Obserwatorzy

poniedziałek, 14 maja 2012

PRACOWITA PRZERWA


Wszystkich PRZEPRASZAM za bardzo długą przerwę w pisaniu. 


Ostatnią niedzielę spędziłam w towarzystwie naszych Twórców. Pojechaliśmy na rowerach zrobić rekonesans malowniczych miejsc w dzielnicy Mławy – Wólce, która w tym roku obchodzi 100-lecie.
Będą uroczystości, a my pokażemy to, co namalujemy. Ta wycieczka była dla mnie wielkim przeżyciem, gdyż do głowy wcześniej mi nie przyszło, że są tam tak piękne zakątki i tak malownicze miejsca. Przejechaliśmy pewnie z 15 kilometrów, zaglądając  w zaułki i podwórka.
Potem dla  relaksu namalowałam  Góralkę po nowemu, tak po prostu, aby sprzeciwić się wszelkim kanonom. Będzie jeszcze trzecia, inna, zamówiona.




Skorzystałam z zaproszenia do mławskiego muzeum i jestem pod ogromnym wrażeniem wernisażu wystawy malarstwa pani Ewy Krupińskiej. To malarstwo klasycznej szkoły holenderskiej, ale z wyobraźnią godną wszystkich surrealistów. Najtrudniejsza sztuka laserunku używana jest przez panią Krupińską z wprawą wzbudzającą moją zazdrość a zarazem ogromny szacunek. Wśród jej obrazów czułam się jak w krainie magii i żywiołów. Warto było to obejrzeć.


Przyszedł czas na kolejną wystawę dzieci z MDK. Siedzę, wpatruję się i zastanawiam: czy to możliwe, aby te prace były tych samych dzieci, które spotkałam w październiku ??
Poprosiłam, aby wywiesić wszystkie prace z okresu pół roku na parkanie w Parku Miejskim podczas obchodów Dnia Dziecka, t.j 27 maja. To będzie wydarzenie! Największe dla mnie, potem dla dzieci i ich rodzin a na końcu może i dla innych mieszkańców. Nie mogę się doczekać. To będzie piękna wystawa. Chyba będę czynić czary, aby nie padało.

W ogródku pracy cała moc. Chwasty znowu chciały zawładnąć całym terenem, który przeznaczyłam na uprawy warzywne. Zmuszona zostałam przez samowolną zieleninę do walki wręcz i przez chwilę czuję się zwycięzcą, ale wiem, że to złudne uczucie.
Usiłowałam ukwiecić obrzeża nowego tarasu wielkości lotniska, co nie było proste.  Zadanie wykonałam tylko w jednej czwartej.


Od połowy kwietnia miałam gości. Jednych bliskich mi, innych od interesów i takich zaprzyjaźnionych z którymi pracujemy zespołowo. Jedni wyjeżdżali, drudzy przyjeżdżali..
Rozmowom, opowieściom pogaduszkom nie było końca.
A oto i jedna z opowieści.
      - Korsyka, piękna wyspa, górzysta, barwna, z mieszkańcami mającymi krew gorącą jak ta wyspa. Tam prawie wszyscy się znają, tym bardziej, że w większości są ze sobą spowinowacenie bliżej lub dalej.
W każdym szanującym się korsykańskim domu broń jest pod ręką, bo sprawiedliwość   musi być po właściwej stronie! 
W jednej z korsykańskich, górskich osad mieszka Jean-Paul krewny żony jednego z naszych gości. 
Jean Paul, młody chłopak zrobił jakiś nienajlepszy interes i zabrakło mu kasy na pokrycie długów. Głupio mu było przyznać się bliskim jaki jest kiepski w liczeniu i postanowił sam zdobyć gotówkę. Czas gonił zbyt szybko a chłopak nie miał wciąż jeszcze pieniędzy.
 Nie mógł czekać dłużej, sięgnął do skrytki po broń i ruszył do banku. Przed wejściem naciągnął na twarz przygotowaną wcześniej kominiarkę. 
Otworzył z hukiem drzwi, wołając: - To jest napad! Nie ruszać się, to prawdziwy napad!
Przed sobą trzymał broń i rozglądając się na boki dotarł  do okienka, wtedy rozkazał  kasjerce: - Natychmiast wyjmij wszystkie pieniądze i połóż je przed sobą!
W tym momencie rozległ się głos starszej pani: - Jean- Paul, co ty robisz dziecko?
Jean Paul zdrętwiał, ale od czego ma się nadmiar intelektu?!
 –  Ja nie jestem Jean-Paul, nie jestem Jean-Paul! - bełkotał spod kominiarki. 
- Ależ Jean-Paul, opamiętaj się, przestań! -upierała się ciocia.
- Ja nie jestem Jean-Paul!- skwitował, cofając się z łupem.
 Spocony, ale zadowolony szybko wskoczył do schowanego za domami samochodu i wrócił do domu. 
 Na szczęście nie było nikogo w domu i mógł schować broń do skrytki, ochłonąć i nareszcie przeliczyć zdobyte  pieniądze. Nie doszedł jeszcze do połowy sumy, gdy nagle…
- Ręce do góry !! -dwóch żandarmów rzuciło się na niego jak pantery!
W sekundę, kompletnie zaskoczonego chłopaka zakuto w kajdanki. 


Wyrok sądu brzmiał: Pięć lat!
I tak sobie myślę, że całe szczęście, że nie mamy pod ręką jakiejś broni, bo przecież wieczny brak gotówki w końcu nasunął by takie proste rozwiązanie. Prawda?

14 komentarzy:

  1. Opowiastka super! Ładny ten portret góralki,mnie się podoba. Szkoda,że nie mam helikoptera, bo wtedy wylądowałabym u Ciebie na tym tarasie-lotnisku. Jo, najlepiej, najbujniej zawsze rosną chwasty, w ogrodzie i w ...życiu.
    Buziaczki, Kochana, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, bardzo lubię Twoje celne komentarze!
    Stęskniłam się, ale do Ciebie zajrzę dopiero jutro, czyli wieczorem we wtorek, po powrocie z MDK-u. Nawet nie wiesz, jak bym Cię tutaj witała na tym lotnisku. I lampy i fanfary! A teraz uściski!

    OdpowiedzUsuń
  3. Żebys wiedziała jak bardzo się cieszę, że jesteś. Portret góralki - piękny /dziękuję, że mogłam go sobie wcześniej obejrzeć/. Potwierdza się, że jesteś "prządka-wieloczynnościówka". Opowiadanko fajne.
    A ja nic jeszcze nie posiałam i nie posadziłam, bo przez długi czas niemocą niespodziewaną złożona byłam. A teraz zimno się zrobiło. Serdeczności Najmilsza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, tak słabo ostatnio daję odczuć moim ukochanym autorkom, że cenię, interesuję się i wypatruję wszystkiego, co napiszą. Nawet nie chcę obiecywać, że się poprawię, bo wpadłam w wiry czasowe. Udzielam się na zbyt wielu frontach. Są ledwie widoczne efekty. Dziękuję Ci kochana za komentarz.

      Usuń
    2. Joasiu, dziękuję za wczorajszą wizytę na moim blogu. No i za 6 wspaniałych komentarzy. Należą Ci się duże lody w Łazienkach. Tylko kiedy mi się spotkamy jak Ty taka zajęta jesteś? Serdeczności :-))

      Usuń
    3. Stokrotko kochana, przerwałam czytanie i komentowanie tylko na chwilę, bo walczę z uzębieniem, które co jakiś czas płata mi figle.
      Troszkę odsuwa mi się w czasie wyjazd do Warszawy, ale chyba czerwcowe spotkanie, jeśli Ty będziesz mogła, to jest realne. Teraz tylko mocno Cię "uściskuję"!

      Usuń
  4. Bardzo mi się podoba portret góralki, jest taki inny a jakże ciekawy. Opowiadanie interesujące, jak ten chłopak mógł się dać tak złapać, przecież mógł wiedzieć, że zaraz będzie miał nalot policji w domu. To tak jakby uciekał i dał się złapać ...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaguś,ten chłopak miał mentalność typowo prowincjonalną, czyli nie widzi dalej niż na wyciągnięcie dłoni. Jagus, podglądam Twoje strony ostatnio, jakby zza węgła, nie pisząc komentarzy, ale skubnęłam przepis na żurek. Pod Twoje dyktando o wiele łatwiej być dobrą kucharką. Pozdrówka!

      Usuń
  5. Cześć! Świetna góralka, a biust jak armatni wystrzał, pozazdrościć. Historia super, zrobić z tego burleskę, albo komiks. A poza tym, miło pobyć z Tobą.
    Mój blog jaki jest - każdy widzi. Komentarze się nie pokazują, posty czasami, zresztą co ci będę mówić. Znasz to z autopsji. Ale na razie nie mam czasu pomyśleć o czymś innym. Umiejętności też mi brakuje, choć pewnie ktoś tam by mi pomógł. Aurelia

    OdpowiedzUsuń
  6. Aurelio, zachowuję się nie w porządku wobec Ciebie, bo i u mnie nie odpowiedziałam na Twój komentarz. Przepraszam. Trzy razy rozpoczynałam pisanie odpowiedzi, ale nigdy nie udało mi się jej skończyć, bo chłopak będący u mnie w gościnie musiał oddać pracę. U Ciebie nie dałam rady skomentować z wiadomych przyczyn. Mam nadzieję, że wiesz jak uwielbiam Twój styl, bogaty język i taneczną lekkość pisania. Obejmuję Cię w pół!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka piękna opowieść. No coż, zawsze mówiłam, z zakaz posiadania broni palnej ma swoje głębokie uzasadnienie.
    A wystawa młodocianych adeptów sztuki z pewnością będzie bardzo atrakcyjna. W końcu to Ty ich uczyłaś.
    Pandorra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pandorrko, dzieciaki chwyciły wiatr w żagle!
      Z nieporadnych Bączków stają się Żaglowcami.

      Usuń
  8. O jak milo,ze masz tyle satysfakcji z pracy z Twoimi dziecmi.A pamietam z jakimi obawami przystepowalas do tej dzialalnosci.Gratuluje i podziwiam Cie.Goralka swietna.Chcialam powiedziec,ze Zyd ostatnio nie bardzo sie sprawuje ...ale no coz ,kryzys jest wszedzie i nawet Twoj ZYd nie wiele moze poradzic.Nie to,ze narzekam,gladze go po brodce :)Goralka jest swietna,lepsza niz ta pierwsza wersja moim zdaniem skromnym.
    Rena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renko, wyślę Zydowi parę słów bo nie może się tak lenić! Będzie lepiej, jestem pewna, choć czasami tak potrzeba widzieć efekty szybciej! Nie wiem czy nie przesadziłam z tą erotyką Góraleczki, ale mnie się też podoba, bo ma taki szelmowski wyraz oczu i biust jaki bym chciała mieć!

      Usuń