Obserwatorzy

sobota, 8 lutego 2014

PRAWDZIWE OBLICZA ZIMY

Do cyklu
W tym roku  można zaobserwować niezwykłe zjawisko szklistej, lodowej powierzchni śniegu zalegającego na polach. Plusowe temperatury topią wierzchnią warstwę a wieczorne minusy zamieniają w tafle lodu, błyszczącego potem w słońcu. Po prostu  bajka!

Siedziałam cicho, bo stres związany z różnymi kłopotami zawsze zamyka mi usta.
Najbardziej dawał mi się we znaki strach pokonywania śnieżnych przestrzeni w mojej Biedronce która miała tylko letnie opony, bo zimowych po prostu nigdzie nie mogłam dostać
(oczywiście chodzi o odpowiednią cenę). Nietypowy ich wymiar skutecznie ograniczył możliwości. Po dwóch tygodniach poszukiwań otrzymałam od syna telefon: -"mamuś, przyjeżdżaj, czekają na ciebie!"
Za dwa dni planowo miałam wyjazd 30 km przez boczne drogi na zajęcia, wcześniej MUSIAŁAM być w Warszawie, bo zobowiązałam się przywieść elementy do sali na chińskiego Sylwestra.  Nie ma rady, żadne komunikaty o zamieciach już nie mogły mieć wpływu na moją decyzję.
Przerażona sytuacją zapakowałam się do autka. Z podwórka nigdy bym nie wyjechała bez pomocy silnych ramion A. Nawet 5 cm śniegu stanowiło dla mnie przeszkodę nie do pokonania. Gdy przejechałam już najgorszy dojazdowy kilometr do głównej trasy w radiu usłyszałam komunikat o potężnym wypadku autobusu kilkaset metrów dalej (ale w stronę Gdańska, a nie Warszawy). Pozioma warstwa nawiewanego śniegu tworzyła dodatkowo scenerię z filmów grozy.
Gdy dojechałam do Warszawy poczułam, że moje ręce będące w jakimś skurczu na kierownicy ledwie się rozginają. Myśląc, że najgorsze za mną już spokojnie dojeżdżałam do warsztatu. Skręciłam w bramę, od celu dzieliło mnie już 100 metrów.
Ale dopiero tu rozpoczęła się prawdziwa szalona jazda. Właściciel posesji zajęty budową własnego domu nie miał czasu na odśnieżanie, czy czyszczenie dojazdu do wynajętych pomieszczeń dla firm. Lodowe muldy dochodzące do 30-40 cm wysokości na przemian z wybitymi kawałkami lodu  pokrył świeży śnieg. Uliczka dojazdowa jest wąska i w wielu miejscach parkują samochody. Należy jechać PROSTO.
Nie uwierzycie ale zaczęłam się głośno, histerycznie śmiać, gdyż nie miałam żadnego wpływu na kierunek jazdy samochodem. Jechałam jednak na tyle wolno, że może koleiny i doły poprowadziły  mnie do celu a może modląc się po drodze wyprosiłam pomoc.
Wieczorem otrzymałam wiadomość, że zajęcia są odwołane a ludzie którzy jeżdżą do Mławy do pracy jechali tam te 30 km ponad 5 godzin. Zaspy zupełnie sparaliżowały komunikację.
Po tygodniu, (wczoraj) jechałam ich trasą, śnieg odgarnięty na boki i trzeci dzień dużych, dodatnich temperatur. Widoki jednak przeczą grzejącemu słońcu więc stanęłam i zrobiłam zdjęcia przypadkowemu fragmentowi chociaż prawie cała droga tak wyglądała. Zdjęcia robiłam nie wysiadając z samochodu, bo tak właśnie widzi to kierowca.

A wydawało mi się że mieszkam daleko od lubelskiego.





29 komentarzy:

  1. Ja mam w swoim tzw. opony całoroczne- założyłam je w ubiegłą zimę; rzeczywiście są dobre. Tyle tylko, że latem mam nieco większy przepał, ale za to świetnie się jezdzi po błocie i wertepach. Tak sobie pomyślałam,że może powinnaś mieć zawsze ze sobą łańcuchy na koła, gdy są takie spore zaśnieżenia.
    Buziaki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell, nigdy nie używałam łańcuchów, ale to będzie planowy zakup niezbędnego wyposażenia. Tyle, że nie zdają one egzaminu na asfalcie podobno, jednak myślę, że wszystko trzeba wypróbować. Teraz już nie będę pytać o te całoroczne, ale w przyszłości warto chyba o tym pamiętać. Najmilszego:-)

      Usuń
    2. A ten portret szalenie mi się podoba. Tak się rozpisałam o tych kołach, że zapomniałam o portrecie napisać. Wiesz, to sięnazywa skleroza, taka dolegliwość;)

      Usuń
    3. Anabell, bardzo mnie to cieszy, że podoba Ci się rysunek. Czas mnie goni, staram się go nie marnować. A skleroza to epidemia, mnie dopada kilka razy dziennie, nawet się do tego przyzwyczaiłam. Buziaki!!!

      Usuń
  2. Joasiu, ja juą mam za sobą takie podróżne perypetie samochodowe. Ale gdy miałam swojego cytruska, to niejdną zamieć przeżyłam.
    Dziwna ta zima w tym roku. U Ciebie śnieżyce, zawieruchy, a u mnie śniegu było tyle jakby ktoś mąką posypał ziemię. W ogródku już mi kwitną porzbiśniegi, tulipany idą do góry, a ptaszki świergolą raniutko jak szalone. Wiosna całą parą. Podobno gdzieś już bociany się pokazały.
    Dzielna jesteś. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Azalio, niżej jest odpowiedź. Nie wiem dlaczego wskakuje czasami nie tam gdzie trzeba. Buziaki!

      Usuń
  3. Masz tam prawdziwy hardkor zimą, choć u mnie na osiedlu wąska droga jest podobna, głębokie koleiny, na których mój mały fiacik może kiedyś zawisnąć na "brzuchu". Oj, nie lubię zimy, zawsze wtedy pojawiają się marzenia o mieszkanku z miejscem garażowym w podziemiach, ale jak przychodzi wiosna i lato, to nie zamieniłabym tego "tekturowego" domku na nic innego, pewnie masz podobnie, cóż, po prostu jakoś trzeba przetrzymywać te zimy, byle do wiosny Joasiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogusiu, zawsze znajdzie się coś na co należy ponarzekać. Nie ma tutaj luksusów, ale mnie one nie są konieczne. Przyznaję że życie na takiej wsi bardzo się różni od miejskiego. Problemy są wszędzie tylko trochę są inne. Powiedzenie: wszędzie jest lepiej, gdzie nas nie ma- jest chyba sednem sprawy. Szkoda tylko, że ta zima bywa taka długa bo wtedy wygodniej w mieście. Byle do wiosny, Bogusiu!!!..;o)

      Usuń
  4. Ja akurat bylam w Polsce jk zrobila sie zima.Na szczescie na Slasku - tam tylko troche przypruszylo i skulo lodem. Raz tylko mi pupa zmarzla jak raniutko wybralam sie na autobus...nie doczekalam i wrocilam sie do domu w ciepelko.
    Najpiekniejsza byla lampa przed blokiem - okragla ,plaska a niej wisialy sopelkowe firanki - jak sie zapalila wiecorem byla sliczna.Probowalam zrobic zdjecie ale nic mi z tego nie wyszlo...Tez nie lubie zimy. Wole ja ogladac w tv albo przez okno,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renata, początkowo, gdy zamieszkałam na wsi, nie musiałam wcale nigdzie jeździć i zza okna obserwowałam śnieżyce, odwilże i słońce w soplach. To są niezapomniane widoki. Kryształki lodowe skrzące się w ostrym słońcu, ostra biel świeżego śniegu, rzeźby drzew pod białymi kopcami, mogłam godzinami zachwycać się takimi widokami. Teraz jest inaczej, muszę dotrzeć na zajęcia bez względu na pogodę i mam już powód do narzekań. Zimna nie cierpię! U ciebie jednak łagodniejszy klimat.
      A czy w tym roku kanały zamarzły? Chyba nie? Uściski!

      Usuń
  5. Azalio, dwa tygodnie temu, kiedy u nas był środek zimy widziałam lecące na południe gęsi, dzisiaj kaczki robiły rwetes na niebie. Niech ta wiosna przyjdzie i nie omija północnego Mazowsza!
    Dobrze, że u Ciebie pięknie i unosi się powiew wiosny!
    Wiem, że smutno Ci bez Cytruska. Pozdrawiam Cię najserdeczniej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Już samo czytanie przyprawiło mnie o dreszcze. Wyobrażam sobie Twoje przeżycia i stres związany z tą podróżą.
    Ale najważniejsze, że cało i zdrowo wróciłaś.
    Serdeczności Joasiu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko wróciłam cała ale skłamałabym że zdrowa. Musiałam się złamać i jednak wykupić receptę z antybiotykiem. Dzisiaj już dużo lepiej ale kaszel umęczył mnie niemożebnie, walczę z rozległym zapaleniem oskrzeli. Mam takie tendencje oskrzelowe. Buziaków nie wysyłam aby nie zarazić. Wiele serdeczności Jadziu.

      Usuń
  7. Tylko współczuć Joanno!! ja niestety nie jestem autowiczem ,mogę jedynie wyobrazić sobie co przeżywałaś .. dla mnie jesteś bohaterką ,bo nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji..na pewno bym spanikowała i nie pojechała!
    Wspaniały Portret do cyklu.Pozdrawiam Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, czasami to bardzo stresujący luksus! Mam nadzieję, że lepiej rysuję, bardzo się staram, a równocześnie bardzo lubię trzymać w ręku ołówek.
      Pozdrawiam, dobranoc!

      Usuń
  8. Dziś było nawet 11*C
    i prawie nie ma śniegu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JanToni, chyba korzystałeś do późna z pięknej pogody, skoro po nocy komentujesz!??? U nas niestety jeszcze będzie i śnieg i błoto. Taka to odsłona wiejskiego żywota.

      Usuń
  9. Jazda na "letniakach" to niezły sport ekstremalny...;o) Co do zasp to wrażenia na mnie nie zrobiły...;o) Za to Portret !! Powala !!
    Zdrówka życzymy :o)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gordyjko, wychodzą moje skłonności do nietypowych sportów ekstremalnych!...;o)
    Na "podwórku" zaspy wciąż leżą i czekają na wiosnę..;o)
    Dzięki za życzenia, muszę się szybko leczyć!...;o)

    OdpowiedzUsuń
  11. rodorek.bloog.pl9 lutego 2014 20:10

    Portret cudny! U nas, na zachodnich rubieżach nie było aż takiej zimy. Współczuję jazdy w takich warunkach. Widać, że jesteś dobrym kierowcom skoro mimo wszystko szczęśliwie dojechałaś...
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodorku, lubię jeździć samochodem, ale nie tak ekstremalnie! Niebo już jakby wiosenne, ale na ziemi cały czas lodowa pokrywa na śniegu.
      Rysować wciąż się uczę ale z ochotą i radością! Pozdrowionka Krysiu!

      Usuń
  12. Jechałam, w zasadzie usiłowałam przez lubelskie i skończyło się tragicznie :) zdjęcia rewelacja !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, przyznaję, że panicznie się bałam tej jazdy, tym bardziej, że trąbili przez radio o tych strasznych warunkach! A Ty, poważne masz szkody? mam nadziej że bez szkody na zdrowiu?????Pozdrawiam Cię i zapraszam.

      Usuń
  13. Asiuniu, myślę o tobie, ale ostatnio miałam olbrzymi zastój w blogowaniu:) jesteś bardzo dzielna. Mnie w tym roku groza zimy ominęła, ale moi biedni rodzice byli trochę zblokowani przez snieg, no i drżałam o męża, który też w tę śnieżycę musiał jechać do Polski na tydzień. Jesteś bardzo, bardzo dzielna dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  14. Aguś, dzielność nie jest dzielnością, to tylko konieczność. Ja też w blogowaniu co chwilę kuleję, życie absorbuje naszą uwagę bardziej i częściej niż planujmy.
    Moje uczucia do Ciebie i tak się nie zmienią! ....;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Osobiście nie pamiętam takiej zimy. U nas krótko dała się we znaki, a pozostałe dni to wiosna.Nawet gdy byłam w górach, to słyszałam wiosenne śpiewy ptaszków.
    Oby wiosna zagościła jak najszybciej.Pozdrawiam.Ula

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak dotąd, nie narzekam, ten jeden jej rzut tutaj na końcu świata był trochę drastyczny. Ula, pozdrawiam Cię!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Szczerze Jolu współczuję Ci gay miałaś jazdę swoim autkiem w taką pogodę, dobrze, że wszystko dobrze się skończyło. Wyobrażam sobie jak bajkowo musiał wyglądać ten śnieg i promienie słońca się w nim odbijające. Bardzo podoba mi się ten obrazek z cyklu i powiem Ci, że ten pan z obrazka to ma coś w sobie.

    A u mnie zimy to prawie brak i tak jakoś nie tak jest, bo zima powinna być zimą a lato, latem a tu wszystko tej naturze się pomieszało... o!!

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JaGuniu, u mnie jeszcze śniegi leżą, dłużej niż wszędzie. Tak jest co roku.
      Na wsi śnieg zazwyczaj jest biały, czysty, więc jak słońce podświetli to widoki są piękne. Ale żeby równocześnie w Szczecinie i w Żywcu była wciąż wiosna a na Mazowszu i w lubelskim środek mroźnej zimy.. to tego nie było!
      Pozdrowienia!!!

      Usuń