Wojciech Rodowicz Warszawa 17.02.2013
Laudacja na cześć Pani Barbary Wachowicz –
pierwszej laureatki Nagrody Rodziny Rodowiczów
No i mamy problem. Żeby wprowadzić zebranych w temat naszej dzisiejszej uroczystości, należałoby zacząć od scharakteryzowania osoby, która jest bohaterką wieczoru. Ale jak w krótkich słowach powiedzieć coś o:
- osobie, która od 1990 roku otrzymała 37 odznaczeń i wyróżnień (jeśli jest ich więcej to bardzo przepraszam, ale tyle podaje Wikipedia według stanu na 17 lutego br.): od Złotego Krzyża za zasługi dla Harcerstwa Polskiego w 1990 roku do Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski Polonia Restituta, wręczonego przez Prezydenta RP w przeddzień rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w ubiegłym roku „za wybitne zasługi w działalności naukowo-edukacyjnej, za osiągnięcia w pracy twórczej,”
- osobie, która napisała 8 książek z serii „Wielcy Polacy” i 5 książek z serii „Wierna rzeka harcerstwa” a na dawno zapowiadaną 6-tą pt. „Gotowi do lotu” właśnie z niecierpliwością czekamy,
- osobie, która wydała piękny album pt. „W ojczyźnie serce me zostało”,
- osobie, która zorganizowała 6 wystaw, robiących wielkie wrażenie wszędzie tam, gdzie są pokazywane,
- osobie, która wzniośle, ale i wzruszająco zabiera głos w płomiennych słowach przy wielu innych okolicznościach i uroczystościach, od zwykłych zbiórek harcerskich poczynając, a na wielkich okazjach , w tym także pogrzebach bohaterów jej książek, kończąc.
Jak można o takiej osobie powiedzieć coś już nie odkrywczego, ale choćby oryginalnego, żeby nie powtarzać tego wszystkiego, co już – przy tylu okazjach zostało powiedziane i napisane.
Jak pięknie np. oddaje, to, co chciałoby się w tym miejscu powiedzieć (cytuję):
- „Jest piastunką szańców narodowej pamięci i tradycji. piastunką tego, co w sercu każdego Polaka winno zajmować miejsce pierwsze – dowodów bohaterskiej miłości do Ojczyzny, piastunką polskości i polszczyzny.” Prawda!! Tylko, że tak właśnie scharakteryzował naszą dzisiejszą bohaterkę już wcześniej Pan Rafał Skąpski – Prezes Fundacji Kultury Polskiej.
- Albo (cytuję): „Niestrudzenie przypomina o istnieniu dziedzictwa narodowego, godności i honoru, o wartościach, które kształtują naszą tożsamość narodową…” To również jest fragment wcześniejszej wypowiedzi Pana Prof. Stanisława Makowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego.
Żeby oddać to jeszcze lepiej chciałoby się powiedzieć, że (cytuję):
- „Uprawia wspaniałą i unikalną sztukę pisarską, obdarzając współczesną literaturę cyklem znakomitych książek biograficznych, w których łączy podziwu godną erudycję opartą na doskonałej wiedzy faktograficznej z przenikliwą intuicją poznawczą i perfekcyjną kompozycją. Daje w swych dziełach ogromną, rzetelną wiedzę wolną od zniekształceń i tendencyjności – zawsze wierna swemu posłannictwu miłości Ojczyzny i misji bezinteresownego służenia kulturze narodowej”. Prawda, że pięknie ujęte. Tak to właśnie ujął Pan Prof. Lech Ludorowski z Uniwersytetu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie.
No to, żeby już tylko krótko podsumować, tym razem nie ustami naukowców, a bliżej zwykłych ludzi, może powiem tak (cytuję):
- „Jest wybitną i kto wie czy nie najwybitniejszą popularyzatorką polskości w Polsce. Z jej książek można się niezwykle wiele nauczyć i niemało wzruszyć.” Krótko i zwięźle, a jak celnie. Tak właśnie powiedziała o naszej bohaterce Agnieszka Osiecka.
No to, skoro te wszystkie piękne słowa i tak powiedział już wcześniej ktoś inny, to zacytujmy jeszcze mały fragment wypowiedzi wspaniałego człowieka mediów, Pana Andrzeja Matula, sformułowane przy okazji wręczania naszej bohaterce Złotego Mikrofonu Polskiego Radia:
- „Basia, jak nikt inny, potrafi gromadzić wokół siebie pokolenia: od posiwiałych bohaterów przeszłości po młodzież przyszłości. Bez względu na wiarę, przynależność, poglądy. Basia z Podlasia, jak nikt inny, umie mądrze, pięknie i wzruszająco snuć narodowe dzieje. „Dla pokrzepienia serc”, ale i poruszenia sumień! Nazywam Ją słowami Wyspiańskiego „A to Polska właśnie”. Nic dodać, nic ująć!!!
Wygląda na to, że nasza bohaterka, choć przy pomocy cytatów, ale została jednak dobrze scharakteryzowana. Wystarczająco, żeby i tak, nawet nie widząc Jej tu między nami, każdy z obecnych, wiedział o kogo chodzi. Mówiąc wprost, po prostu - nie ma takiej drugiej w Polsce i – z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością - można powiedzieć, że długo nie będzie!!!
Teraz czas zadać pytanie - gdzie tu jest miejsce na Rodzinę Rodowiczów ? Otóż nasza Rodzina, będąca spadkobiercą pamięci bohatera – Janka Rodowicza pseudonim „Anoda”, mimo upływu lat oczywiście pamięta i docenia niewyobrażalny wkład oraz dosłownie walkę przez ponad 60 lat Pani Barbary z wieloma przeciwnościami, a nawet personalnymi przeciwnikami, a związaną z szerzeniem pamięci między innymi o wielkich, choć jeszcze tak młodych bohaterach z czasów II wojny światowej – harcerzach Szarych Szeregów. Mając na uwadze ogrom energii, wytrwałość, zaangażowanie oraz niestrudzoną siłę w działaniu na tym polu – postanowiliśmy uhonorować Panią Barbarę Wachowicz specjalną nagrodą naszej Rodziny. Jest ona wyrazem naszej wdzięczności nie tylko za popularyzowanie historii o bohaterach „tamtych lat” ale także podziękowaniem za pomoc w wielu sytuacjach oraz szczerą, wieloletnią przyjaźń, której nasza Rodzina doświadczyła i doświadcza nadal od Pani Barbary.
A zaczęło się jeszcze w latach 80-tych kiedy niestrudzona Pani Barbara, zainspirowana lekturą „Kamieni na szaniec” i jej autorem „Kamykiem”, Aleksandrem Kamińskim wraz ze swoimi harcerzami zaczęła odwiedzać matkę Janka Rodowicza „Anody”. Zofia Rodowiczowa, tragiczny przykład, jakże wielu kobiet tamtych lat, przeżyła wszystkich swoich najbliższych. Swojego starszego syna Zygmusia ps. „Zero”, młodszego Janka ps. „Anoda” i męża Kazimierza. Zmarła w roku 1990-tym w wieku 95 lat. To w czasie tych odwiedzin na Bielanach Pani Barbara słuchała niesamowitych wspomnień matki o synach: o „Akcji pod Arsenałem” i innych ponad dwudziestu akcjach zbrojnych, z których „Anoda” wyszedł bez szwanku. O walkach, ranach Janka i śmierci Zygmunta w Powstaniu Warszawskim. Oraz o działaniach syna po wojnie. Zafascynowana losami Janka „Anody” pisze o nim:
- (...)„Wrócił. Brał udział w ekshumacjach, organizował pogrzeby poległych, wspierał matki. A jednocześnie – to on rzucił hasło: piszcie wspomnienia. Tylko wy możecie ocalić pamięć tych, którzy zginęli! Nie byłoby książki „Zośka i Parasol”, nie byłoby „Pamiętników żołnierzy Baonu „Zośka”, gdyby nie mrówczy trud „Anody”. Pokonał kalectwo. Studiował wymarzoną architekturę. Na mojej wystawie „Kamyk na szańcu” (którą nota bene możemy właśnie teraz obejrzeć tu w Muzeum Niepodległości – przyp. autora laudacji) leżą jego indeksy – piątki z plusami. Przyjaciele mówią:- „Życie w nim po prostu płonęło”. Aresztowany przy stole wigilijnym 24 grudnia 1948 roku, najprawdopodobnie wyrzucony z okna podczas śledztwa 7 stycznia 1949. Gdy rodzice wydobyli go z bezimiennego grobu – miał jeszcze w bluzie pokruszony opłatek, który zdążyła mu dać matka. Tablica na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej mówi: „… zginął w polskim więzieniu. Walczył o wolną Polskę”.
Tyle w największym skrócie Pani Barbara o Janku. Czekamy na Jej najnowszą książkę, piątą i ostatnią część „Wiernej rzeki harcerstwa”, pod tytułem „Gotowi do lotu”. Bohaterami tej książki będą właśnie Ci, którzy przeżyli Powstanie, wśród nich i nasz Janek. Z kart tej książki dowiemy się na pewno jeszcze dużo więcej o samym Janku i przyjaźni jego matki z Panią Barbarą. A tymczasem Pani Barbara jest największym i najlepszym depozytariuszem pamiątek po Anodzie, które otrzymała bezpośrednio od matki Janka. Zofia Rodowiczowa przyjaźniła się również z nie żyjącą już też od wielu lat Krystyną Rodowiczową – żoną najstarszego z trzech braci stryjecznych Janka, która – zafascynowana była działalnością Pani Barbary, także jako kustoszem pamięci i pamiątek po Janku. Krystyna Rodowiczowa przekazała również Pani Barbarze część pamiątek, które otrzymała od Zofii Rodowiczowej. To właśnie na wystawie „Kamyk na szańcu” są dwie osobne duże gabloty poświecone Rodowiczom. Jedna z tymi wszystkimi pamiątkami po „Anodzie” a druga, zatytułowana „Łódź podwodna” o słynnej dziś radiostacji ZWZ-AK, której twórcą i dowódcą był mąż Krystyny Rodowiczowej – Stanisław ps. „Stefan Rostok”. Radiostacji nie wykrytej przez Niemców do końca wojny, zainstalowanej pod piwnicą domu rodzinnego przy ul. Fortecznej w Warszawie, dzięki której nawiązana została już w 1941 roku pierwsza łączność polskiego podziemia z okupowanej Polski najpierw przez Budapeszt a potem już bezpośrednio z Londynem.
To tyle bezpośrednio o Rodowiczach, ale przecież wciąż pisana epopeja Pani Barbary, o tych wielkich Patriotach i Jej harcerskie kontakty z rodzinami nie żyjących już bohaterów tamtych dni - to dla nas też powód do wielkiej wdzięczności. Wdzięczności, której nie mogą, a na pewno chciałyby, wyrazić nie żyjące dziś już matki Zośkowców, którzy zginęli podczas wojny. Dowodami właściwej i ważnej działalności w czasach dzisiejszych Pani Barbary to choćby:
- dziesiątki pięknych harcerskich gawęd, ogólnodostępnych pogadanek i wieczorów pamięci. Tu za przykład może posłużyć piękny wieczór pamięci naszego Janka „Anody” sprzed kilku lat w Muzeum Woli z udziałem znanych aktorów scen warszawskich.
- piękne wspomnienia po odchodzących na wieczną wartę Zośkowcach. Jakie głębokie wrażenie zrobiła, kiedy dwa razy zabrała głos po śmierci w 2009 roku przyjaciela „Anody” – Stanisława Sieradzkiego ps.„Świst”. Po mszy żałobnej w Katedrze Polowej i w miesiąc później na zorganizowanym przez harcerzy wieczorze wspomnień w Muzeum Powstania Warszawskiego.
- wszystkie spotkania z do dziś z żyjącymi Zośkowcami i ich rodzinami. Najnowsze z nich miało miejsce w dniu 19-go stycznia tego roku przy okazji ponownego otwarcia w Warszawie Wystawy „Kamyk na szańcu”, tym razem właśnie w Muzeum Niepodległości. Niestrudzona, wspaniała, niezastąpiona.
Pisząc o swoich bohaterach Pani Barbara stwierdza, że „są żywym zaprzeczeniem gorzkiej konstatacji Norwida, że Polak - to Olbrzym, ale człowiek w Polaku - to jakże często Karzeł. Ich życie jest widomym przykładem, że Polak i człowiek w Polaku może być Olbrzymem.”
Cała działalność Pani Barbary potwierdza, że i Polak i Człowiek w tej POLCE - to z pewnością Olbrzym