Dzieci przychodzą chętnie, rodzice chcą płacić za ich uczestnictwo, więc nie rozumiem z jakiego powodu ktoś, kto nie uczy i nie ma o tym wyobrażenia krytykuje ( chyba dla przyjemności). Tym razem jednak będę usuwała komentarze jeśli nie będą wnosiły czegoś konstruktywnego a przy okazji obrażały innych komentujących. UCZĘ a nie POUCZAM, jak to robi szanowny komentujący pod poprzednim postem.
Zaskoczyło mnie najbardziej to ze nawet wysiłek dzieci i pokazanie ich prac może być pretekstem dla malkontentów, aby wylewać swoje złe samopoczucie. Cóż widocznie każdy pretekst jest dobry, widać to właśnie w internecie.
Na moich zajęciach nie ma konkursów. Nie prowadzę własnej szkoły rysunkowej, tylko dostosowuję się do poziomu dzieci przychodzących na zajęcia (od 6 lat do 14 lat).
Tu są obrazki 6-9 lat. Nie podaję wieku pod obrazkami, gdyż zdolności dzieci są nieporównywalne. One po prostu lubią się bawić w plastykę i to są efekty.
Różnorodność, pomysłowość, czy to dobrze, czy źle? A że jeszcze nie znają anatomii , to już ich uczyć? Uczę poprzez ICH rysowanie i na ich rysunkach. Tutaj przemycałam informacje na temat perspektywy i jak zawsze kompozycji.
Czy jeśli nie została prawidłowo zastosowana to zła nauczycielka? Zły uczeń? Może zły system? A może jest w tym wszystkim coś dobrego? Może ten padający śnieg, albo kolorowy domek? Każdy znajdzie coś dla siebie jeśli chce. Ale jeśli zamierza zniszczyć coś dobrego, co jest źle opłacane i działa wbrew logice - to zawsze można to zrobić.
A na koniec pokażę jak u mnie wczoraj wyglądało rano pod oknem.
Zaspa utworzona przez wiatr, bo A jeszcze nie zdążył odśnieżyć.
Moja biedna Biedroneczka nie miała jak wygramolić się z garażu.