Obserwatorzy

niedziela, 28 maja 2017

UWOLNIĆ SIĘ OD NAŁOGU (2008r i ANONS

 Anons brzmi tak: PROSZĘ WSZYSTKIE KOLEŻANKI I KOLEGÓW ARTYSTÓW, PROFESJONALISTÓW I AMATORÓW O ZROBIENIE NA KARTONIE CO NAJMNIEJ W FORMACIE A3 DWUSTRONNIE MOTYLA, JAK NAJBARDZIEJ KOLOROWEGO. WISIAŁBY ON NAD SCENĄ W CIECHANOWIE W KOLEJNEJ EDYCJI 'WRZUĆ NA LUZ' I BYŁBY PRZEKAZANY JAKO NAGRODA W RÓŻNYCH KONKURENCJACH. MOTYLE Z PODPISEM AUTORA ZAWSZE SĄ DOBRĄ PROMOCJA. WSZYSTKIE DANE KONTAKTOWE SĄ NA STRONIE: CIECHANÓW WRZUĆ NA LUZ I JESZCZE PLUS.
PROSZĘ DOŁĄCZCIE!!!!!!!!Przyślijcie, przyjedźcie!!!!

Ten tekst napisałam na starym blogu, ale nie mogłam go tam znaleźć aby zalinkować. Odtwarzam go znowu i dedykuję go zmagającej się z nałogiem koleżance Wandzi.
**********
Paliłam już wiele lat. Trzykrotnie wcześniej rzucałam palenie na okresy od roku do trzech lat, ale zawsze wracałam do papierosów, twierdząc, że nie można wszystkiego sobie odmawiać. Ostatnie dwa lata po takim powrocie, postanowiłam zachowywać się jak dama, czyli palić tylko cieniutkie, śliczniutkie papieroski- słomeczki o lekko miętowym zapachu. Ten papieros dla damy, bardzo był mi potrzebny. Mój powrót do nałogu zaczął się, gdy zobaczyłam jak wygląda pięknie ta słomeczka w damskiej, drobnej, wypielęgnowanej dłoni. Jednak prawda była bolesna, bo mieszkając od paru lat na zabitej wsi, z dala od jakiejkolwiek cywilizacji, tak otępiałam, że ze stylistki i estetki zrobiłam się wiejską babą ubraną w waciak i dojącą kozę. Nie brałam też pod uwagę, że moje dłonie przestały przypominać ręce kobiece, bo zaniedbane paznokcie i spierzchnięta skóra już dawno była moją normą. Moje dłonie zawsze były wielkich rozmiarów i przez to sprawiały wrażenie silnych i opiekuńczych, ale papierosek wyglądał w nich jak zapałka. Po tym opisie już wiadomo, że super eleganckie papieroski przy mnie nijak wyglądały i zdając sobie z tego sprawę bardzo cierpiałam,powtarzając w duchu, że przy najbliższej okazji jednak definitywnie rzucę palenie. Decyzja odwlekała się w czasie, gdyż papierosy były słabe i można było sobie wmówić, że nie szkodzą. Andrzej wrócił z miasta, z zakupów i nagle obwieścił , że rzuca palenie. Kupił w tym celu niezwykle drogie, ale skuteczne plastry  które mają nam pomóc, tak jak tej kobitce z reklamy w telewizji. Andrzej palił 20-30 mocnych papierosów dziennie odkąd go znałam,więc tak bardzo byłam zaskoczona jego decyzją  że ochoczo zgodziłam się na współpracę z nim w rzucaniu, za pomocą plastrów. Od tego dnia codziennie odbywało się rytualne, wzajemne przyklejanie plasterka. Wynajdywaliśmy sobie najbardziej niedostępne miejsca na ciele na kolejną nalepkę..

Po dwóch dniach poczułam, że coś mnie bierze. Poczułam, że rośnie mi opuchlizna ślinianki i gdyby nie to, że nietypowo bo dwa razy przechodziłam świnkę, myślałabym że właśnie ona mnie atakuje. Przed nocą wszystko minęło. W nocy śniła mi się wyprawa w bajkowych kolorach tak, że rano wstałam zachwycona filmową przecudnie kolorową senną wizją. Następnego dnia nagle w południe poczułam przejmujący ból dziąseł. Wiem co to znaczy  bolesny stan zapalny. Biegnę do lustra  dziąsła fioletowe, a ja z bólu nie mogę dobrze zamknąć ust. Znalazłam ususzoną babkę lancetowatą, której tutaj na wsi jest mnóstwo i rozpoczęłam płukanki, co kilkanaście minut.
Wieczorem minęło. Znowu mam sny. Jestem w moim rodzinnym Zalesiu, na polanie za domem, szemrze rzeczka a na polanie rosną tysiące słoneczników. Polana otoczona jest ciemnozieloną ścianą świerków a ja widzę na dwuhektarowej polanie każdziusienieczki z tysięcy słoneczników. Widzę każdy płateczek, każdy brązowy środek kwiatków a jednocześnie silne słońce razi mnie w oczy. A barwy jakie intensywne! Wstałam radośnie, ale jeszcze przed obiadem zaczęła mnie brać grypa. Okropnie łamało mnie w kościach,bóle były wędrujące: bolały mnie nogi, a za chwilę przestawały, przechodziło to na boki, a potem po kolei na wszystkie inne części ciała. Napiłam się soku malinowego własnego wyrobu, ale nie przechodziło. Czułam się źle. Zmierzyłam gorączkę było tylko 37 i 2 kreski, ale coś było nie tak i w jakimś irracjonalnym strachu postanowiłam położyć się do łóżka i kurować się leżąc w pościeli. Do wieczora ani nie było lepiej, ani gorzej, a jednak psychicznie byłam całkiem rozwalona i miałam dziwne podejrzenia, że zaraz zejdę. Przeleżałam tak dwa dni.
W panice zadzwoniłam do przyjaciółki, Krysi, od której chciałam zacząć pożegnania, a ona mając dociekliwą naturę, przejęta bardzo moim stanem zaczęła się dopytywać co jadłam, co piłam, czy brałam leki? W końcu odpowiedziałam, że odzwyczajam się od palenia, ale chyba z tych nerwów jako ostatnie życzenie właśnie sięgnę po papierosa! Zdumiona moją wcześniejszą decyzją porzucenia nałogu wypytuje dalej co robiłam w tym kierunku a ja mówię: mam świetne,prawdziwie skuteczne plasterki niquitin, polecam! Nagle Krysia wpada na pomysł,że może trzeba dla własnego spokoju przeczytać ulotkę dołączoną do plastrów.Zwlokłam się, więc z łóżka i poszłam po opakowanie. Czytam. ......
Skutki uboczne: np nietypowe bóle przy przedawkowaniu, a przy użyciu za dużej dawki np. dwóch plastrów na raz, można zjechać z tego świata będąc zatrutym nikotyną.
Jest diagnoza!!! 
Myślę, że gdy paliłam swoje słabiutkie słomki, to ta dawka nikotyny w plasterku była dla mnie za duża i czułam się jakby mi codziennie, dożylnie wstrzyknięto „marychę”..
 Pamiętajmy, grunt to przyjaciele, ja mogę coś na ten temat powiedzieć, bo oprócz tego, że żyję to jeszcze udało mi się więcej nie zapalić. A Andrzej tak się zdenerwował, że natychmiast wrócił do palenia.

12 komentarzy:

  1. Mój kochany mąz palił 50 lat.Kłamał mi koncertowo, że wypala "raptem" paczkę dziennie, ale to nieprawda, palił 2-3 paczki dziennie.W tzw.międzyczasie była guma nicorette i owe plastry. To nie jest dobra metoda, bo one jednak zawierają nikotynę, a to właśnie nikotyna uzależnia a nie dym papierosowy. W końcu wysłałam go na odczulanie bio rezonansem. I ten nałogowy palacz, w ciągu 15 minut stracił chęć na palenie. Koszt zabiegu- 80zł. Główny warunek powodzenia- przez 1 dobę nie wolno wypić ani łyka kawy, herbaty, coli , czekolady. Wolno pić tylko wodę i to niegazowaną. Dla tych o bardzo słabej woli- dobrze jest też schować z widoku papierosy. I mój mąż od tamtej pory nie pali, a minęło już 10 lat. Poza tym ani razu nie czuł tzw. głodu nikotynowego.I nie zażerał się cukierkami zamiast palenia.
    Ale co z tego, że nie pali, skoro przez te lata zążył sobie zrujnować zdrowie- ma Przewlekłą Obturacyjną Chorobę Płuc, wydolność jego oskrzeli wynosi zaledwie 30 procent i tylko patrzeć jak zacznie chodzić z podłączoną butelką tlenu, żeby nie zejść z braku tlenu w krwiobiegu. POChP jest nieuleczalną chorobą, a stosowane leki w niewielkim stopniu niwelują dolegliwości.
    To tyle w remacie palenia.
    P.S.
    Całowanie się z palaczem, gdy się samemu nie pali przypomina lizanie popielniczki z petami.
    Buziam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell, powiedziałaś wszystko co jest istotą tego nałogu, ruina płuc, makabryczne uczucie braku oddechu. Duszności jak przy astmie. A jednak nasze pokolenie nie wiedząc wiele o zagrożeniu a potem go lekceważąc w 70 % ma dzisiaj problemy.

      Usuń
    2. Tak na wszelki wypadek podaję adres strony:
      www.odczulanie.pl
      To nawet niedowiarkom pomaga, ale trzeba wykonac wszystko to co powiedzą.

      Usuń
  2. A ja paliłam i palę. Zazdroszczę Ci Joasiu ale jak poczytałam o męzu Annabell to tym bardziej chyba nie zaryzykuje rzucenia palenia bo to POCHp już mam od kilku lat. I co z tego jak rzucę to i tak będę chora .CO prawda w tym roku bardziej mi dokucza brak oddechu, lekarz jednk mówi ,że nie jest gorzej ale tak samo + bietje astma. Co to znaczy troszkę astmy hę.
    Rzuciłabym ze względu na kasę ale i tak utyłam (podobno te leki mają jakieś "tyjące" właściwosci),dusić się będe tak samo a kurczę - dlaczego ja sobie mam wszystkiego odmawiać. Najgorsze - lubię palić, nie wyobrażam sobie siebie bez papierosa...nie lubię wody i nie wiem czy jakiekolwiek odtrucie by dało jakiś efekt...

    Palę od 14-tego roku życia.. Czy można takiego palacza odtruć????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renata dobrze Cię rozumiem, bo za każdym razem zawsze sobie tłumaczyłam żeby tylko nie rzucić palenia. Taki plan musi sam pojawić się w głowie, bo do tego nie da się nikogo przekonać. Niestety najczęściej powodem jest strach..i wtedy niewiele daje się zrobić.

      Usuń
    2. Mąż bierze leki właśnie na astmę, ale one wcale nie powodują tycia. Bierze te, które nie zawierają sterydów, a brane regularnie umożliwiają mu dość normalne życie. Pewnie, że nie będzie szedł szybkim krokiem ani nie pobiegnie, ale względnie normalnie jeszcze może funkcjonować a stan się nie pogarsza, co widać po wynikach badań.

      Usuń
  3. Wszystkie środki "anty" mają niesamowite skutki uboczne...Ja kiedyś pojechałam na pewną terapię...Pan N. poszedł do towarzystwa...On nie pali już naście lat...A ja swojemu Kardiologowi wytłumaczyłam, że prędzej pójdę siedzieć za mord na jego osobie, niż rzucę palenie pod przymusem...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gordyjko, jestem z tej grupy nie tolerującej przymusu i rozkazów i wszelkiej podległości....:o)
      Jednak do rzucenia papierosów dorosłam, jak zobaczyłam, że moja skóra to papier ścierny pognieciony a rano kaszel rozwalał przyjemność picia rytualnej kawy. Ze skórą niewiele daje się teraz coś zrobić. Może... gdyby... masaże,.. kąpiele i maseczki ale to nie w moim stylu....ale kaszel zniknął...:o)

      Usuń
  4. Nie paliłam, nie palę i pewno tak juz zostanie. Wszyscy moi mężowie palili nałogowo. Pierwszy (ojciec Żuczków), zmarł na raka... Drugi podobno ma się niezle, ale on się konserwuje innymi jeszcze używkami... Trzeci pewno skręty robi i odpala je z piekielnego ognia...
    Siostra kopci jak lokomotywa (ale bez papierosa brakowało by mi czegos w jej wizerunku). Akceptuję palaczy, ale goscinną popielniczkę mam na balkonie. I dłużej niż pół godziny w ich towarzystwie jest mi męczące. A nie lubię się ostatnio męczyć...;-)
    Więc mieszkam sama, jestem sama, a czasem nawet samotna... ;-) Ale za to "nigdyniepaląca" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maradag, nic tak nie drażni jak cudzy dym! Nawet wtedy gdy pali się samemu. A samotnymi bywają też palący kilka paczek dziennie, czasami tak wynagradzają sobie stresy, albo słodyczami. Kobitki w szponach nałogu, no rozumiem: wrażliwe, ale chłopy w nałogu to cała zgroza!! Pozdrawiam Cię "nigdyniepaląca"!!!:-)))

      Usuń