Obserwatorzy

sobota, 11 października 2014

SERCE MI WALI.......

- Czemu ja się tak denerwuję? pytałam w myślach samą siebie, sięgając po słuchawkę. No, tak to przecież jak dzieci, trzeba znaleźć im dobry dom, a ja nie wiem , gdzie idą i czy gdzieś idą!
-Halo?
- Już po?
- Jeden i drugi? Poszły? TAAK?
Teraz dopiero serce nabrało amplitudy, czy czegoś tam!
Rety, kupili na Aukcji obydwa obrazy! Hurra!
 Szkoda, że nie wiem, gdzie idą, no ale trudno.
 Kupujcie, kupujcie teraz, bo jak mówiłam, cena będzie rosła. Już jestem "notowana" na aukcji i warto lokować kasę w moje prace.
Nie jest to może skromny post, ale kończę z skromnością, teraz nowy etap wybuchu twórczych działań i nie ma czasu na certolenie się.
Wszystkim posiadającym moje prace serdecznie gratuluję, właśnie procencik wartości podskoczył do góry. Życzę Wam, aby pod koniec przyszłego roku wartość tych prac stokrotnie się pomnożyła.
 

wtorek, 7 października 2014

POWRÓT

Piorun walnął w nasz ruter i  to było powodem tej okrutnie długiej przerwy.
Nie umiałam się dostać do kokpitu bloga z cudzego komputera i przyznam otwarcie, że rozpaczałam z powodu tęsknoty!
Tymczasem, jak zwykle, zajęć mi nie brakowało.
Chciałam mieć wydzieloną pracownię malarską i jesień zastała mnie przy przestawianiu mebli. Rzeźba od dawna ma miejsce w pracowni A. ale obrazy malowałam w pokoju gdzie toczy się nasze życie.
Wszystko poprzenosiłam, odgraciłam sypialnię i dzienny pokój z farb, lakierów i werniksów, a wielka moja ukochana sztaluga usytuowana została na środku pracowni.
I co? …Powstały dwa obrazy a potem już zrobiło się zimno, dużo ciemniej i ponuro, więc wzięłam na plecy sztalugę (łatwo nie było!) i wróciłam do środkowego pokoju.
 Na skutek mojego powrotu wszystkie używane farby leżą znowu w nieładzie na stole, podłoga jest zachlapana, ale efekty pracy już widać.
 Tuż przed zapakowaniem koguta do samochodu wykryłam niedoróbkę na grzebieniu.
Na tym roboczym ujęciu widać dokładnie jak wygląda rzeźboobraz.
Zdjęcie na wprost maskuje wypukłości
i zobaczenie obrazu "na żywo", robi
duże wrażenie. To, że na zdjęciu nie widać że jest to technika 3D to moja duma i chluba, bo malarstwo stapia się z rzeźbą w sposób zupełnie płynny a  jednak przyznacie że nie jest kiczem.


Za oknem widzę A. w nowej roli. Dzisiaj już zaczęłam podnosić głos i powiedziałam że A. chyba pisze pracę doktorską na temat szalunku….
Zaczęło się od przybycia Kory i podarunku przyjaciół, którzy zafundowali jej ogrodzenie.  Teraz trzeba je zbudować.
 Po wielu próżnych wizytach po domach „specjalistów” budowlanych, którzy mogliby wykonać to dzieło, okazało się, ze trzeba zakasać rękawy i robić samemu. Od czasu do czasu któryś przychodzi do pomocy. Pierwszych trzeba było pogonić bo narobili więcej szkód niż pożytku. To wszystko już jest tematem na książkę.
 Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy martwić, ale A. w pracy jest perfekcjonistą.
 Nie wiem czy ktoś kto nie miał do czynienia z takim typem wie o czym mówię. Ja wiem jedno: nie liczy się czas, koszty, pogoda i potrzeby bo dzieło MUSI być perfekcyjne.
Przestawianie mebli spowodowało, że musiałam zabrać się do robienia porządku w pomieszczeniach, którymi zawiaduje A.
Gdybyście je zobaczyli" przed", nie mielibyście pretensji, że na tak długo zamilkłam!!! To jest druga strona medalu i tak jak praca jest perfekcyjna, tak bałagan wokół nie do przebicia.
Na razie postawiony jest JUŻ szalunek na murek i słupki przygotowane do zamocowania. Do systemu stawiania słupków musiałam się włączyć bo lada moment miała być budowana specjalna maszyna do pionowania itd…
Za pomocą pociętej dętki, dwóch deseczek i drugich dwóch dłuższych, wykazałam że obejdzie się bez nowych wynalazków.
Kora jest zadowolona,  ma całymi dniami towarzystwo i sprawdza na bieżąco co tam się dzieje.
Ja jednak wolę zająć się malowaniem, bo perfekcja szalunkowa wyprowadza mnie kompletnie z równowagi.
Przyznam ze wstydem, że w czasie, gdy maluję potrafię spalić dwa garnki jednego dnia ale spójrzcie na efekty!

Rower i Pokerzyści, te obrazy poszły na aukcję do Domu Aukcyjnego Ostoja, gdzie 11 października będą licytowane. Dzisiaj otrzymałam pocztą 100 stronnicowy katalog aukcyjny, wydany na kredowym papierze, gdzie 203 i 204 pozycja to moje obrazy. Aukcja dzieli się na sztukę antyczną i współczesną. Wszystko można obejrzeć na linku
 http://www.ostoya.pl/index.php?option=com_djcatalog2&view=itemstable&cid=0&Itemid=2&pid=11%3A129aukcja&limitstart=210&order=i.ordering&dir=asc
Obraz "Staś" w galerii, czeka jeszcze na kupca, ale dałam go niedawno. Teraz do galerii wstawiam tego brązowego koguta.

Dwa dni temu miałam pierwsze zajęcia z dziećmi w Radzanowie. Wycisnęłam z nich wszystko co najlepsze i wyszły z pięknymi i kolorowymi własnymi obrazkami.
Zaskakuje mnie zawsze jaką ja mam frajdę z tej ciężkiej pracy. Praca jest ciężka, nie dlatego, że nie umiem jej, ale dlatego, że cały czas krążę wśród dzieci intuicyjnie wyciągając od nich to, co one mają do powiedzenia w plastyce. Wymuszam na nich, ale tak, aby widziały sens swojej pracy.
Gdy wychodzą szczęśliwi i dumnie pokazują rodzicom to co wykonały, to wiem, że czas nie był stracony.
- „Proszę pani, ja to bym wszystkie lekcje oddała za taką plastykę” w czasie zajęć powiedziała jedna z młodszych dziewczynek.
To kilka prac dzieci na temat jesieni. Dzieci mają od 6 do 14 lat.

Młodsze korzystały z suszek, które stawały się elementem obrazu.



Starsze przy okazji uczyły się przestrzeni i perspektywy
 


 

Zawsze mi żal, ze nie mogę pokazać wszystkich prac.