Obserwatorzy

niedziela, 30 grudnia 2012

ŚWIĘTA W OCZACH DZIECI Z MDK I U NAS NA WSI



Pierwszym znakiem  świąt  był wernisaż dzieciaków. Wszystko odbyło się uroczyście: z opłatkiem,  poczęstunkiem, kolędami, mediami i wywiadami, które są w gazecie Kurier Mławski,. Największą trudnością okazało się wybranie tylko po jednej pracy każdego z dzieci. Ledwie wszystkie się zmieściły.Wystawiliśmy prace 38 dzieci.









***
 A. za wędzenie szynek zabrał się dość późno, bo pożyczał sąsiadom beczkę służącą za wędzarnię a wcześniej nie miał czasu ( kończył pewne zamówienie). Gdy już rozpoczął wędzenie i wszystko było zapięte na ostatni guzik, łącznie z zapasem olszynowych gałęzi i kolkowych niezbędników to zaczął wiać wiatr. Wiatr zwiewał masy śniegu z dachu na stronę wędzarni, która co chwilę gasła. Przed domem tworzyły się zaspy na wysokość 80 centymetrów. Wraz ze śniegiem spadała gwałtownie temperatura. O godzinie trzeciej nad ranem, kiedy A. kończył rytuał wędzenia, było minus piętnaście stopni. On sam pierwszy raz podczas naszej znajomości powiedział, że mu zmarzły ręce i prosił o jakiekolwiek rękawiczki. Swoich nie ma, bo mu jest zawsze ciepło.  
Nawet zaproponowałam mu herbatę z prądem dla zdrowotności, to musiał wyglądać jak bałwan!
W ciągu dnia bardzo się ociepliło i ustał wiatr, czyli A. jak zwykle rozminął się (tym razem z frontem).
***
- Koniec świata za nami. Możemy kolejny raz spotkać się przy choince pod którą stoi maleńka szopka. Możemy podziękować Bogu za kolejną Wigilię bo spotykamy się z powodu Jego narodzin. W biegu i pogoni za wygodniejszym bytem zapominamy o tym co jest powodem naszej wspólnej wieczerzy.  
Będziemy składać sobie życzenia. Tak rzadko jesteśmy wyciszeni, życzliwi, kochający,  więc przyjmijmy życzenia wigilijne i nośmy je w sobie cały kolejny rok. 
Okazujmy bliskim więcej miłości, bo miłość jest życiem.-
 Te słowa chciałam powiedzieć sobie i najbliższym zgromadzonym wokół wigilijnego stołu. 
Od wielu lat po raz pierwszy miał to być stół nie w moim domu, ale u teściów syna.
 Pogoda spłatała mi psikusa i gdy w poniedziałkowe południe zobaczyłam co się dzieje na drodze stchórzyłam do tego stopnia, że odmówiłam wyruszenia z domu. Mgła ścieliła się gęstym oparem i widoczność na drodze wynosiła około 20 metrów. 
Co będzie wieczorem?- myślałam z przerażeniem. Jak wrócimy, gdy mgła zamarznie?.
Zostaliśmy w domu. Spokojnie i uroczyście obiecaliśmy sobie przy opłatku, że postaramy się, aby było lepiej. Zjedliśmy śledziki w różnej wersji i na tym poprzestaliśmy. Telefony od najbliższych, kolędy, życzenia, to miły zwyczaj jednoczący znanych sobie ludzi.
Pierwszego dnia odwiedziła mnie siostra z mężem, potem przemili ludzie, nasi znajomi. Pogościliśmy się, pogawędziliśmy a wieczorem pojawiła się córka z mężem i synami.
 Na drugi dzień świąt dojechał mój syn z żoną. Nareszcie był cały komplet. Choinka ubrana, lampeczki świeciły, moje serce się raduje!
Przyszykowałam wszystko wcześniej, więc nic już w święta nie musiałam gotować, tylko odgrzewałam. Mróz za oknem pozwolił mi trzymać wszystkie gotowe produkty w nieogrzewanym pokoju. Wielka wygoda, gdy ma się taką ogromną lodówkę, jednym słowem :nie ma tego złego, co na dobre nie wychodzi!
***
Wszystkich przepraszam za długie milczenie, ale nasz przekaźnik internetu-ruter psuje się regularnie, zawsze w święta. Dopiero teraz mam coś zastępczego, bo ten z T-mobilu nie pracuje tutaj wcale.
***
KOCHANI,
 DOBREGO ROKU 2013, ZDROWEGO, BOGATEGO, PŁODNEGO W POMYSŁY,
W DOBRYCH LUDZI, KTÓRYMI BĘDZIEMY OTOCZENI, W SUKCESY, W RADOŚĆ I SZCZĘŚCIE!




czwartek, 13 grudnia 2012

LUBIĘ JAK SIĘ DZIEJE

Dekoracja leśniczówki.
Stasiowi się podobało
W październiku  wybieraliśmy laureatów w konkursie fotograficznym o lesie  z dziedziny ekologii. 
W leśniczówce cudeńka. Byłam ze Stasiem, bardzo mu się podobało.
Potem uroczyste wręczanie nagród oraz przydział już wydrukowanych kalendarzy z nagrodzonymi pracami.
W MDK dzieci starają się bardzo. Efekty są takie: złożyłam girlandy aniołkowo-mikołajowe. Starsze zrobiły przepiękne choineczki stojące na stole. Ciasnota bardzo daje się we znaki.
Jutro wernisaż dzieci. Jeszcze przygotowuję już bez nich ich twórcze projekty. Psikam choinki makaronowe  sprayem, czyli lakierem samochodowym.
 Niestety dary banku, żenujące. Może nie rozpakowałam wszystkiego, bo zostawiłam paczki i po prostu wyszłam. Nie lubię jak robi się ze mnie idiotę.
girlandy


Choinki makaronowe
I te z papieru

Rysuję, rysuję, rysuję. Chcę przed świętami skończyć, to co zostało zamówione.
Robię to z rozkoszą, bo większość wychodzi tak jak należy po dwóch trzech podejściach.
Już czuję święta. Cztery proszone Wigilie zapisane w kalendarzu. Pierwsza była dzisiaj, kończyła akcję MOPS-u „Aktywny senior” . Był to ciekawy projekt w którym odbywały się spotkania wykłady i pogadanki dla  i od seniorów. W kilku brałam udział jako słuchacz a w jednym jako aktywny uczestnik, czytając moje to i owo. Na wigilijnym spotkaniu wyróżniona zostałam pięknym certyfikatem tego programu.


piątek, 7 grudnia 2012

"PODARUJ WĘDKĘ"

To jest choineczka robiona na szydełku przez
przemiłą panią z Mławy.

Dzisiaj moje dzieciaczki zostały zaproszone na mikołajkowy koncert Orkiestry Dętej prowadzonej przez naszą panią dyrektor. Koncert był dopełnieniem projektu banku, który przekazywał pieniądze na stroje dla orkiestry oraz materiały do zrobienia gadżetów świątecznych. Te gadżety mamy wykonać w tempie ekspresowym, po to aby w niedzielę za tydzień sprzedać je podczas wigilijnego spotkania w MDK Zarobione fundusze mają pójść na materiały dla kółka plastycznego. 
Od dwóch dni siedzę w MDK i szykuję wystawę dzieciom. Święta i zima są tematem wszystkich prac. Wernisaż mamy w czwartek 13 grudnia o godzinie 18 w Galerii „13” a jej adres: ul. Żwirki 13. Ogłosiłam to dzisiaj podczas koncertu. 
Pokażę nowe zastosowanie makaronu, mojego pomysłu, oparte na zeszłorocznych doświadczeniach.
Nie będzie jednak makaronowych wyklejanek na wystawie, bo tam nie ma już miejsca. 
Dzisiaj sprawdzałam co jest możliwe a co nie przy tworzeniu makaronowych kompozycji a dzieci jak zwykle zaskakują pomysłowością. Bardzo chcę, aby one były zadowolone ze swojej pracy i wysiłku włożonego w wyklejanie. Inne gadżety, które się pojawią do dekoracji sali też wyszły ciekawie. Mam jeszcze swoich kilka pomysłów w których zdecydowanie opieram się na recyklingu, ale takim nietypowym. Dostałam odrzuty z produkcji spinek do włosów i nikt , łącznie ze mną do tej pory nie wiedział jak to wykorzystać. Mam nareszcie pewną ideę, zobaczymy czy wyjdzie, bo na razie wszystko w dużej części siedzi mi jeszcze w głowie. Do 16 sporo pracy, potem zajmę się zdecydowanie domowymi przygotowaniami do świąt.
Zdjęcia z wystawionych prac umieszczę po wernisażu.

środa, 5 grudnia 2012

WIECZÓR LITERATURY AMERYKAŃSKIEJ


Dzisiaj w gronie osób skupionych w grupie miłośników literatury pod nazwą "Inspiracje", przygotowaliśmy Wieczór Literatury Amerykańskiej. Odbył on się w Czytelni Miejskiej Biblioteki. Schemat spotkania oparty był na przećwiczonym wcześniej schemacie wieczoru z moją twórczością.
Recenzenci byli doskonale przygotowani i bardzo przejęci. Temat był arcyciekawy i praca nad wybraną grupą autorów była z jednej strony wielkim wyzwaniem, a z drugiej strony ogromną przyjemnością. Każdy z nas opracował życiorys "swojego" autora i recenzował jedną wybraną powieść, kończąc wystąpienie przeczytanym fragmentem.
Bohaterami naszych wystąpień byli: Philip Roth, Isaak Singer, Jerzy Kosiński, Joyce Carol Oates, Paul Aster. W wybranej twórczości, szukaliśmy polskich wątków lub walorów wskazujących autorów na przyszłych noblistów.  Wieczór ten umilał swoim występem duet: śpiewająca pięknie młoda dziewczyna i akompaniujący jej chłopak z gitarą. Dziewczyna śpiewała po angielsku znane amerykańskie przeboje wybrane w charakterze do nastroju dzisiejszego spotkania.
Czuję się wyróżniona, że brałam udział w tym spotkaniu. Było ono na wysokim poziomie, bardzo interesujące i szkoda,  że mławianie jeszcze nie czują potrzeby masowego uczestniczenia w tego typu przedsięwzięciach. Następny wieczór dotyczyć będzie literatury rosyjskiej. Myślę, że za dwa lata stanie się w dobrym tonie bycie na takim wieczorze. Jestem tego pewna, bo to jednak tematy dla wybranych.

Na górze kolejny portrecik z zamówionej serii.

sobota, 1 grudnia 2012

NIE LENIĘ SIĘ


Mój zawód daje mi niesamowicie dużo satysfakcji. Od dawna wiem, że dobrze wybrałam, pomimo ciągłej zmiany dziedzin w których pokazywałam swoje twórcze działania. Jest to jeden z bardziej ekshibicjonistycznych zawodów, nie licząc aktorstwa. 
Odstawiłam drugie brzozy aby wyschły i abym spojrzała na nie po dłuższym czasie. Dzisiaj przyszła na nie pora. Siedziałam i malowałam. Kompozycja skończona, ale znowu muszą wyschnąć, abym potem mogła zrobić ostatnie wykończenie. Lubię farby olejne, ich smalcowatą konsystencję, ich zapach, ich kolory, ale jest trudność, że muszą schnąć co najmniej tydzień (teraz w zimie).
Wymyłam pędzle. Zrobiłam zdjęcie, aby zobaczyć  je na ekranie - wtedy ogląda się jakby z dystansu, a nie w emocjach podczas malowania. No, więc ledwie umyłam pędzle, natychmiast zapragnęłam pokazać go całemu światu! 
Nie chodzi tu wcale o chwalenie się, tylko o radość z tego, że coś się zrobiło. Przecież gdy upiecze się ciasto, to normalne jest częstowanie nim. Jeszcze bardziej jest miło, gdy ktoś powie, że pyszne. 
W tym jednak przypadku można krytykować, można chwalić, można nic nie mówić. Przeżywam i tak chwile szczęścia, że coś mogę namalować, bo jak napisał JanToni 
        Lepiej robić to i owo, niźli czuć się "świętą krową".Lepiuszki

Idąc za jego mądrością, nie mam czasu pobyć choć przez chwilę ""świętą krową", w kazdym wolnym czasie maluję, rysuję, uczę.
Mam jeszcze dzisiaj do Was wszystkich prośbę o odwiedzenie małej ankiety stworzonej przez mojego syna i synową, po to aby uzyskać fundusze unijne na projekt. W zeszłym roku wsadzili mnóstwo chęci, pracy i kasy wynajmując doradcę projektu, ale zostali odrzuceni. Teraz próbują sami, od innej strony. Znów toną w długach, bo nie da się wszystkiego zrobić własnymi rękami. Mam nadzieję że im się wreszcie uda. Kochani czytający, jeśli możecie wypełnić krótką i prostą ankietę którą  przygotowali, będzie to bardzo im pomocne. Chcą założyć firmę remontową, wnętrzarską, ale dotyczącą kompleksowego odnowienia wnętrza razem z meblami, ścianami i wszystkim. Już mają na koncie takie prace. Julia- moja synowa ma ogromne wyczucie i jest perfekcjonalistką wykonywania wszystkiego, czego się podejmie. Nauczyła takiej odpowiedzialności mojego Grzegorza. Grześ opracowuje projekty na komputerze, siedzą debatują wymyślają. Efekty są świetne. Mają już wypróbowane ekipy fachowców. O cenach nie mówię bo nie wiem nic na ten temat. Julia sama robi renowacje starych mebli, które kocha miłością bezgraniczną. Dla mnie robi starą skrzynię na pościel. Jak będzie zrobiona pokażę. Będzie piękna!



Ale na koniec muszę coś opowiedzieć, bo " w międzyczasie" robiłam pranie. 
Gdy już wyjęłam wszystko, przyszła pora na wieszanie. Postawiłam suszarkę niedaleko 
kominka, przy przeciwległej ścianie, gdzie jest dość wąsko. Zajęta wieszaniem usłyszałam pukanie
-Proszę-zawołałam w stronę drzwi, ale w tym momencie zorientowałam się i powiedziałam do siebie, ale na głos: - ojej, przecież to ja suszarką zastukałam! 
Niestety moją uwagę usłyszał też siedzący obok Andrzej i w jednym momencie zaczęliśmy się śmiać.
Płakaliśmy ze śmiechu, a on przez łzy mówił: - No tak puknij się w głowę powiedz sobie "proszę, dzień dobry!  Tego jeszcze nie grali! ha, ha, ha!
No więc i wam życzę miłej niedzieli, bo my co chwilę przypominamy sobie moje "proszę!"