Wszystkie zdjęcia są autorstwa Jurka Szaniawskiego z którym razem dzielnie
pokonaliśmy studia na Akademii Sztuk Pięknych
Ledwie wczoraj wchodziliśmy po schodach starej warszawskiej kamiennicy po to, aby otwierać wystawę, a tu znowu w ostatnią niedzielę gramoliliśmy się, aby ją zamykać. Pędzący czas staje tylko wtedy, gdy siedzimy pod drzwiami, w kolejce do lekarza.
W innych okolicznościach mam wrażenie, że rozpędza się, jakby było już z górki.
Pewnie jest w tym trochę prawdy, bo jakby nie patrzeć, już jest z górki.
Więc się spieszę, ale na razie spieszę opowiedzieć o wczorajszym zakończeniu wystawy.
Powitali nas ci sami, przemili gospodarze Galerii. Wśród gości pojawiło się dziesięcioro bliskich mi ludzi, moich osobistych gości. Przesympatyczne jest zobaczyć koleżanki i kolegów ze studiów, zwłaszcza, gdy jest to przyszykowana niespodzianka
Brzozy zimowe znalazły nowy dom, pewnie tak
ciepły, jak jego gospodyni. Mimo śniegu na obrazie, wniosą wiele nadziei i światła swojej zimowej bieli, bo to było moim zamysłem, gdy je malowałam.
Na finisażu powstały kolejne plany na przyszłość i odnowiły się kontakty ze studenckich czasów.
Uroczystość zamknięcia wystawy obfitowała w piękną poezję i utwory Jacka Kaczmarskiego śpiewane przez dwie panie i drapiący po uczuciach głos Jurka- barda Galerii - znakomity głos do tego rodzaju repertuaru.
Śpiewająca Joasia napisała dwa wiersze. Temat pierwszego nasunął jej się podczas oglądania prac Danusi Gastołek, to okna i drzwi. Drugi temat jej wiersza pojawiał się w kilku pracach malarskich i fotograficznych: puste ulice.
Wiersze zrobiły na mnie wielkie wrażenie, są piękne.
Mnie też było ciepło na sercu, gdy Janusz przeczytał napisany wiersz na temat moich brzóz. Dziękuję.
I tym razem otrzymałam tomik poezji od dawnego kolegi szkolnego. Mam więc co przedstawić na najbliższym spotkaniu naszego klubu literackiego.
Gdy przez zaskoczenie wciśnięto mi mikrofon powiedziałam o moich przemyśleniach.
Emigracja czy to do Nowego Jorku, Paryża, Krakowa czy Mławy, jest zawsze emigracją. Trudno się znaleźć w nowych warunkach. Teraz, gdy przyjeżdżam do Warszawy, wydaje mi się, że jestem u siebie, ale nie, u siebie jestem w Mławie. Tam znalazłam środowisko ludzi z którymi mamy wspólny cel do działań.
To chyba jest najważniejsze: mieć własną, kolejną metę i konsekwentnie do niej dążyć! Gdy traci się swój cel i nie wyznacza nowego, starość nadchodzi w tempie ”ze stromej górki”!
Jeszcze mam kilka pomysłów na swoją METĘ, byle starczyło czasu.
Wiesz - jakos zawsze mnie natchniesz optymizmem.Gratuluje Finisazu. Pdziwiam CIe ,Twoj zapal i chec do pracy.I jak tylko Ciebie poczytam troszke to jakos tak - zaczynam dzialac co prawda nie na niwie artystycznej ale w miarev moich mozliwosci.Przesylam Ci tez namiary na digart mojej siostry - byc moze tylko ja widze,ze sie marnuje ,mozesz spojrzec na jej prace okiem fachowca?http://www.dags.digart.pl/Wiesz nie trzeba jak by co w wolnej chwili...
OdpowiedzUsuńRenata, cieszę się, że widzisz optymizm w moich słowach. Lubię lekko prowokować, ale wciąż jestem pełna optymizmu, zapału do pracy i serdeczności dla innych. Wszystko to dlatego, ze widzę sens swoich działań.
UsuńRenata, zajrzałam do linka i przyznaję otwarcie, że zachwyciłam się! Bardzo ciekawa twórczość i kapitalne portrety Nie dałam komentarzy, ale proszę przekaż, że jestem pod wielkim wrażeniem. Pozdrawiam Ciebie!
Był piękny koncert, piękne wiersze, miła atmosfera. Ale najpiękniejsze były brzozy. Szczególnie te zimowe. I teraz ich właścicielka będzie musiała pomalować ściany w pokoju a może nawet zrobic generalny remont w mieszkaniu. Bo przecież muszą być wyeksponowane w odpowiednim otoczeniu... :-)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Joasiu za wszystko.
Do następnego spotkania.
Stokrotko kochana, uświetniłaś swoją obecnością całą uroczystość. Chciałabym żeby Tobie pod brzozami było przytulnie. Dziękuję z calutkiego serca!
UsuńJoasiu dlaczego przejmujesz się starością. Ja wiem, że pędzi ten czas jak oszalały, ale wydaje mi się, że ludzie z pasją jak Ty nie liczą ani godzin ni lat. Finisaż piękny i zdjęcia. Joasiu miejmy nadzieję, że los będzie łaskawy i da nam zdążyć ze wszystkim. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRineczko, wiesz są takie momenty, które uświadamiają, ze już czegoś nie mogę się podjąć, bo nie podołam i wtedy... Staram się jednak robić odrobinę więcej niż mogę, aby się zmusić do wysiłku. Liczę na to, że jak mówisz, los będzie dla nas łaskawy! Pozdrawiam Cię Rineczko!
UsuńAsiuniu, ja też o tobie myślę intensywnie od paru dni, ale na spokojnie przyjdę sobie poczytać, bez pośpiechu , ściskam :) i uciekam spać!
OdpowiedzUsuńLaviolette, śpij, odpoczywaj, napisane teksty nie uciekną a wyspać się trzeba... ;-o)
UsuńDo Krakowa !! Koniecznie do Krakowa ;o)
OdpowiedzUsuńGratuluję pięknych przeżyć i zazdraszczam okrutnie :o)
Gordyjko, kierunek bardzo mi odpowiada. Wyjątkowo dobry kierunek! Tak, Kraków..;o)
UsuńPrzyznaję szczerze, że z finisażem wystawy spotkałem się pierwszy raz. W oprawie muzycznej, przy udziale przyjaciół zamknięcie wystawy jest dużo przyjemniejsze, niż zwykłe zamknięcie i ściąganie płócien.
OdpowiedzUsuńMasz rację, że czas biegnie, ale chyba milej się czeka na taki wspaniały koniec jakiegoś rozdziału. :-)
Mironq, witam Cię w mojej blogowej przestrzeni! Sama miałam plany poszukania Twojego bloga, bo komentarze u innych wzbudziły moje zainteresowanie. Jednak jak zwykle brak czasu odsuwa ciekawe pomysły. Teraz jednak czy chcesz, czy nie biegnę szukać Twoich stron! ;o)
UsuńFinisaż to wspaniały pomysł, wart rozpropagowania w takiej właśnie wersji. Szczerze powiem, że bardzo było żal opuszczać skromne a tak ciepłe w uczucia i gościnne progi Galerii Piecowa.
Ciebie zapraszam tutaj już na stałe. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
Joasiu, gratulujemy
OdpowiedzUsuńi przepraszamy,
bo piszę także
w imieniu Zbyszka.
W poniedziałek
wymawialiśmy sobie,
że żaden z nas nie
przypomniał o Finisażu.
LAW
Jantoni i Zbyszku, szkoda wielka, że nie było Was tego wieczora. Pustki są widoczne gołym okiem! Jednak radość spotkania Was kolejny raz może zdopingować do działania i zorganizowania następnego przemiłego spotkania. W Mławie mówi się na ten temat!
UsuńZwłaszcza wśród tych, którzy przeczytali podarowane mi tomiki. Pozdrawiam bardzo!
Po cichu przyznam,
OdpowiedzUsuńże w sobotę byłem
na 160 osobowej imprezie
80-o lecia męża przyjaciółki
mojej żony.
Mają ludzie pomysły
i... pieniążki.
Jeszcze raz pozdrawiam
i przepraszam.
LAW
Przepraszam,
Usuńale komputerowy zegar
się spieszy.
LAW
Jantoni, nadrobimy jeszcze spotkaniami, zobaczysz! Moja w tym głowa.
UsuńA zegar komputerowy chyba się dość znacznie spóźnia więc mam wciąż wrażenie że mam trochę czasu w zapasie.Taka ułuda. Nie udało mi się prawidłowo go nastawić.
Moc pozdrowień.