Obserwatorzy
sobota, 5 kwietnia 2014
ROZGARDIASZ
W pokoju, na stole, gdzie za chwilę na stole pojawi się święconka leży klejona rama na gazetach upapranych klejem. Obok stoją sztalugi z kolejnym obrazem a na spaczonym ramiaku powiększone mdłe zdjęcie z którego trzeba wymyślić rysy pani Dobrskiej.
Pani Dobrska była pierwszą kobietą dyplomowaną lekarką, pochodziła z Mławy i w tym roku Rada Miasta postanowiła uczcić ten fakt. Ja też chcę złożyć jej hołd malując portret.
Kiedyś namalowałam łąkę w lecie, jednak nie byłam cały czas zadowolona z tego obrazu. Nie podobał mi się do tego stopnia, że osobie, która potencjalnie mogłaby go kupić nigdy go nie pokazałam. Nareszcie dwa dni temu zdjęłam go ze ściany usiadłam i przemalowałam.
Na pianinie stoją: właśnie skończony obraz, ten, którego ramy leżą na stole i drugi rozpoczęty - widok Siemiatycz. Największy, jaki dotąd robiłam, zamówiony portret stoi na oparciu kanapy.
W kuchni "pod ręką" znajduje się nagrzewnica, obok niej młotek, kombinerki i inne narzędzia.
W sypialni jedna, najdłuższa ściana została zamieniona na "wieszalnię" obrazów. Zajmują już całą jej powierzchnię i zaczyna brakować znowu miejsca.
Dzieje się tak dlatego, że w domu jest najcieplej i wszystko jakoś schnie, a to jest teraz najważniejsze. Do komputera dopadam tylko, aby sprawdzić pocztę i załatwić sprawy organizacyjne.
Książeczka z ilustracjami dzieci ma już zarys wstępny, ale też wymaga sporej ilości czasu aby wyszła atrakcyjnie. Powoli wyłania się jej kształt po korekcie pierwszego wydruku.
W tej sytuacji, gdy zadzwonił telefon i pani nieśmiałym głosem powiedziała, że przyjedzie wręczyć mi zaproszenie, abym była jurorką konkursie, krzyknęłam z przerażenia i powiedziałam, że odbiorę na miejscu.
Nie mam czasu się nudzić, i nie odwiedzam wcale przyjaciół blogowych. Jeszcze te dwa miesiące mi wybaczcie tej blogowej nieobecności.
Jestem zmęczona, niewyspana i kocham ten stan!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O, Boże, aż tak? Jesli kochasz, to niech tak trwa. Ściska serdecznie.
OdpowiedzUsuńAzalio, nawet jeszcze gorzej, ale i to co opisałam pokazuje rozmiar moich wyczynów. Jeszcze przecież mam zajęcia dwa razy w tygodniu w Mławie i raz, cały dzień w odległym Radzanowie. Robię model statuetki do odlewu w brązie i co tydzień ostatnio bywam w interesach w Warszawie, więc............Nie ma co się rozwlekać, trzeba wszystko zrobić na czas i tyle. Buziaczki!!!
UsuńPrzepraszam, że
OdpowiedzUsuńtu się wtrącam,
Ty, Kobieta
Pracująca.
JanToni,
Usuńbrak mi z Tobą pogaduszek,
nim się wtulę do poduszek!
Twórz, twórz, blogi nie uciekną, najwyżej będziesz miała więcej do czytania.
OdpowiedzUsuńBuziolki,;)
Aniu, tak robię, marzy mi się że zawitasz do Ciechanowa 8 maja o 18....no, ale potem jeszcze będzie w Warszawie. Pozdrówka serdeczne!
OdpowiedzUsuńskąd ja znam ten pośpiech, łapanie oddechu w międzyczasie ... ?
OdpowiedzUsuńPIĘKNY TEN TWÓJ OBRAZ ... zabieram sobie sobie razem z adresem bo gdzieś na blogu mi wcięło
POZDRAWIAM
Malina, cieszę się, że zajrzałaś, po wernisażu pojawią się zdjęcia prac. Co prawda, umieszczam je na bieżąco na swojej stronie, oprócz portretów, które pokazywane są tylko za zgodą portretowanych. Ostatni będzie niespodzianką na wernisażu, może się uda zorganizować. Podoba Ci się ten obraz? Cały czas uważam że jest to jedna ze słabszych pozycji i nie umywa się do roweru, pokera, kilku nowych żydów i chłopczyka z kotem. Wysyłam wiosenne, ciepłe pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńWszystko to widzę - te obrazy porozstawiane!
OdpowiedzUsuńWszystko to słyszę - te telefony z zaproszeniami!
I jeszcze widzę i słyszę Stasia jak idzie do ogródka żeby urwać jakiś listek albo kwiatek. I krótką rozprawę filozoficzną na jego temat wygłosić!!!
Pojęcia nie masz jak będę przez ten czas tęsknić!!!! :-))
Stokrotko, w tym czasie, kiedy moja koncentracja sięga zenitu, aby o niczym nie zapomnieć i zrobić WSZYSTKO najlpiej na świecie, to w wolnych sekundach myślę o rozmowach z bliskimi o podobnej do mnie emocjonalności i wrażliwości. Wiesz, jaka jesteś mi bliska!
OdpowiedzUsuńKiedy przeczytałam "w sypialni, jedna..." wyobraźnia podesłała mi obraz A. śpiącego na parapecie obok kota, a Ty leżałaś zwinięta w rogalik i wtulona w brzuch psa koło wyjścia na taras...Ufff...Odetchnęłam kiedy doczytałam, że anektowałaś jedynie ścianę...;o)
OdpowiedzUsuńGordyjko, to tylko kwestia czasu......;o)
OdpowiedzUsuńdziałaj w stanie kochania .. korzystaj z tego stanu jak najwięcej.Efekty widać i zawsze będą widoczne.Pozdrawiam serdecznie Ola
OdpowiedzUsuńOlu, tyle chcę powiedzieć jeszcze obrazami! Jeszcze kilka powstanie na wystawę! Pozdrawiam Cię najserdeczniej.
OdpowiedzUsuńJesteś niezwykle pracowitą osobą. Malujesz, ilustrujesz, działasz społecznie. Jestem pełna podziwu. A jak odpoczywasz? Masz choć odrobinę czasu na jakiś spacer, książkę, czy kawę z przyjaciółmi? Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńLuano, zazwyczaj wieczorem, po przejrzeniu blogów i napisaniu komentarzy brałam książkę i delektowałam się jej treścią. Od jakiegoś czasu zostały mi nieliczne chwile na blogi, ale przy książce nie mogę się już skupić. Myśli uciekają do całej logistyki związanej z moimi bieżącymi działaniami, ponieważ wszystko się splata i zazębia w czasie. Kiedyś biegłam do ogródka i tam zajmowałam się roślinkami i chwastami na zmianę, teraz ogródek leży odłogiem, kur nie hoduję. Zmienił się zupełnie mój styl życia, ale wolę ten stan od tego leniwego, powolnego przeżuwania każdego kolejnego dnia. Mam nadzieję Luano, że los pozwoli nam się poznać, pozdrawiam Cię..:-)
OdpowiedzUsuńDziewczyno! Ty mas rozgardiasz? Bałagan?
OdpowiedzUsuńToć to wszystko, zanim dzieło ukończone zostanie zwie się - i każdy to powie - nieładem artystycznym. :-)))
Choć artysta ze mnie żaden i najsilniejszym środkiem wyrazu jest u mnie pięść (czasami do niektórych dociera), to jednak potrafię docenić wrażliwość tych, którzy uczucia przelewają na płótno czy papier - i nie jest to ani chusteczka, ani serwetka (po prostu nie znoszę jak ktoś płacze). ;-)))
Mironq, ależ potrafisz człowieka dowartościować! już się lepiej czuję, chociaż padam ze zmęczenia!...;-)))
Usuńo o nieład artystyczny to najlepsze określenie :)
OdpowiedzUsuńIka, to już dawno przestało być nieładem artystycznym....ale trudno, muszę zrobić ważniejsze rzeczy na czas! Buziaczki!
OdpowiedzUsuńA TO TYLKO MARZENIE. MARZENIE PANI JOANNO. MOŻE ZAUROCZĄ PANIĄ BRZEŻANY I TROCHĘ ZINOWSKICH WZRUSZEŃ POŚWIĘCI PANI BRZEŻANOM. A. T.
OdpowiedzUsuńPS. WIERSZE PANI ANNY Z MALINOWEGO BLOGU WSPANIAŁE.
A. T, Nie znam Brzeżan, dlatego z taką ciekawością oglądam zdjęcia i relacje z miejsc dokąd nie dotarłam. Wiele rzeczy niemożliwych staje się możliwymi, więc.....A pani Ani strony niezwykle ciekawe.
OdpowiedzUsuńMiło mi i dziękuję za wizytę i komentarz, zapraszam na stałe. Proszę choć o imię, jeśli to możliwe.
ANONIMOWOŚĆ MOJA POZORNA MIŁA PANI JOANNO. POZWALA NA WYZBYCIE SIĘ PRZYZIEMNYCH LUDZKICH UŁOMNOŚCI I POGRĄŻYĆ SIE W BEZKRESNEJ TONI ZACHWYTU SZLACHETNEJ TWÓRCZOŚCI PANI ANNY I PANI BOSKIM MALARSKIM DAREM. BEZMIERNA TO RADOŚĆ. I TEZ DAR BOŻY. ODNAJDZIE MNIE PANI BEZ TRUDU NA NIELICZNYCH KRESOWYCH STRONACH W TYM NA BRZEŻAŃSKIEJ.
OdpowiedzUsuńZDROWIA I SUKCESÓW PANI JOANNO. WIELKANOCY RADOSNEJ..
A.T
Droga Pani A.T, miło mi bardzo gdy docierają do mnie życzliwe osoby. Zaciekawił mnie bardzo Pani komentarz i natychmiast zaczęłam poszukiwać Bieżan. Czy jst to miejscowość za Radzanowem nad Wkrą?
UsuńTo musi być piękne miejsce!
Serdeczności i miłości zyczę na te Wielkanocne najpiękniejsze Święta!
KROPLE DESZCZU.
OdpowiedzUsuńZDIĘCIA DZIEWCZĄT
Z TAMYCH LAT - LISTY Z PRZESZŁOŚCI.
ZDIĘCIA DZIEWCZĄT Z TAMTYCH LAT
PAMIĘĆ.
KROPLE DESZCZU.
ROZKWITŁY MAKI.
ZAPŁONĘŁY CZERWIENIĄ.
GRAJĄ NA STRUNACH Z PROMIENI SŁOŃCA,
ROZCIĄGNIĘTYCH NA RAMIONACH TĘCZY,
KROPLE DESZCZU I MAKI.
TAŃCZĄ W DUECIE Z WIATREM,
WŚRÓD KŁOSÓW PSZENICY,
OCZAROWANE UŚMIECHEM
DZIEWCZYNY -
- MAKI.
UŚMIECH DZIEWCZYNY.
ZACZAROWANE MAKI.
PAMIĘĆ.
KROPLE DESZCZU
A.T.
A.T. Piękne! Można czytać kilka razy i zawsze znajdzie się inne ważne słowo.Bardzo lubię i cenię sobie taką poezję, choć moje zdanie niewiele się liczy. To ocena tylko płynąca z mojego serca, które zabiło przy czytaniu.
UsuńTEN SPONTANICZNY WIERSZ HOŁDEM DLA MOICH PRZECUDOWNYCH KOLEŻANEK - DZIEWCZĄT ZE SZKOLNYCH LAT W GŁUCHOŁAZACH. TAM MÓJ POWRÓT Z SYBERJI I SZCZĘŚLIWE LATA. UŚMIECH DZIEWCZYN Z TAMTYCH LAT NAJWYŻSZA RADOŚCIĄ. NIEUSTAJĄCA SKARGA DO BOGA - DLACZEGO PRZEMINĘŁY ? SWEMU LICEUM I PROFESOROM POŚWIĘCIŁEM WSPOMNIENIA. "POŻEGNANIE Z ELDORADO"
UsuńEPITAFJUM.
ELDORADO PRZEMINĘŁO.
SZCZĘŚCIE KOŁYSAŁO DO SNU.
PRZEBUDZENIE,
SZCZĘŚCIE UMKNĘŁO.
ODZYWA SIĘ ECHEM.
MELODIĄ OSIEROCONĄ,
WSPOMNIENIEM ZAGUBIONYM
W PAMIĘCI.
ODZYWA SIĘ ECHEM.
W UŚMIECHU,
SPOJRZENIU DZIEWCZYNY
NA ZDJĘCIACH Z TAMTYCH LAT.
KTÓREJ ?
Z KTÓRĄ MINĘLIŚMY SIĘ ?
ŚNIĄC W ELDORADO.
A. T
DROGA PANI JOANNO !
OdpowiedzUsuńPANI IZABELA RAPF - SŁAWIKOWSKA BYŁA ZNAKOMITĄ MALARKĄ.
POSTAĆ BLISKA MEMU SERCU ZE WZGLĘDU M.I NA ZWIĄZKI Z BRZEŻANAMI. PO JEJ ODEJŚCIU OTRZYMAŁEM OD JEJ CÓRKI TROCHĘ ARCHIWALJÓW. - FOTOGRAFJE PAMIETNIKI JEJ OJCA.
OBIECAŁEM JEJ PAMIĘC. POZOSTAWIŁA PO SOBIE ZNACZNY ZBIÓR BOMBEK CHOINKOWYCH. MOIM STARANIEM ZOSTAŁY PRZEKAZANE NON PROFIT DO MUZEUM SZKŁA W JELENIEJ GÓRZE.
JAKIS CZAS TEMU WYSTAWIONE W MUZEUM W OPOLU. DZIEŁA SZTUKI. A. T.
PANI IZABELI
RAPF – SŁAWIKOWSKIEJ
RAPSOD OSTATNI.
KUP PARĘ KWIATÓW
PŁONĄCYCH CZERWIENIĄ.
POŻEGNAJ LATA SZCZĘŚLIWE.
BRZEŻANY.
DOM Z KOLUMNAMI.
UŚMIECH DZIEWCZYN.
OGRÓD ZACZAROWANY.
PSA W OBJĘCIACH DZIECKA.
ZIMA. ZAWIEJA. ŚNIEG.
RESZTKĄ CIEPŁA
Z DESEK TRUMIENNYCH
OGRZEJ SERCE.
TAKIEJ ZIMY
NIE BYŁO OD LAT.
A.T.
A. T, przepraszam, że wcześniej zwracałam się "pani". Twórczość Izabeli Rapf-Słowikowskiej jest i dla mnie bliska, niestety nie przez bliski związek, ale poprzez niezwykły kunszt malarski i styl, który podziwiam. Dziękuję, że mogę dowidzieć się czegoś więcj.Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńPAMIĘĆ O PANI IZABELI RAPF - SŁAWIKOWSKIEJ JEST TEŻ PAMIĘCIĄ O NAS. TYLE PO NAS POZOSTANIE ILE NASZEGO ZACHWYTU. ILE PAMIĘCI. PANI IZABELA NALEŻY DO ZNAKOMITEGO RODU RAPFÓW O RODOWODZIE NIEMICÓW AUSTRYJACKICH, KTÓRZY Z NAKAZU CESARZA FRANCISZKA 1 PRZYBYLI DO SANOKA GERMANIZOWAC TAMTEJSZE POLSKIE ZIEMIE. PRZEISTOCZYLI SIE W POLSKICH PATRIOTÓW POD WPŁYWEM TAMTEJSZEJ POLSKIEJ I RUSIŃSKIEJ SPOŁECZNOŚCI. POCZĄTKIEM ROK 1842. W TLE POSTANIE SZELI. TYM SZLACHETNYM POSTACIOM POŚWIĘCIŁEM KSIĄŻKĘ P.T "RAPFOWIE PAMIĘĆ O NICH". TAM DWOREK PAŃSTWA WEŁDYCZÓW I ICH FOTOGRAFJE, KTÓRE PANIĄ ZAINSPIRUJĄ. PANI WEŁDYCZOWA UCZYŁA NIEMIECKIE DZIECI HISTORJI POLSKI WYJMUJĄC Z SEKRETARZYKA ORYGINALNE LISTY KOŚCIUSZKI. W 1920 ROKU IZABELA NIEDAWNO URODZONA WRAZ Z RODZICAMI PRZEBIJALI SIE DO POLSKI ZE STEPÓW NAD SYR - DARJĄ. TAM ZESŁAŃCEM JEJ OJCIEC. PRZYBYLI DO BRZEŻAN DO SWEGO BRATA WILHELMA. TAM LECZYLI SWOJE RANY. TAM TEŻ ICH MIŁOŚC DO POLSKI. A. T
OdpowiedzUsuńDrogi Panie A.T, dziękuję najserdeczniej za przybliżenie mi postaci pani Izabeli i jej rodziny. Sama poznałam Austriaczkę, córkę przemysłowca, która zamiast wielbić cesarza sprawującego wtedy władzę nad Krakowem, stała się wielką polską patriotką.
UsuńW tych czasach, gdzie słowo patriotyzm przestaje cokolwiek znaczyć, pamięć o takich postaciach trzeba bardzo pielęgnować. Jeszcze raz dziękuję za podzielenie się ze mną skarbem swojej arcyciekawej wiedzy.
ale atmosfera! :) i moje Siemiatycze, Siemiatyczki, Siemiatyczunie rozsławione pedzlem artystki! :)
OdpowiedzUsuńAga, jeszcze trochę popracowałam nad Siemiatyczami. Poprawiłam piony i bardziej wyeksponowałam Kościół. Piękne miejsce. Ty jak nikt inny robisz te niezwykle klimatyczne zdjęcia, które natychmiast chcę malować!
OdpowiedzUsuń