Obserwatorzy

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

MOŻE ELVIS

Przyjaciółka, Ruda zaraziła grypą moją najwspanialszą nioskę Tlenioną i obydwie ledwie żywe wspierały się w chorobie. Niestety Ruda nie miała zupełnie kondycji i moje uczucia nie wystarczyły. Po kolejnych dwóch dniach zastałam ją już martwą..
Zrobiło się smutno ale i przestraszyłam się nie na żarty. Zapakowałam Tlenioną w pudełko kartonowe i biegiem do weterynarza.  U weterynarza kolejka a z gabinetu wychodzi gość ok dwudziestokilkuletni, niewidomy z psem przewodnikiem, a właściwie z suką ciężarną -przewodnikiem.
Widać że oboje cierpią. Widać po ciężarnej że dostała jakieś środki usypiające, czy znieczulające, bo zaczyna się słaniać na nogach. Chłopak ją tuli, głaszcze i przemawia czule. Ze strony mojego pudełka nagle słychać dziwne stukania i przytłumione gderanie, więc chłopina  kierując niewidome oczy w moją stronę, pyta: -A pani z kim przyszła?
- z kurą.
-I pani tak w domu kurę hoduje?
- Nie, jeszcze tak nie zbzikowałam, choć jestem na dobrej drodze, mówię ze śmiechem. - Nie ona mieszka w kurniku ale się rozchorowała i ma katar.
- Ja też kocham zwierzaki a tą to już bardzo, no ale widzi pani musi być cesarka, tu zawiesił głos - bo  zdradziła mnie!- teatralnie dokończył.  Wybuchnęliśmy śmiechem.
Wyszła młoda pani doktor i zajęła się moją Tlenioną. Po tygodniowej, zbiorowej kuracji w kurniku, wszystko wróciło do formy. Druga kurka z targowiska, Gienia, już się niesie a ja dostałam jeszcze dwie młodziutkie, rude, cudnej urody i nazwałam imionami na cześć Darczyńców : Ewa i Wiesia. Rano, kogut o imieniu Królewicz, cały swój harem prowadzi biegiem do sklepu i nie mam już na to metody. Mają w nosie 2 hektary terenu....piwo wygrywa!
 Wspominam o tym dzisiaj, gdyż nie mogę pojąć co moje zwierzęta widzą atrakcyjnego w wioskowym sklepie. Tylko koty chodzą w inną stronę.
Sonię , niewielką,18 letnią suczkę  zdominowała trzy lata temu jednym wyrzutem jej na 5 metrów inna, młoda  suka - Kora, przygarnięta z litości . Sonia od tej pory nie wychodziła poza obszar ograniczony tylnym zarysem domu. Jednak kiedy zorientowała się, że Kora, nic jej nie może zrobić bo jest zamknięta na wybiegu, to rano, ostentacyjnie za grubszą potrzebą idzie pod samym nosem Kory do sklepu. Trzeba dodać, że Sonia po kolejnym kleszczu całkiem ogłuchła i nie denerwuje się nawet gdy jest burza ani tym bardziej jak Kora ujada że mało nie zachrypnie.

Ale chciałam co innego opowiedzieć. W lecie, jak co roku remiza ożywa bo kwitnie tu bardziej intensywne życie kulturalne. Remiza jest tuż za moją bramą a za remizą jest sklep. od roku w remizie jest wydzielony pokoik i mamy tam podobno siłownię. Obok jest sala zabaw i zebrań.
Wczoraj musiała być intymna zabawa, bo do drugiej w nocy słyszałam przez otwarte okno łomot disco. Jednak bardziej zszokował mnie kogut, który o godzinie 24.30 zaczął piać. Robił to wyjątkowo donośnie, bo jest przepięknym, dorodnym kogutem ,którego nazwałam Królewiczem. Imię pasuje do niego bardzo, ale po wczorajszym występie pomyślałam, że ta niezwykła muzykalność powinna być jakoś podkreślona. Może dodać mu drugie imię, które będzie pierwszym? Może Elvis??? Też pasuje!  Nie. Musi być : Król Elvis!
Kury pewnie będą chętnie znosiły jajka słuchając disco ale nie wiem jak ja zniosę to słuchanie łubu, dubu. Czy jajka nie będą pękały? A czy dwie małolaty Ewa i Wiesia, w ogóle zaczną znosić jajka , czy od razu pójdą na scenę zostawiając grzędę? A co jak polubią muzykę klasyczną?