Tak dawno nic nie napisałam. Czas biegnie a ja chcę za wszelką cenę za nim nadążyć, ba może nawet wyprzedzić?
Odkąd wróciłam ze Szwajcarii wzięłam udział w dwóch plenerach malarskich i sześciu, czy siedmiu rekonstrukcjach wyjazdowych.
Uszyłam sobie przepiękną, stylową spódnicę z zasłony i zrobiłam
wymarzony kapelusz a w ostatnią sobotę po tygodniowych, popołudniowych
próbach odbyła się coroczna rekonstrukcja Bitwy pod Mławą (w Uniszkach
Zawadzkich), gdzie przedstawiona przez ludność cywilną inscenizacja
wzruszyła wielu oglądających. Inscenizacja połączona była z militarną
rekonstrukcją bitwy obrony Mławy 1939 roku.
Zdjęcia zrobione przez M. Kunuńską(GRHLC Mława), A. Rychcik-Nowakowską i A. Gąsiorowską.
A to jako chłopka w skansenie w Olsztynku.
Przede mną sześć kolejnych rekonstrukcji, kolejny piątek, sobota, niedziela i w następnym tygodniu tak samo. Na szczęście tylko jedna wojenna.
Poprowadziłam trzy razy dwudniowe warsztaty plastyczne dla dzieci.
W tym samym czasie, czyli od połowy czerwca namalowałam około 30 - 40 portretów ulicznych
3 portrety w ołówku formatu A4,
2 portrety pastelami kolorowymi w formacie A3,
jeden portret pary małżeńskiej 110 x 70cm olejno,
jeden portret pary małżeńskiej 50x 60cm olejny,
jeden portret pana z sokołem 50 x 70cm olejny,
trzy obrazy plenerowe konkretnych miejsc: dwa 50 x 60 cm i jeden 50x 70cm wszystkie olejne.
Czekają na mnie olejne rozpoczęte dwa duże płótna z drugiego pleneru i niewykonany grupowy portret niewielkich wymiarów.
Zaczynam mieć kłopoty ze snem, czego nigdy wcześniej nie zaznałam. Gdy się kładę spać, wciąż maluję, widzę szczegóły, których jeszcze brak na płótnie i wstałabym , aby to zrobić natychmiast gdyby nie ból oczu ze zmęczenia i ból ramion od trzymania w powietrzu ręki z pędzlem.
Narzekałabym, ale ja czuję się szczęśliwa, bo wszystko to co teraz robię sprawia mi radość, przynosi satysfakcję, po prostu kocham to co robię!
Teraz w lecie, w upalne dni farba szybciej schnie, dni są długie i słońce mobilizuje do wysiłku, za chwilę jednak pora roku narzuci swoje warunki i malowanie nie będzie tak proste jak teraz.
Przyznam też, że Andrzeja ciągłe marudzenie mi nad uchem dało rezultaty. Stale mi mówił : nie maluj „landszaftów” stwórz własny styl! Ja jednak chciałam udowodnić sobie, że potrafię oddać super-realistycznie rzeczywistość, bo niby to jest najtrudniejsze. Dzisiaj stwierdzam, że nie to, ale stworzenie własnego stylu. Jestem przeciwniczką kopiowania, bo łatwo wpada się wtedy we własne sidła i wówczas przestaje się myśleć twórczo i widzieć to co jest w naturze.
Ogłaszam uroczyście, namalowałam pierwsze obrazy w nowy sposób. Marzę już tylko o tym, aby móc nad nimi popracować bez presji czasu. Rozsmakować się w detalach, które są dla mnie jak najlepszy deser z owocami.
To tylko tłumaczenie się a nie podsumowanie. Wygląda wręcz, że to dopiero początek! Niestety jeden jest do wyrzucenia, pomimo, że wciąż do niego wracam i coś poprawiam - nie warto. Od początku zła kompozycja nie pozwala mi na skończenie go.
Obrazy (te nowe), pokażę jak tylko będę mogła, czyli gdy uzyskam zgodę portretowanych a plenerowe zaraz po wernisażu.
Zapraszam serdecznie na wernisaż ciechanowski.
16 wrzesień, godzina 17, 00 w budynku COEK-u , Ciechanów Tytuł wystawy „Ze sztalugami przez miasto”
https://www.facebook.com/events/1717652438500019/
Kiedyś słyszałam, że na emeryturze człowiek wreszcie ma czas.........
Witaj Joasiu!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo cieszę się Twoją radością.
Zapisałam ten 16 wrzesień godz. 17.00 w Ciechanowie. Może tym razem uda mi się być i uczestniczyć. Tak bardzo chciałabym Cię zobaczyć....
Przytulam serdecznie :-)
Stokrotko,tak się cieszę, że może będziesz! "Uściskuję"!
UsuńZastanawiam się czy t.zw. własny styl można wypracować? Czy można wypracować własną osobowość, której odbiciem jest to co, i jak robimy. A może to jak teraz działasz, jest właśnie Twoim WŁASNYM STYLEM...a może marudzenia z zewnątrz są przejawem niezadowlenia z siebie samego? lidia-b.
OdpowiedzUsuńKolizjo, mam cały czas takie właśnie wątpliwości i nienawidzę działań w narzuconych ramach. A jednak wciąż maluję bardzo konkretne twarze dla konkretnych osób z bardzo precyzyjnymi wymaganiami.Realizm tego malarstwa jest dla mnie zupełnie obsesyjny. Może udział w teatralnych widowiskach gdzie oszukuje się widza, że jest się kimś innym to antidotum?
UsuńPodświadomie zapragnęłam wprowadzenia pewnej, swojej nierealności do obrazów. Po wernisażu pokażę. Bardzo bym się cieszyła, gdybyś przyjechała do Ciechanowa!!!
Joasia Wiatrem Podszyta !! ;o)
OdpowiedzUsuńGordyjko, dziękuję za nadanie mi tak pięknego indiańskiego imienia! :-)
UsuńTwoja ruchliwość i energia poraża. W momencie kiedy ja mam jakieś takie spiętrzenie różnych obowiązków i zajęć które nawet lubię i jestem zaangażowana czy cós ,przchodzi moment ,że zwyczajnie nie mam ochoty na "kontakty międzyludzkie", nie chce mi się słyszeć telefonu itp...Muszę złapać oddech .A Ty proszę - niezmordowana..
OdpowiedzUsuńRenata, ja odwrotnie, żyję, kiedy coś się dzieje, oczywiście pozytywnego.
OdpowiedzUsuńJednym słowem jesteś zakręcona na amen.Masz rację, że zawsze trzeba mieć własny styl, niezależnie od tego czy to dotyczy malarstwa czy też pisania.Tylko się ze mnie nie śmiej - ja nie potrafię nic skopiować, nawet sama siebie. Nie potrafię zrobić dwóch takich samych naszyjników, nawet kolczyki z trudem robię na tyle jednakowe, by tworzyły parę. Nawet gdy skrupulatnie liczę koraliki. No mam taki feler.Mało tego- nie umiem zachować symetrii, a nie mam żadnej wady wzroku. I w związku z tym nie nadaję się nawet na fałszerza dokumentów, nie mówiąc już o dziełach sztuki.
OdpowiedzUsuńA Wszystkie Twoje rysunki i obrazy bardzo, bardzo lubię i podobają mi się.
Serdeczności;)
Anabell, mam wiele przemyśleń na temat własnego stylu, bo bardzo mnie to nurtowało. Myślę, że trzeba go znaleźć W SOBIE, ale nie jest to proste, Dopiero malując trafiamy, jedni wcześniej, drudzy później inni wcale.
UsuńJa też nie znoszę symetrii. Dopiero teraz, gdy noszę okulary spostrzegłam, że mam wadę która się powiększa. Zdjęłam okulary i brałam kolejne płótno aby rozpocząć następny obraz. Spostrzegam, że jest ono zbieżne na górze w dość dużym stopniu. Idę mierzyć i okazuje się że tak tylko widzę. Dlatego mój pion był zawsze krzywy.
A Twoje koraliki uwielbiam i często noszę!!
Naj, naj! :)
Po przeczytaniu jak spokojnie sobie żyjesz boję się zapytać jak wyglądają Twoje wakacje. Zapewne pół auta sztalug i codzienne szkicowanie:))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ataner, trafiłaś. Tak właśnie wyglądają, jestem zmęczona bardziej, chociaż i to wydawałoby się niemożliwe. Nie mam czasu napisać o ołówkach, ale wkrótce to zrobię, tylko oddam prace na wystawę. Buziaki!!!!!
UsuńJoasiu, patrzę na Ciebie, czytam Twoja "spowiedź", usmiecham się z głębi duszy i w oczach mam... autentyczne łzy! serio, łzy wzruszenia! I chociaż nie mamy dla siebie za wiele czasu (czytaj:wcale), nie jestem przy Tobie, kiedy powinnam, to jesteś, oczym zresztą wiesz Jedną z najbliższych mi osob. w jakis szczególny sposób. Ty i Stokrotka. Piękny czas... Piękny czas... trzymaj tak dalej. w Tobie jest światło.
OdpowiedzUsuńAga, wszystko czuję i nawet nie musimy zapewniać się wzajemnie o tym irracjonalnym Związku Dusz! I ja myślę bardzo często o Twoich poczynaniach, które wręcz nazwałabym Wyczynami. Pozdrawiam!!!!
UsuńWb telewizji widziałam reportaż o rekonstrukcji zdarzeń w Mławie.Natychmiast skojarzyłam, że Joasia tam na pewno jest.Pozdrawiam.Ula
OdpowiedzUsuńUla, miło bardzo to usłyszeć, że zwróciłaś uwagę na taką informację, staje się wtedy bardziej osobista i ważniejsza. Tam na polach bitewnych jesteśmy mali, i wtapiamy się w ogrom nieszczęść całej ludności cywilnej w czasach wojen. Pozdrawiam Cię najserdeczniej!
UsuńDokładnie, wobec takich nieszczęść człowiek jest równy, nie ma lepszych czy gorszych.
UsuńFraniu, niestety masz rację. Do tego nie da się przewidzieć swojego losu. Jednak należy być optymistą i dobrym człowiekiem.....Pozdrawiam i zapraszam. Dziękuję za komentarz.
UsuńPozdrawiam i trzymam kciuki za nową twórczość z nowymi pomysłami, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńj
Jadwiga, już chyba wiem, że zrobiłam krok do przodu!!!
UsuńPozdrawiam Cię!
Podziwiam, naprawdę, szczerze. :-)
OdpowiedzUsuńŁukasz, miło mi, bardzo. Zaglądaj tu, zapraszam i dziękuję za komentarz.
OdpowiedzUsuń