Obserwatorzy

wtorek, 5 marca 2013

FINISAŻ -PIĘKNY ZWYCZAJ





Wszystkie zdjęcia są autorstwa Jurka Szaniawskiego z którym razem  dzielnie
pokonaliśmy studia na Akademii Sztuk Pięknych 

Ledwie wczoraj wchodziliśmy po schodach starej warszawskiej kamiennicy po to, aby otwierać wystawę, a tu znowu w ostatnią niedzielę gramoliliśmy się, aby ją zamykać. Pędzący czas staje tylko wtedy, gdy siedzimy pod drzwiami, w kolejce do lekarza.
 W innych okolicznościach mam wrażenie, że rozpędza się, jakby było już z górki.
Pewnie jest w tym trochę prawdy, bo jakby nie patrzeć, już jest z górki.
 Więc się spieszę, ale na razie spieszę opowiedzieć o wczorajszym zakończeniu wystawy.
Powitali nas ci sami, przemili gospodarze Galerii. Wśród gości pojawiło się dziesięcioro bliskich mi ludzi, moich osobistych gości. Przesympatyczne jest zobaczyć koleżanki i kolegów ze studiów, zwłaszcza, gdy jest to przyszykowana niespodzianka 
Brzozy zimowe znalazły nowy dom, pewnie tak 
 ciepły, jak jego gospodyni. Mimo śniegu na obrazie, wniosą wiele nadziei i światła swojej zimowej bieli, bo to było moim zamysłem, gdy je malowałam.
Na finisażu powstały kolejne plany na przyszłość i odnowiły się kontakty ze studenckich czasów.
Uroczystość zamknięcia wystawy obfitowała w piękną poezję i utwory Jacka Kaczmarskiego śpiewane przez dwie panie i drapiący po uczuciach głos Jurka- barda Galerii - znakomity głos do tego rodzaju repertuaru. 
Śpiewająca Joasia napisała dwa wiersze.  Temat pierwszego nasunął jej się podczas oglądania prac Danusi Gastołek, to okna i drzwi. Drugi temat jej wiersza pojawiał się w kilku pracach malarskich i fotograficznych: puste ulice.
 Wiersze zrobiły na mnie wielkie wrażenie, są piękne. 
Mnie też było ciepło na sercu, gdy Janusz przeczytał napisany wiersz na temat moich brzóz. Dziękuję.
I tym razem otrzymałam tomik poezji od dawnego kolegi szkolnego. Mam więc co przedstawić na najbliższym spotkaniu naszego klubu literackiego.
Gdy przez zaskoczenie wciśnięto mi mikrofon powiedziałam o moich przemyśleniach.
Emigracja czy to do Nowego Jorku, Paryża, Krakowa czy Mławy, jest zawsze emigracją. Trudno się znaleźć w nowych warunkach. Teraz, gdy przyjeżdżam do Warszawy, wydaje mi się, że jestem u siebie, ale nie,  u siebie jestem w Mławie. Tam znalazłam środowisko ludzi z którymi mamy wspólny cel do działań. 
To chyba jest najważniejsze: mieć własną, kolejną metę i konsekwentnie do niej dążyć! Gdy traci się swój cel i nie wyznacza nowego, starość nadchodzi w tempie ”ze stromej górki”! 
Jeszcze mam kilka pomysłów na swoją METĘ, byle starczyło czasu.




17 komentarzy:

  1. Wiesz - jakos zawsze mnie natchniesz optymizmem.Gratuluje Finisazu. Pdziwiam CIe ,Twoj zapal i chec do pracy.I jak tylko Ciebie poczytam troszke to jakos tak - zaczynam dzialac co prawda nie na niwie artystycznej ale w miarev moich mozliwosci.Przesylam Ci tez namiary na digart mojej siostry - byc moze tylko ja widze,ze sie marnuje ,mozesz spojrzec na jej prace okiem fachowca?http://www.dags.digart.pl/Wiesz nie trzeba jak by co w wolnej chwili...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renata, cieszę się, że widzisz optymizm w moich słowach. Lubię lekko prowokować, ale wciąż jestem pełna optymizmu, zapału do pracy i serdeczności dla innych. Wszystko to dlatego, ze widzę sens swoich działań.
      Renata, zajrzałam do linka i przyznaję otwarcie, że zachwyciłam się! Bardzo ciekawa twórczość i kapitalne portrety Nie dałam komentarzy, ale proszę przekaż, że jestem pod wielkim wrażeniem. Pozdrawiam Ciebie!

      Usuń
  2. Był piękny koncert, piękne wiersze, miła atmosfera. Ale najpiękniejsze były brzozy. Szczególnie te zimowe. I teraz ich właścicielka będzie musiała pomalować ściany w pokoju a może nawet zrobic generalny remont w mieszkaniu. Bo przecież muszą być wyeksponowane w odpowiednim otoczeniu... :-)))
    Dziękuję Joasiu za wszystko.
    Do następnego spotkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko kochana, uświetniłaś swoją obecnością całą uroczystość. Chciałabym żeby Tobie pod brzozami było przytulnie. Dziękuję z calutkiego serca!

      Usuń
  3. Joasiu dlaczego przejmujesz się starością. Ja wiem, że pędzi ten czas jak oszalały, ale wydaje mi się, że ludzie z pasją jak Ty nie liczą ani godzin ni lat. Finisaż piękny i zdjęcia. Joasiu miejmy nadzieję, że los będzie łaskawy i da nam zdążyć ze wszystkim. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rineczko, wiesz są takie momenty, które uświadamiają, ze już czegoś nie mogę się podjąć, bo nie podołam i wtedy... Staram się jednak robić odrobinę więcej niż mogę, aby się zmusić do wysiłku. Liczę na to, że jak mówisz, los będzie dla nas łaskawy! Pozdrawiam Cię Rineczko!

      Usuń
  4. Asiuniu, ja też o tobie myślę intensywnie od paru dni, ale na spokojnie przyjdę sobie poczytać, bez pośpiechu , ściskam :) i uciekam spać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laviolette, śpij, odpoczywaj, napisane teksty nie uciekną a wyspać się trzeba... ;-o)

      Usuń
  5. Do Krakowa !! Koniecznie do Krakowa ;o)
    Gratuluję pięknych przeżyć i zazdraszczam okrutnie :o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gordyjko, kierunek bardzo mi odpowiada. Wyjątkowo dobry kierunek! Tak, Kraków..;o)

      Usuń
  6. Przyznaję szczerze, że z finisażem wystawy spotkałem się pierwszy raz. W oprawie muzycznej, przy udziale przyjaciół zamknięcie wystawy jest dużo przyjemniejsze, niż zwykłe zamknięcie i ściąganie płócien.

    Masz rację, że czas biegnie, ale chyba milej się czeka na taki wspaniały koniec jakiegoś rozdziału. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mironq, witam Cię w mojej blogowej przestrzeni! Sama miałam plany poszukania Twojego bloga, bo komentarze u innych wzbudziły moje zainteresowanie. Jednak jak zwykle brak czasu odsuwa ciekawe pomysły. Teraz jednak czy chcesz, czy nie biegnę szukać Twoich stron! ;o)
      Finisaż to wspaniały pomysł, wart rozpropagowania w takiej właśnie wersji. Szczerze powiem, że bardzo było żal opuszczać skromne a tak ciepłe w uczucia i gościnne progi Galerii Piecowa.
      Ciebie zapraszam tutaj już na stałe. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  7. jantoni341.bloog.pl6 marca 2013 17:21

    Joasiu, gratulujemy
    i przepraszamy,
    bo piszę także
    w imieniu Zbyszka.
    W poniedziałek
    wymawialiśmy sobie,
    że żaden z nas nie
    przypomniał o Finisażu.
    LAW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jantoni i Zbyszku, szkoda wielka, że nie było Was tego wieczora. Pustki są widoczne gołym okiem! Jednak radość spotkania Was kolejny raz może zdopingować do działania i zorganizowania następnego przemiłego spotkania. W Mławie mówi się na ten temat!
      Zwłaszcza wśród tych, którzy przeczytali podarowane mi tomiki. Pozdrawiam bardzo!

      Usuń
  8. jantoni341.bloog.pl6 marca 2013 21:35

    Po cichu przyznam,
    że w sobotę byłem
    na 160 osobowej imprezie
    80-o lecia męża przyjaciółki
    mojej żony.
    Mają ludzie pomysły
    i... pieniążki.
    Jeszcze raz pozdrawiam
    i przepraszam.
    LAW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jantoni341.bloog.pl6 marca 2013 21:58

      Przepraszam,
      ale komputerowy zegar
      się spieszy.
      LAW

      Usuń
    2. Jantoni, nadrobimy jeszcze spotkaniami, zobaczysz! Moja w tym głowa.
      A zegar komputerowy chyba się dość znacznie spóźnia więc mam wciąż wrażenie że mam trochę czasu w zapasie.Taka ułuda. Nie udało mi się prawidłowo go nastawić.
      Moc pozdrowień.

      Usuń