Pół godziny przed czasem pojawił się tatuś z sześcioletnią Tosią i zapytał, czy wyjątkowo o tej porze może ją już ze mną zostawić. Zawsze przychodzę wcześniej przyszykować materiały na spotkanie z dziećmi, więc Tosia, miłe dziecko, w niczym mi nie przeszkadzała. Po zajęciach, gdy Tosia wciąż jeszcze chciała rysować już trzeci dodatkowy rysunek, tatuś lekko zawstydzony zaczął się tłumaczyć.
- Przepraszam, za to wczesne przyprowadzenie córki, ale dzisiaj tak bardzo był nam nie na rękę przyjazd z nią tutaj. Prosiliśmy aby została z babcią, bo mamy pilną sprawę do załatwienia, ale Tosia nie chciała wcale słyszeć, że nie będzie na zajęciach.
Zaróżowiłam się z mocy tak pięknego komplementu a zarazem cennej nagrody .
Może dlatego, że dzieci same z siebie chcą przychodzić na zajęcia ( mam więcej takich informacji), to wystawa ich prac wyglądała imponująco.
Zrobione przez nie naszyjniki dla mam z masy solnej wzięłam na imprezę z okazji Dnia Dziecka, która odbyła się w mławskim parku, w ostatnią niedzielę. Naszyjniki pięknie wyeksponowałam i dodałam napis „Dla Mamy od..” i już od pierwszych chwil, gdy je pokazałam, panie chciały kupować dla siebie. Nie pomagały argumenty, ze to dla wybranych matek! Matki, gdy nakładały na siebie ofiarowany przez dziecko naszyjnik, były bardzo wzruszone.
Podczas festynu ogłosiłam trzy konkursy. Dzieci są cudowne i uwielbiają taką rywalizację. Pierwszy konkurs był trudny, bo usiadło dziesięcioro dzieci o średniej wieku 8-10 lat. Tematem było wszystko co biega.
Chciałam bardzo zobaczyć , czy któreś z nich potrafi narysować ruch. Udało się jednej dziewczynce.
Obniżyłam więc loty i drugi temat brzmiał:” Bocian i żaba”. Cudne bociany i żaby sprawiły mi nie lada niespodziankę a zarazem trudność w wyborze wśród wielu udanych i nadających się do nagrody.
Trzeci temat to „Dwa różne koty”. I tu dopiero dzieciaki pokazały co potrafią! Az serce się radowało, gdy one rysowały.
Ogłaszam konkurs
Twórczość sześciolatki
Makaronowe pomysły 8 lat
6 lat
Szczęśliwa autorka 12 lat
Różne pomysły
11 i 10 lat
10 lat
Tuż po powieszeniu.
Cała impreza w parku trwała, gdy ja wciąż spoglądałam w niebo, czy nie będzie padać, bo wtedy cały mój dwutygodniowy wysiłek przy przygotowaniu wystawy wziąłby w łeb! Powiesiłam samowolnie plakaty odpowiednio poklejone wielokrotnie i wzmocnione specjalnie klejem z mąki, na parkanie parku miejskiego. Wisiały przy wejściu głównym. Jednak jak patrzę dzisiaj po kilku mławskich gazetach, żaden z dziennikarzy ich nie zauważył. Ciekawe, co trzeba zrobić, aby zasłużyć na informację? Chyba wiem, biorę zapałki i lecę do redakcji!!