Obserwatorzy
sobota, 14 lipca 2012
KIEDYŚ W KROŚNIEWICZANACH cz 9
- Wiesz, spotkałam wielu różnych ludzi w ciągu tych lat. Jednych dobrych, życzliwych i tych było więcej, ale też i podłych. Byłam pod opieką Aleksa..
-Tak, na szczęście byłaś pod opieką Aleksa, który zawsze się w Tobie podkochiwał! - weszła gwałtownie w słowo Natalia.
- Podkochiwał?, co ty mówisz, to zupełnie niemożliwe, żeby Aleks się we mnie podkochiwał.
On zawsze wolał dziewki ze wsi. One były łatwiejsze i lgnęły do niego jak muchy do lepu.
- Anno, co ty wygadujesz, on patrzył na ciebie tak, jak na nikogo innego! Zresztą kiedyś powiedział mi w sekrecie, że musi cię mieć, bo ty jesteś wyjątkowa. A właśnie, ciekawe kiedy on wreszcie wróci z tego Paryża? Mama mówi, ze pojechał bo może zacznie studia malarskie i musi sprawdzić jak tam jest. Och, jakbym chciała go tutaj zobaczyć! Ale by miał minę, gdyby zobaczył ciebie, taką piękną, dorosłą! Wyobrażasz sobie jak to by było cudownie, gdybyśmy stały się rodziną? Ale, ale, ty może masz już narzeczonego…a może..
- Nie. Nie mam narzeczonego. Trochę zbyt gwałtownie odpowiedziała Anna. To, co usłyszała kompletnie ją wytrąciło z równowagi, potwierdzając domysły, że coś niedobrego dzieje się we dworze. Jak to się stało, że kochająca bezgranicznie matka, wiąże pasami swego ukochanego syna?
Nie miała ochoty na słuchanie bezmyślnego paplania Naty, która i tak jej niczego nie wyjaśni, ale przypomniała sobie o co ma się ważnego zapytać.
- Natalio, czy ty coś wiesz o mojej rodzinie, gdzie oni teraz są i co się z nimi działo? Nikt nic mi nie umie powiedzieć.
- To nikt ci nie powiedział, że dwa lata temu, twoja cała rodzina wyjechała do Wiednia do waszej ciotki?
- Do naszej ciotki… jak echo powtórzyła zupełnie zaskoczona Anna. – Ale po co?
- Jak to po co? Tam miał być ten narzeczony dla Helenki, co prawda najpierw powinna wyjść za mąż Nina według starszeństwa, potem ty, ale podobno Helenkę wybrał jakiś młodzieniec i wszyscy pojechali na zaręczyny. Nie wiem tylko dlaczego więcej się nie odezwali chyba, że ja nic o tym nie wiem. Helenka przed samym wyjazdem jakoś nie za bardzo się czuła i była trochę chora, ale twoja mama przygotowała wszystko do wygodnej podróży i kazała dać dodatkowe wyściółki do powozu.
- Jaki narzeczony? Tam w Wiedniu? Co ty opowiadasz? - Anna nie nadążała za nowymi informacjami.
Jednak Natalia nie dopuściła do dalszych pytań. – A czy ty wiesz, że ja za trzy miesiące wyjeżdżam do Ameryki z Karolem? On tam będzie dyrektorem fabryki na spółkę z panem Kryszkowskim, który już tam jest i wszystko przygotowuje na nasz przyjazd. Martwię się bardzo co mam ze sobą zabrać i jak zniosę podróż okrętem, ale Karol zapewnia, ze damy sobie radę, bo on już raz tam był. Anno, przecież oni tam mogą nie wiedzieć co teraz nosi się w Paryżu i w Warszawie! Jak ja to zniosę, tak daleko od domu?
Anna potakiwała, jednak jej myśli były zupełnie gdzie indziej. Zamiast wyjaśnień powstawały wciąż nowe pytania bez odpowiedzi.
Nie wiedziała już kogo pytać. Mimo wszystko musi jak najszybciej sam na sam porozmawiać z panią Krzywicką. Ale jak to zrobić?
Szły powoli, Nata wciąż podawała coraz to nowe wątpliwości dotyczące podróży przez Ocean, ale Anna milczała, zajęta swoimi myślami i problemami.
- Anno, ty mnie nie słuchasz! Mówię ci przecież, że ta nasza podróż poślubna do Paryża przeciągnęła się sporo, bo Karol i ja zasmakowaliśmy w wizytach w kasynie. Karol lubi ruletkę, ale ja wolę pokera.
- Mówię ci Anno, wygrałam dwa razy sporą sumkę i dopiero mogliśmy wrócić, bo biednemu Karolowi wcale się nie wiodło i jakiś czas chyłkiem wracaliśmy do pokoju, bo hotelarz już upominał się o zapłatę! Ach, Anno, jakie emocje! Nigdy tak świetnie się nie bawiłam! Wyobrażasz sobie, ja na czworaka przekradająca się pod recepcją!!? Jak sobie to wyobrażę to jeszcze teraz pękam ze śmiechu! A biedny Karol ze swoim brzuszkiem, kic, kic,kic, jak zajączek ! Ha,ha,ha,ha! Anno, czemu masz taką zdziwioną minę? Ha, ha, ha, Anno nie potrafisz sobie tego wyobrazić? Kic,kic!
Anna nie potrafiła ukryć przerażenia i mimowolnie przyspieszała, aby jak najszybciej ukryć się gdziekolwiek. Najchętniej uciekłaby stąd natychmiast, ale wciąż nie znała adresu ciotki o której istnieniu nigdy nie słyszała. Postanowiła zaraz porozmawiać z panią Krzywicką.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ależ mnie ominęło i jak mogłam do tego dopuścić! Wieczorek literacki, wystawa i opowiadanie takie interesujące. Kurczę! Kurczę!
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że wszystko bardzo mi się podoba. Może w najbliższej przyszłości coś się będzie działo, napisz, bo właśnie zastanawiam się co by tu odwiedzić w parę dni. Całuję. Mocno.
Aurelio, działo się, oj działo! Teraz już znormalniałam, ale trudno było wyhamować tyle emocji. Spróbuj trasę wycieczki poprowadzić drogą nr 7 i skręć 4km w bok. Chociaż na kilka godzin!
OdpowiedzUsuńCzy już mogę wstawiać ciasto do pieca?
Coraz więcej zagadek, robi się ciekawie. Niecierpliwie czekam na c.d.
OdpowiedzUsuńBuziaki,;)
Anabell, żebym tylko sama zgadła w porę!Uściski
UsuńAnabell, chciałabym, aby było ciekawie, wysilam moje szare komórki, niech trochę popracują.Przesyłam buziaków moc!
OdpowiedzUsuńAśka ty mi tu natentychmiast pisz ciąg dalszy , bo i być musi jak w pysk strzelił . I spokojną bądź bo ja ciebie jak zwykle inwigiluję - kontrola musi być .
OdpowiedzUsuńmacham słonecznie i optymistycznie - Doska zołza
Dośka, trochę się uspokoiłam, bo tak bez kontroli..?
UsuńMacham, w przerwie i dalej piszę!
Joasiu ale mnie ominęło takie opowiadanie, dzisiaj musiałam to wszystko nadrobić i dla nikogo mnie nie było. Tak mnie wciągnęło to opowiadanie, że zapomniałam o Bożym świecie i czekam na dalszy ciąg...
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam.
JaGusiu kochana, piszę, mam co prawda trochę mniej czasu, bo jest Staś, wnusio malutki, którym się zajmuję i za którym okropnie się stęskniłam!
OdpowiedzUsuńDalszy ciąg pisać jednak będę, bo jeśli ktoś chce to przeczytać, to nie będę taka..i napiszę, bo miło mi to słuchać!!!
Powiedz mi Joasiu w której ręce trzymasz pędzel jak piszesz to opowiadanie..... Bo nie mogę się nadziwić, że na wszystko masz czas.
OdpowiedzUsuń:-))
Stokrotko, Są dni, kiedy dobre słowa uskrzydlają mnie i wtedy wszystko samo się robi, ale wystarczy drobna przykrość a nie umiem ruszyć z miejsca. Posyłam Ci mnóstwo ciepłych myśli!
OdpowiedzUsuńJoasiu, ja również czekam niecierpliwie na ciąg dalszy! Powstaje z tych intrygujących fragmentów fascynująca opowieść i mam nadzieję, że z czasem, powoli, nie za szybko, zmieni się we wspaniałą powieść. Buziaczki serdeczne dla Ciebie i pozdrowienia dla Wszystkich Przyjaciół i Znajomych Joasi!
OdpowiedzUsuńDaga, Twoje komentarze dopingują mnie niesamowicie do pisania na wysokości zadania. Ostatnio trudniej mi się skupić, bo mały Stasio wymaga całej uwagi i nie ma jak działać na dwa fronty, więc chyba nowe odcinki będą pojawiać się odrobinę wolniej.Muszę się nacieszyć jego obecnością, szkoda tylko, że jego mama tak zapracowana że nie może też tutaj odpoczywać.Takie życie!
OdpowiedzUsuńJoasiu, ja jeszcze "wracam do siebie" po sobotnim wyjeździe. Mimo zmęczenia, warto było dla tylu wrażeń i ciekawych ludzi, których mogłam poznać. Moja córka była zadowolona szczególnie, bo na zaproszenie jednej z grup, wzięła udział w rekonstrukcji z czasów wojny secesyjnej, a potem w pokazie mody retro otrzymała główną nagrodę za kostium historyczny. Warto było szyć jej pół nocy, te długie gacie z koronką!
OdpowiedzUsuńDaga, zdjęcia jak zawsze fantastyczne, oddające klimat tego zdarzenia. Kaja wyróżnia się i świetnie wyglądała z przybranym męzem i córeczką. Wcale nie dziwne, że zdobyła pierwsze miejsce! Jeszcze raz gratuluję i Kaji i Tobie!
UsuńZapomniałam podać link do relacji z tego wyjazdu:
OdpowiedzUsuńhttp://mlawainfo.pl/10133/zdjecia-grhlc-na-zlocie-milosnikow-historii-2012-w-podrzeczu-kolo-gostynia-i-piaskowie-w-wielkopolsce/
Daga, gratuluję Kaji zdobycia pierwszego miejsca. Uroda wraz z ogromnym wyczuciem stroju i jeszcze umiejętność jego noszenia, to wszystko musiało zagrać razem, bo chyba konkurencja była spora!? Oczywiście bez Twojego szycia i doradztwa też by pewnie nie dało rady, bo to w sumie wielki wysiłek.
UsuńWszystkim polecam spojrzenie na link, bo to całkiem niecodzienna sytuacja!!!!!!!!
Joasiu, dziękuję bardzo, również w imieniu Kai. Ona bardziej cieszy się z tego, że mogła pochodzić w takim stroju niż z miejsca, które zajęła. Uwielbia modę z tej epoki i mogłaby ubierać się tak co dzień.
UsuńDaga, wcale się Kai nie dziwię, sama też kocham stroje tego okresu. A na marginesie przepraszam za błąd w odmianie imienia Kai. Pomyślałam sobie, że jeśli jest Kaja, to musi być Kaji, ale już wiem, że źle myślałam. obejrzałam wszystkie dostępne zdjęcia, jesteś niesamowita!Buzi duże!
UsuńJoasiu, świetnie operujesz językiem epoki! Wspaniale się czyta! Pozdrowienia, również dla Stasia :)
OdpowiedzUsuńLaviolette, dziękuję, Stasia pozdrowię, rozrabia, ale jest sprytny i słodki.Ciebie ściskam!
UsuńJoasiu,wrocilam i poczytalam wszystko co ostatnio napisalas i jestem pod wrazeniem.Gratuluje wieczoru a powiesc coraz bardziej mi sie podoba,czekam na ciag dalszy.Nie masz pojecia ile radosci daja mi Twoj i Bet blogi.Jakie sa inspirujace.Znowu jade do Polski(obowiazki rodzinne )znowu bede miala przerwe za to jak wroce sprobuje podszlifowac swoje malutkie wypociny.I bardziej opanowac te wszystkie komputerowe pulapki...Na razie nie mam odwagi jeszcze chwalic sie bo do piet nie dorastam ale moze jak bedziesz miala chwile czasu zajrzysz - znajdziesz mnie na bloggerze - w jesieni zycia - rena jak zawsze
OdpowiedzUsuńRena, znajdę Cię gdziekolwiek będziesz pisać! Cieszę się że wchodzisz do rodziny blogów. To do niczego nie zobowiązuje, niemniej, gdy chcesz mieć komentarze musisz dbać o komentujących dając im regularnie tekst do czytania. Z tym własnie regularnym wpisem ja mam najwięcej problemów. I nie tylko ja, bo życie to nie siedzenie przy klawiaturze.Uściski!
UsuńPrzyjeżdżam, a tu proszę! Dwa odcinki na raz. NO to teraz prędziutko poproszę trzeci, zanim znów wyjadę, bo umrę z ciekawości!
OdpowiedzUsuńPandorra
Pandorrko, chwilę muszę jeszcze mieć oddechu, bo wnusio jest tak bardzo temperamentny, że cała energia zostaje w zabawach z nim i gdy czytam bajkę na dobranoc pierwsza zasypiam. Budzą mnie pocałunki i prośba:- babo baja!
UsuńJoasiu, wracam po dłuższej nieobecności, ale muszę wszystko przeczytać, bo wiem, że to na pewno świetny tekst. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochana Azalio, teraz ja mam jeszcze kilka dni zajęte malutkim wnusiem i nie mam kompletnie głowy do pisania. Nowy tekst ukaże się dopiero na początku przyszłego tygodnia.Pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńAśka pewnie że czytam , ale wymagająca jestem i poproszę o ciąg dalszy. Wiem że pierwej krzaczory Musisz posadzić , ale po nocy chyba nie Tyrasz w ogrodowskim?
OdpowiedzUsuńmacham wieczorowo - Doska zołza
Dośka, Zołzo kochana, w piątek odwożę po południu wnusia malutkiego-rozrabiacza i obiecuję w sobotę kolejny kawałek.
UsuńWieczorem tylko chwilkę sprawdzam pocztę i padam, padam, padam (jak śpiewała pewna Francuzka).Uściski razem z buziakami!