Obserwatorzy

niedziela, 20 maja 2012

ROMANSOWA NOC


 Każdy marzy o romansie, ale  tym razem rozkoszy doznali kochający książki, literaturę oraz autorów powieści. 
 W mławskiej Bibliotece Publicznej, w piątkowy wieczór romansowaliśmy z Aleksandrem Głowackim, bardziej znanym jako Bolesław Prus, jego życiem i ciekawą twórczością. 
Właśnie Bolesław Prus jest patronem tej Biblioteki. 
 Między innymi, usłyszeliśmy odczytany felieton z jego krótkiej wizyty w Mławie, gdzie autor oglądał zaćmienie słońca, opisane później w Faraonie. 
Większość zaproszonych gości dawno skończyła szkołę i zapomniany życiorys pisarza  wszystkich interesował, tym bardziej, że był ciekawie i inteligentnie zredagowany.
 Krótkie fragmenty twórczości Prusa czytane przez damę ubraną w strój z epoki, na zmianę z młodzieńcem licealistą, doskonale ilustrowały życie autora.
Podstęp dowcipnej organizatorki spotkania, pani Marii Świtoń polegający na tym, że na wstępie uprzedziła: -"Proszę uważnie słuchać, bo na końcu będzie konkurs z wiedzy na wysłuchany temat!”,  sprawił, że wszyscy słuchali z jeszcze większym skupieniem. 
Spotkanie zakończyło się projekcją  filmu „Lalka” w reżyserii Wojciecha Hasa, w którym występowali aktorzy mojej młodości ( ich też) – pan Dmochowski, pan Fijewski,  pani Tyszkiewicz, pan Łapicki, pan Machulski.
Łezka się kręciła w oku, gdy  patrzyłam na rzewny styl filmu, dłużyzny i klimat dobrze oddający ukazywane lata. Dzisiaj przy postępie technicznym innymi środkami można przekazywać takie klimaty, ale nie wtedy.
O dwunastej w nocy wychodziłam wciągnięta w nierozwiązany problem: - Co się właściwie stało z Wokulskim i gdzie on się podziewa? 
A o konkursie z wiedzy o Prusie nikt już nie myślał. Nie było potrzeby, wszyscy doskonale zapamiętali ważne szczegóły.
NISKO SIĘ KŁANIAM PANI MARII ZA TALENT SZERZENIA WIEDZY I DZIĘKUJĘ ZA TAKI PIĘKNY ROMANS PRZY ŚWIECACH WŚRÓD KSIĄŻEK. 

15 komentarzy:

  1. To rzeczywiście miałaś romantyczny wieczór.Jak to dobrze, że jeszcze wciąż działają ludzie właśnie tacy jak p. Maria. Chwała im za to.Pytaniem o Wokulskiego przypomniałaś mi, jak w podstawówce dzieci miały napisać ciąg dalszy "Katarynki". Moja uśmierciła jednego z bohaterów na zapalenie płuc. Polonistka w szkole zwróciła jej uwagę, że to taki niemiły sposób umierania, mało estetyczny.
    Ze śmiechu to mało ja nie zeszłam - i byłoby zapewne to zejście estetyczne.
    A Wokulski- wyemigrował, pewnie do Anglii, w końcu znał angielski:))))
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Anabell, cudne są często te odległe wspomnienia! Ta wersja "Lalki" była tak archaiczna, że aż wzruszająca.
      Nie mogę się doczekać, kiedy wczytam się w Twego bloga, ale teraz znowu siedzę i szykuję prace konkursowe dzieciakom. Dokładnie, to znaczy, że zeskanowałam ich rysunki i szykuję do wysyłki w odpowiednim formacie. W czerwcu będę już luźniejsza.
      Teraz tylko serdecznie Cię pozdrawiam!!!!

      Usuń
  2. A ja umieściłabym Wokulskiego wśród biedoty. W końcu nie pochodził z bogaczy i był wrażliwy na biedę. Albo może zapisał cały swój majątek jakimś biedakom a sam zamknął się w jakims eremie i rozmyslał nad marnością tego świata i ludzi na nim żyjących.....?
    Serdeczności Joasiu!
    Jak bedziesz miała chwilę, to zajrzyj, bo ja tam znowu o wnukach swoich piszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Stokrotko, lubię niedopowiedziane historie. Można puszczać wodze fantazji całkiem bezkarnie.
    U Ciebie byłam i pośmiałam się i wzruszyłam i duuużo się nauczyłam.Uściski serdeczne wysyłam w Twoją stronę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Joasiu takich romansów z książką przy świecach powinno być więcej. Ja uwielbiam Lalkę, ale tą z 1977 roku z Jerzym Kamasem w roli głównej. Chyba sama poszukam takiego kółka, gdzie mogłabym porozmawiać o pięknej literaturze. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rineczko,bardzo szkoda, że Cię tutaj nie ma!!

      Usuń
    2. Aśka , emigrantko jedna Ty !!!!! - to rozumiem,ale dlaczemu kratka do komentarza mi nie wylata , to ni du du nie kumam.dlatego przykleiłam się do Twojego komentarza.


      macham emigrantce Aśce - Doska

      Usuń
    3. Dośka, może to tylko chwila problemów na tym blogu? Bo jak by zaczęły się tutaj, gdzie czuję się jak w sanatorium ( chociaż na szczęście jeszcze nigdy nie byłam),to chyba tylko rzucić blogowanie.
      Wszystko opiszę co się działo, ale muszę chwilę odpocząć po maratonie związanym z Dniem Dziecka.
      A dla Ciebie nie tylko okienko otwarte u mnie ale całe wrota!

      Usuń
    4. znowu nie ma kratki głównej,ale nic to .A teraz poważnie.A teraz moja refleksja .

      Asiu czytam generalnie Ciebie konkretnie dopiero od chwili , gdy się ,, Obudziłaś " i zaczęłaś przygodę ze światem artystycznym ponownie.Widzę że Kipisz entuzjazmem , a swoje życie Przenicowałaś .

      Ja się cieszę , a Ty szalej ile wlezie

      Usuń
  5. Ponowna próba.Ula

    OdpowiedzUsuń
  6. Udało się.Moze nie bedzioe już problemów z komentarzami u Ciebie.Z zazdrością czytam, że gdzieś tam można uczestniczyć w tak cikawych spotkaniach.Dla nie Prus troszkę więcej powinien być uwypuklony.Jego twórczość jest bardzo kształcąca.Pozdrawiam.Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, od momentu, gdy poznałam kwiat inteligencji
      mławskiego środowiska, zaczęłam inaczej żyć. Wcześniej czułam się jak roślina wyrwana brutalnie ze swojej grządki i rzucona na śmietnik. Najgorzej mnie złościło, że to ja sama zrobiłam sobie tą przysługę.

      Usuń
  7. Joasiu prowadzisz bardzo aktywny tryb zycia, na nude raczej nie mozesz narzekac.
    Troszke zazdroszcze Ci tego wieczoru a dzieki takim spotkaniom nasz Boleslaw Prus jest wiecznie zywy.
    Pozdrawiam serdecznie, usciski:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Atanerku, takie wieczory ożywiają i Prusa i nas. Przed nami jeszcze kilka innych, ale o tym w swoim czasie.Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dośka kochana, na samym dole jest stale otwarte okienko komentarzy i tam trzeba się wpisać, bo innego sposobu nie ma.Obejmuję Cię w pasie!

    OdpowiedzUsuń