Bardzo chciałam cokolwiek robić na terenie Radzanovii. Gospodarze i ich teren stwarzają niecodzienny klimat: chce się tam być.
Kiedy pani Agnieszka napomknęła o wakacyjnych zajęciach, natychmiast podjęłam temat.
Jak zawsze niepoczytalnie zareagowałam. Wcześniej takie zajęcia prowadziłam pod egidą różnych instytucji. Teraz na własny rachunek...
Wiedziałam jedno, że tematem wiodącym muszą być motywy ludowe zaproponowane w atrakcyjnej formie.
Jasno klarował mi się pomysł. Powinnam kupić spory kawał bawełny, zdekatyzować ją, czyli ugotować w pralce, po to, aby potem nie zbiegła się w długości i szerokości. Nie. Trzeba obniżyć loty, bo pomimo zaproponowanej rodzicom kwoty na materiały, musiałabym sporo dołożyć (potrzebujemy farb akrylowych, pędzli, ołówków a dla młodszych całego sporego zestawu bloków, kleju nożyczek itd...).
Nie namyślając się wyciągnęłam z szafy białe prześcieradła i podarłam je na konieczne kawałki.
Na nich pracowicie podczas dwudniowych warsztatów dzieci malowały motywy ludowe. Potem ja w domu dodałam koronki i zszyłam im to, co chodziło mi wcześniej po głowie.
Tak wyglądają makatki-serwetki
A tak spódniczki
To tylko zwiastun całej gromady pięknych wyrobów z ludowymi motywami.
Oprócz konfekcji powstały przeróżne figurki ulepione z mąki żytniej (według starej ludowej metody ). Figurki wypiekłam w piecyku i dzieci tryumfalnie zabrały chlebowe wyroby do domu.
Maluchy w tym czasie rysowały, wycinały i kleiły mnóstwo przydatnych gadżetów: wieloryba, pszczółkę, aniołki, rybę (była hitem), samoloty, daszki od słońca i maski na zabawę. itd
Gdy kolejny dzień terkotałam maszyną do szycia Andrzej po raz kolejny zadał pytanie: - czy jesteś pewna że to ci się opłacało?
- Tak, jestem pewna. Oglądam, to co powstało, wspominam pięciolatki, które odmówiły udziału w zabawie i pracowały kolejną (TRZECIĄ) godzinę, twierdząc, że absolutnie chcą i muszą skleić jeszcze jedną rybę. Nie pomogły tłumaczenia, że wszystko poczeka.
Starsze, które nie dały rady skończyć wielokrotnego motywu na falbanie przyszłej spódnicy, dostały do domu farby i oddały mi gotowca kilka dni potem.
Ja "wmiędzyczasie" maluję...............potem pokażę.
No cudne. Ciekawa jestem co ty zdzialasz .Spódnice czy inne części garderoby stworzone w ten sposób to prawdziwe dzieła sztuki i jakie poza modową sztampą
OdpowiedzUsuńRenata, ja się tak cieszę, że moje niepoczytalne pomysły jednak dają jakieś efekty, że nie zwracam uwagi na takie szczegóły! Najważniejsze, że piszesz komentarz, dzięki!
Usuńoch miało być Ty - bardzo przepraszam. Jestem tak zafascynowana odzyskaniem polskich czcionek ,że nie masz pojęcia..
OdpowiedzUsuńRenata, wyobrazam sobie, bo pisać po polsku bez tych czcionek, to masakra.
UsuńGłos rozsądku w pojedynku z głosem miłości ?? Wynik zawsze będzie 0:1...;o)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Jędrusia...;o)
P.S. Wytwory oczywiście CUDNE !!
Gordyjko, ale dzieciakom dałam wycisk.....:o)
Usuńsobie też......:o)
Jak zwykle przepiękna inicjatywa :-) Piękne prace! :-)
OdpowiedzUsuńMaradag, one jeszcze nie widziały wyniku, zaraz jadę im to przekazać, co szyłam. :-))))
UsuńCoś wspaniałego. Opłacało? Praca z dziećmi nie ma ceny, to jest najbardziej wdzięczne "opłaca się".:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jaskółko, witam Cię serdecznie! Nigdy nie zadaję sobie takiego pytania, robię swoje tak, aby dzieci coś z tego miały, ale każdy zdrowo myślący w którymś momencie zadaje mi takie pytania. Odpowiedzi nie mam bardzo jasnej. MNIE się opłaca, bo widzę ich radość i dumę. Pozdrawiam !
UsuńJoasiu- NIESAMOWITE! Pokaż, proszę, pozostałe prace. Naprawdę jest co oglądać!!!! Szalenie dorosłe te prace na płótnie. A malowanie na tkaninie wcale łatwe nie jest, trudniej na tym malować niż na kartce.
OdpowiedzUsuńJoasiu- JESTEŚ WIELKA!
Ściskam,;)
Anabell, jakiś czas temu powstał w mojej głowie taki pomysł aby wrócić do motywów ludowych w konfekcji i nauczyć tego dzieciaki. Nie wszystkie mogą temu zadaniu podołać, więc malowały makatki. Pracowały solidnie i należała im się "koronkowa" premia. One same zobaczą wyniki dopiero dzisiaj i w kolejnych dniach, bo rozjechały się na wakacje.
UsuńWspółpraca z dzieciakami i ich zaufanie, że coś z tego wyjdzie, to coś co mnie bardzo zobowiązuje.
Uściski!
Lubię ptaszki!
OdpowiedzUsuńJanToni,
Usuńto ptaszki bliźniaczki!
Joasiu - to Ty masz jeszcze "międzyczas"???
OdpowiedzUsuńUściskuję i przytulam.
:-)
Stokrotko, nie mam, ale muszę! Maluję najtrudniejsze i coraz trudniejsze, zobaczysz! Nie wiem jeszcze czy najlepsze....Uściskując buziam!
UsuńWitaj pięknie, bo piękny klimat u Ciebie:-) Ja artystycznie mało uzdolniona jestem i zazdroszczę. Bardzo ciekawie spędzasz dni, chętnie poczytałam, jeszcze chętniej pooglądałam i pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńJotko Droga, witam Cię serdecznie, cieszę się, że podoba Ci się u mnie w kolorowym świecie. Jestem budowniczym wysokich i nietypowych wyzwań i często zaskakuję najbardziej samą siebie. Nie nudzę się, nie mam na to kompletnie czasu..Zapraszam Cię częściej.Pozdrawiam.
UsuńJolu jestem dla Ciebie pełna podziwu i Twojej pracowitości, niczym pszczółka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
JaGa, wiesz, to wszystko jest kosztem domu, który jest WYJĄTKOWO zaniedbany! Teraz muszę się za niego zabrać, bo nie da się tak mieszkać. Najgorzej wygląda po każdej rekonstrukcji. Ilość przymierzanych ciuchów, gromadzonych na takie okoliczności zawsze burzy domowy ład. Nie panuję nad tym. Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńLubię kiedy wszystko jest takie pstrokate, to coś dla mnie;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Nastoletnia Mamo, Kochana, mądra Istoto, najpiękniejsza pstrokacizna będzie dla Ciebie!
UsuńMoich rysunków z dzieciństwa w żadnym muzeum nie znajdziesz również jestem pewna, że żaden pedagog nie zatrzymał sobie ani jednego na pamiątkę. Moja wizja świata przeniesiona na papier do złudzenia przypomina rysunki jaskiniowców z dolnego prekambru:))) Pędzel na zajęciach plastycznych zgubiłam na pierwszej lekcji i dzięki wyrozumiałości nauczyciela przeszłam do następnej klasy. Starałam się bardzo bardzo mocno narysować kota i tak się przyłożyłam do głowy, że brakło miejsca na resztę. Pocieszam się, że ze śpiewu miałam piątkę.
OdpowiedzUsuńWraca moda na hippisów i im więcej kolorów tym lepiej więc z uwagą śledzę wasze (Twoje i wychowanków) poczynania bo od razu się przyznam, że jedną spódnicę ukradnę nawet w biały dzień nie bacząc na karne konsekwencje mojego czynu. Serwety też mi się przydadzą. Nie pisz o terminie wystawy. Błagam nie chcę o tym wiedzieć!
Gratuluję pomysłu a ty pochwal dzieciaki za upór i TALENT.
Pozdrawiam serdecznie i rozumiem rozterki p. Andrzeja bo prześcieradeł kilka ubyło:))))
Atanerku, Twoich rysunków nie ma w muzeum i słusznie, bo Ty jako przewodnik po nieznanych zakątkach USA, masz już zaklepane miejsce dla tych Najbardziej Dowcipnych choć Zasłużonych!
UsuńNiestety przyznaję oficjalnie: kilku prześcieradeł brakuje, ale kilka spódnic przybyło! Buzi!!!
To prawdziwa arcysztuka, Joanno, zachędzić dzieciaki do takich zajęć odciągając ich od komputera i ogługiających gier.
OdpowiedzUsuńGratuluję! A ponadto
ściskam i niezmiennie zapraszam
Andrzeju, nie powiem, żeby na tych warsztatach były niesamowite tłumy, choć tak sobie to wcześniej wyobrażałam. Jednak ci, którzy byli włożyli ogromną dawkę serca i pracy aby powstało mnóstwo pięknych rzeczy, na miarę każdego z nich. Z pewnością warto było to przygotować. W dodatku przemiłe miejsce i wspaniali gospodarze. A ponadto ściskam!
Usuń