Obserwatorzy

środa, 19 listopada 2014

STALOWA

Skwerek - miejsce spotkań
Nie wszyscy wiedzą, że Stalowa to nazwa ulicy na warszawskiej Pradze. Ta nazwa jeszcze niedawno kojarzyła się z najgorszymi slumsami zapomnianymi przez Boga i ludzi.
Bliżej cywilizacji, bo na rogu ul Wileńskiej i Szwedzkiej w nowych wtedy blokach mieszkała 40 lat temu moja siostra. Lubiłam bardzo ją odwiedzać, więc okolice tych ulic były mi znane, chociaż poruszałam się tylko w ciągu dnia i to rozglądając się nerwowo. Wieczorem i nocą spacery nie wchodziły w rachubę. Odwiedzając teraz Warszawę wciąż narzekam na nowe budowle zaburzające kompletnie moje wyobrażenie o ciągach komunikacyjnych i opisuję coraz to nowe perypetie, kiedy zabłądzę.
Tym razem sprawdziłam gps-em znane mi miejsce i pojechałam. Wiedziałam, że dojadę dużo przed umówionym czasem, więc zaplanowałam spacer ulicą Stalową.
To był jeden z ciekawszych spacerów. Klimat tej specyficznej ulicy jeszcze istnieje. Każda prawie brama ukrywa czarne, odrapane i śmierdzące klatki schodowe, pomimo, że w elewacji już są zmienione okna na plastikowe i zdjęte wystające, ale bardzo zniszczone wystające ozdoby przy balkonach i oknach. Pomiędzy tymi dramatycznymi kamienicami ( w niektórych widać jeszcze ślady przedwojennej świetności) wrastają odnowione supernowocześnie galerie, restauracje, hotele i biura.
Nigdzie do tej pory nie widziałam tak wielkiego kontrastu. Nie chodzi mi tu o stare budownictwo i nowe, ale o prawdziwe, rozpadające się  slumsy do których nie da się wejść bo smród strach i kondycja budynku na to nie pozwala.
 Patrzyłam na pozostałości po elegancko zdobionych kiedyś elewacjach po których zostały tylko znaki na ścianach. Trafiłam do bramy gdzie rysunek brudu ukazał niezwykłe maszkarony zwieńczające portale prowadzące na klatki schodowe. Pojawiły mi się podwórka o sielskim klimacie wypełniające studnie oficyn.
To niewątpliwie wycieczka w czasie i to nie o moje 40 lat wstecz, ale do innego wymiaru. Czasami warto zobaczyć coś co nawet przeraża, ale uświadamia jak bardzo wszystko jest zmienne, łącznie z nami samymi.

16 komentarzy:

  1. Z uwagi na paskudne wspomnienia z bardzo wczesnego dzieciństwa bardzo nie lubię Pragi. A na Stalowej ostatni raz byłam wieki temu- tuż przed urodzeniem córki.Nie wiem jak jest teraz, ale przez całe lata zostawienie samochodu na Ząbkowskiej związane było z ryzykiem, że już go nie znajdziesz. Gdy przyjeżdżałam tam w dzień służbowo, to zawsze ktoś z f-my wychodził popilnowac samochodu - wszak miał rejestrację z innej dzielnicy.
    Dla mnie Praga to obce miasto i w ogóle nigdy nie chciałam mieszkac na praskim brzegu, nawet na Saskiej Kępie. Gdy oferowali nam mieszkanie na Bródnie nie wzieliśmy, chociaż spowodowało to, że musieliśmy czekac na nie dłużej o 3 lata.
    Warszawa ogromnie się zmieniła od czasu mego dzieciństwa- no ale jak mawia mój mąż: "co się dziwisz, spójrz w metrykę".
    Buziaki,;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta ulica szczególnie, ale i cała stara Praga słynęły ze strasznego towarzystwa. Jednak ten spacer pokazał mi jak wciska się nowe w to stare i zapomniane. Wrażenia szokujące. Tym bardziej się widzi dramat rozlatujących się brudnych kamienic. Macham!!!

      Usuń
  2. Nie tylko w Warszawie są takie miejsca. Myślę, że w każdym mieście z przedwojenną lub wiekową historią. Ja wychowałam się i wyrosłam na Śląsku - Zagłębiu. Zawsze zachwycały mnie ślady secesji starych kamienic w tym rejonie. Gdy jeżdziłam n. p. starym tramwajem do pracy z Sosnowca do Katowic. Inni mówili, o fuj, brudno, szaro, wieczorem nie wychodż. A ja patrzyłam wyzej, na fikuśne gzymsy, ciemnoczerwoną cegłę i okienka z zazdrostkami.... Oczywiście, jeśli o kontrasach mowa, to podam taki: kilkanaście lat mieszkałam na nowoczesnym osiedlu, lokalizacja: Sosnowiec-Środula. A pracowałąm w szkole na t.z.w. Starej środuli. Było tam kiedyś getto żydowskie. Same szkolne budynki wyremontowane i przystosowane. A reszta... To był taki kontrast każdego dnia roboczego. W niedzielę nie zapuszczałam się tam. Praca trudna, bo 50% uczniów pochodziła właśnie z tej starej części. A ja nie miałam pedagogicznego wykształcenia, tylko plastyczne i jakies kursy. Miałam wszystkie plastyki i prace ręczne w klasach od IV do VIII, wychowastwo IV A i muzykę (he, he) w tejże klasie...
    Przepraszam, trochę zboczyłam z tematu :) Ale przejeżdżałam tamtędy, gdy byłam w Polsce w zeszłym miesiącu. Wspomnienia odżyły. Stara środula rozsypuje się, budka z piwem i chipsami się rozrosła, a nowa środula jakos tak zmalała....No może dlatego, że drzewa na skwerkach urosły:)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maradag, wiesz tyle ciekawych rzeczy tu opisałaś, że pomyślałam sobie:
      - z wielką ochotą usiadłabym z Tobą i przegadała pół dnia! Nawet nie umiem w jednym zdaniu coś sensownego odpowiedzieć! Może kiedyś...jakaś kawa....?? Serdeczności tylko wysyłam całą pakę.

      Usuń
    2. Dzięki wielkie.....A tak się rozgadałam....Na kawę czuję się zaproszona, a póki co "zapraszam na herbatę do mojego pokoju nad światem" w Mary czary :)

      Usuń
  3. Joasiu a ja wcale nie muszę jechać do Warszawy na Stalową, bo moja dzielnica niczym się nie różni od Stalowej.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JaGuś, pewnie dlatego z wielkim sercem podchodzisz do roślinek i dogadzasz bliskim dobrym jedzeniem. Tak mi się zdaje, ze człowiek często na przekór warunkom walczy o swoją godność takimi zabiegami jak wytworne nakrycie stołu, czy elegancko postawione dania. Pewnie jak zwykle przesadzam w opisie, ale ja tak się buntuję przeciw chamstwu.
      Pozdrawiam Cię !

      Usuń
  4. Piękne zdjęcia <3

    Obserwuję od dawna, czy mogłabym liczyć z Twojej strony na to samo? :)
    http://luxwell.blogspot.com/2014/11/2.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klaudia, wydaje mi się że odwiedzałam Cię i podobał mi się Twój blog, ale zaraz zajrzę. Miło mi że zaglądasz.

      Usuń
  5. Jak wiesz Joasiu - Stalowa jest niedaleko ode mnie. Często tą ulicą lub w jej okolicach przejeżdżam. Ale jakoś nigdy nie złożyło się a może po prostu nie miałam odwagi pospacerować tamtędy.
    Ale coś mi się wydaje, że Ty wracasz nie tylko do Stalowej, ale do tamtych czasów. I wszędzie szukasz piękna i sztuki - nawet w tych brudnych maszkaronach...
    Serdeczności Kochanie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, te miejsca źle mi się kojarzyły, bo pamiętam strach, brud i pijackie oblicza, jednak teraz podniosłam głowę i rozejrzałam się . Zobaczyłam niezwykłe miejsca, które mnie samą zaskoczyły zaniedbanym i rozwalającym się pięknem. Naj, naj ...Stokrotko.

      Usuń
  6. Takie "Stalowe" są w każdym mieście...Trzeba mieć niesamowitą wyobraźnię, aby odkryć ich urok...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gordyjko, ta ulica zrobiła na mnie wielkie wrażenie i rzeczywiście ujrzałam tam piękno odchodzącego czasu............;o)

      Usuń
  7. na owej ulicy mieszka wciąż od dziestu lat ciąg czyli kolejni potomkowie rodziny Docenta .Przyznam że rzadko jeździmy wieczorami za sprawa strachu że po łbie dostaniemy i nie będzie komu podziękować i oczywiście strach że auto nasze prywatne jakiś JEGOMOŚĆ w JASYR weźmie

    wieczorowo - Dośka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gryzmolciu, wiesz dokładnie o czym mówię, ale przejdź się póki słońce nie zajdzie i wstąp do kilku bram. Może trafisz na te klimaty choć brud i smród niemożebny, to i tak piękno jeszcze walczy o pierwszeństwo!!!
      ps. weź latarkę, to zawsze jeszcze można kogoś zdzielić po łbie jak stanie na drodze! Ręką kiwam na szczęście!

      Usuń
  8. Dawno dawno temu studiowałam we Wrocławiu.To miasto też miało taki "Trójkąt Bermudzki", gdzie wieczorami nikt nie chodził, chociaż dla mnie w owym czasie było to najpiękniejsze miasto pod słońcem.Co się dziwić- młodość.W ubiegłym tygodniu byłam z córką w operze we Wrocławiu i obie potwierdziłyśmy, że tam mieszkać już nie chcemy.Korki na ulicach, ceny w sklepach wyższe i brak spokoju i zieleni, której u nas mamy pod dostatkiem. Pozdrawiam.Ula

    OdpowiedzUsuń