Obserwatorzy

poniedziałek, 25 kwietnia 2022

RÓŻNE SĄ PASY HAMULCOWE


 Likwidacja ćwierćwieku istniejącej pracowni, której kto inny był władcą i wizjonerem, powiem uczciwie : NIE JEST ŁATWE. I na tym skończę aby nie wpaść w ton biednej i pokonanej. Wręcz przeciwnie, ja pokonuję powoli ale systematycznie, chociaż miesiąc temu zapobiegając  groźnemu upadkowi pomagających mi, wynoszących ciężkie przedmioty, sama wpadłam do dołu z gruzem i złamałam nogę.

Wydawałoby się że zostałam pokonana. Jednak nic bardziej mylnego. Zarządzanie zaczęło odbywać się z łóżka, w którym co chwilę musiałam leżeć z nogą na poduszkach.

 Natychmiast odezwali się ludzie, którzy zaoferowali mi swoją pomoc i dzięki nim mogę powiedzieć że najtrudniejszy etap mam za sobą. Od dawna wyznawana przeze mnie zasada, a właściwie już filozofia życiowa, "ŻE WSZYSTKO JEST PO COŚ" i tym razem okazała się właściwa.

Byłam przerażona, bo rok temu umówiłam się na dostarczenie obrazów które 8 maja tego roku  pokażę w Europejskim Centrum im. Fryderyka Chopina w Sannikach. Jednak problemy z przeogromną ilością rzeczy do usunięcia z pracowni tak bardzo dużo zajmowały czasu organizacyjnego, że cały plan wystawowy odchodził coraz dalej i dalej.

Ratunkiem okazało się unieruchomienie na tak zwanym siedzeniu i absolutna nieumiejętność posługiwania się kulami.

 Po upadku do dołu pokuśtykałam do domu, wlałam poł butelki octu na watę i zawinęłam nogę a ponieważ sporo spuchła to szybko wsiadłam do samochodu i pojechałam 10km na pogotowie. Pan doktor zdziwił się że sama przyjechałam ( miałam wrażenie jakby w myśli pukał się w głowę). Z nogą w gipsie powrót do domu okazał się samodzielnie niemożliwy. Oczywiście bez pomocy przyjaciół na każdym etapie mojej biednej złamanej nogi nie dałabym sobie rady. przez ten miesiąc jak na tacy odkrywałam grupę oddanych mi ludzi na których w tym wyjątkowo trudnym momencie mogłam liczyć.

No i oto w taki sposób siedziałam cały miesiąc w domu i malowałam, malowałam i malowałam.

Najtrudniej było mi gruntować i przestawiać płótna, ponieważ wymiary ich są coraz to większe i większe. Ostatni jest 100cm x 120cm. 

A przecież nic nie stało na przeszkodzie żebym malowała małe obrazki 50 x 60 cm.....tylko wtedy nie musiałabym pokonywać trudności i byłoby zbyt łatwo i nieciekawie! Też z biegiem czasu mam więcej i więcej do powiedzenia i nie mieszczę się na małych formatach.

Tym razem mój pas hamulcowy pięknie zadziałał i jestem gotowa na pokazanie całej wystawy, chociaż może się zdarzyć że pociągnę jeszcze temat muzyczny dalej. Zasmakowałam w scenicznych światłach i jakby wracam do początków mojej kariery plastycznej związanej ze sceną i scenografią telewizyjną. WSZYSTKO JEST PO COŚ!

Chciałam jeszcze raz zaprosić wszystkich ciekawych moich nowych obrazów na wystawę, którą zaprezentuję 

w niedzielę 8 maja o godzinie 15.00 

w EC im F.Chopina w Pałacu w Sannikach ul. Warszawska 142

Wcześniej o godz 14.00 jest piękny koncert fortepianowy wraz z poezją deklamowaną przez znanych aktorów, na który trzeba kupić bilety.


ZAPRASZAM

Chciałam poinformować że dla osób jadących z Mławy jest możliwość zamówienia busiku, niestety trzeba zrobić to dużo wczesniej bo zaczął się już sezon wycieczkowy. Kontakt aby ustalić możliwość wyjazdu jest ze mną lub z Wiesławem Kiwitem -prezesem ZTZZ.

Wszystkich, których powinnam osobiście zaprosić, przepraszam, bo z powodu wciąż niesprawnej nogi jeszcze nie poruszam się sama ( na kulach po prostu się przewracam, a w ogóle boli mnie zaraz ręka, którą maluję!!!!) Wybaczcie.

8 komentarzy:

  1. Jak wiesz Joasiu zrobię wszystko żeby z Tobą wtedy być....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, wiesz jak jesteś mi bliska! Dziękuję Ci za to że jesteś przy mnie w najważniejszych chwilach.

      Usuń
  2. To będzie Wspaniała Wystawa !! Kochamy Cię Nasza Siłaczko !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gordyjko, radość życia wyrażam malowaniem. Chciałabym cieszyć oczy innych, tak bardzo ile serca wkładam w obrazy. ....;o))

    OdpowiedzUsuń
  4. I znowu mnie na Twojej wystawie nie będzie, ale wiem, że wystawa będzie niesamowita!!!! Pomyśl- złamałaś nogę- na szczęście nogę, a nie rękę! Takie drobne szczęście w nieszczęściu! Znów Bloggewr z lekka zgłupiał, nie dość, że musze przełączać sie na inną przeglądarkę by komentować to musze to robić jako "anonimowy"- istny dom wariatów- anabell.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell , czasami nie da się być razem, ale Twoje serce czuję pomimo wielkiej odległości. Może uda się śledzić wernisaż, zobaczymy.

      Usuń
  5. Nie mogę doczekac sie wystawy,
    a zwłaszcza ,wisienki na torcie. "
    Jesteś wielką bohaterką Joasiu.
    Podziwiam bardzo Ciebie.
    Liczę dni do spotkania okraszonego takimi znakomitościami.

    OdpowiedzUsuń