Z synem i jego żoną wśród obrazów |
Strach stawał się coraz bardziej dokuczliwy.
- Czy potworny upał pozwoli na pobyt w dusznej sali na piętrze?
- Czy nagła ulewa z gradem i wichrem nie przeszkodzi aby ktokolwiek dotarł na miejsce?
- Czy lista przeciwności, które sprzymierzyły się przeciwko mnie kiedyś się skończy?
A w końcu podstawowe pytanie nurtujące mnie od początku:
- Czy gdy goście będą wychodzić nie pomyślą sobie, że szkolne opowiadania przerobili do matury i nie chcą więcej do nich wracać.
Dygot rąk stawał się coraz bardziej widoczny, mimo to uśmiechając się witałam oczekiwanych gości.
W pierwszej sali zrobiliśmy korytarz z moich prac wystawionych na sztalugach. Wyszło lepiej niż myślałam, chociaż nie była to jednorodna wystawa, bo wisiały pejzaże (oleje) i szkice i portrety. Może dla wystawy warto było pokonać wszelkie przeciwności pogody.
We właściwej sali - czytelni dekorację stanowiła wystawa koronkowych serwetek, tak pięknych, że podnosiły automatycznie rangę spotkania. Ich twórczyni, przemiła i skromna siedziała wśród gości. Dzień wcześniej kupiłam od niej prześliczną serwetkę za grosze.
(Tak przy okazji, jakby ktoś chciał kupić takie cudo, to piszcie, bo ta samotna, kulturalna emerytka wszystko potrafi wyszydełkować i nie bardzo umie się cenić).
Wiedziałam tylko, że mam siedzieć z boku i zabrać głos na sam koniec. Nie słyszałam wcześniej głosu osoby, która według scenariusza miała śpiewać, ubarwiając tym samym przerwy pomiędzy odczytywaniem tekstów przez lektorów-recenzentów. Dygot rąk zwiększa się....
Szum cichnie, pani dyrektor wita przybyłych, pan Michał czyta…… mój życiorys. Słucham jakby nie o mnie, ciekawy, barwny?
Recenzję i teksty o zwierzakach przygotowała pani Maria.
Widzę, że ludzie słuchają z zaciekawieniem, ale jeszcze nie dowierzam.
Teraz pani Ewa zaczyna śpiewać. Repertuar Ordonki i Edith Piaff wypełnia powietrze!!
Aksamitny, czysty, piękny głos, nienachalny, wypełniający salę cudownym, romantycznym nastrojem.
Zapomniałam trochę o dygocie rąk.
Drugi lektor przedstawia rewelacyjną recenzję, dowcipną i skonstruowaną z fragmentów moich tekstów. Wybrane opowiadania czyta ze swadą, dowcipem a sala ryczy ze śmiechu.
Kończy poważnym artykułem o wileńskim spotkaniu rodziny Rodowiczów i Radaviciusów.
Pan Daniel czyta |
Od prawej: pani dyrektor Maria Świtoń, pan Daniel Kortland, pan Michał Jaros. |
Goście dopisali |
Pani Ewa Stabach śpiewa |
Grzegorz filmuje |
Czytam |
Śpiew…
Dygot troszkę mniejszy.
Kolejny serdeczny głos recenzuje zbiór opowiadań autoironicznych i zabawnych, a potem czyta wybrane teksty. Sala pokłada się ze śmiechu, ja też.
Aksamitny śpiew…
Teraz ja.
Ręce trzęsą się tylko trochę, głos już prawie nie. Zaczynam od najtrudniejszego, abym nie zdążyła się zająknąć i całkiem zblokować. Czytam dedykację, prosto z mojego serca, w podziękowaniu.
Drugi tekst też z dedykacją. Przeczytałam. Na koniec złagodzenie napięcia, krótko. Koniec.
Nie potrafię jeszcze uwierzyć, że pierwszy wieczór z moim pisaniem już jest za mną!
Ludzie wstają i otrzymuję słowa uznania, gratulacje i piękne kwiaty!
Każde z tych słów pamiętam, ale chyba najbardziej będę otulać i chronić słowa synowej i syna:
- Mamo jesteśmy tacy z Ciebie dumni!
Syn nakręcił filmik z całego spotkania, więc teraz mogę nareszcie zobaczyć jak to było w rzeczywistości, bo jestem pewna, ze moje sprawozdanie może się trochę różnić.
Od piątku wcale mi się nie chciało schodzić na ziemię.
Warszawska przyjaciółka |
Goście oglądają "Sztormy i Burzany" mojej mamy, oraz albumy ze zdjęciami srebrnej biżuterii robionej przeze mnie. |
Nie skończony pejzaż, jeszcze mokry. |
Najnowsza, jeszcze nie skończona Góraleczka Następny, to portret Danusi Gastołek-Dagi, która zrobiła wszystkie umieszczone tutaj zdjęcia. Ma się też pojawić coś w gazecie. |
Joasiu, jesteś pięknym twórczym, wrażliwym Człowiekiem. Bardzo się cieszę z Twojego Wieczoru Autorskiego i tego, że inni mogli Cię poznać.
OdpowiedzUsuńdaga
Daga, w pobliżu Ciebie ludzie szlachetnieją, tyle im wszystkim dajesz poprzez swoje zdjęcia. A ja tysiąc razy poprawiając układ zdjęc zgubiłam informację że to Ty robiłaś zdjęcia, przepraszam, juz poprawiam.
OdpowiedzUsuńJoasiu gratuluję tak pięknej wystawy, o której tak pięknie opisałaś. A strach ma zawsze wielkie oczy i sama trema może człowieka zjeść. Ja też jestem bardzo dumna z Ciebie...
OdpowiedzUsuńMusisz być naprawdę szczęśliwa, bo robisz w życiu to co lubisz.
Serdeczności zostawiam.
JaGuś, dziękuję! To szczęśliwe dni! Pozdrawiam Cię.
UsuńJoanno, jestem z Ciebie dumna! Gratuluję udanego spotkania literackiego i pięknej wystawy. Jesteś prawdziwym człowiekiem renesansu.
OdpowiedzUsuńPandorra
Pandorrko, dziękuję! Wiesz, że i ja jestem wielbicielką Twojego pisania. "Studnia" powinna zapoczątkować wydanie świetnej powieści!!!!!!!!!
UsuńNa razie się na to nie zanosi, ale nie tracę nadziei. Dziękuję Ci za dobre słowo i poparcie.
OdpowiedzUsuńPandorra
Pandorrko i chcesz mnie jeszcze tak długo trzymać z dala od Twojej cudnej twórczości!!!???? Proszę wydaj! Chyba będę Ci podpowiadać co się dowiedziałam. Może u nas w mniejszym mieście jest łatwiej. Nie wiem.Życzę ci uporu. Podpisałam się jodo8
UsuńJoasiu, wszystko juz wiem o twoim debiucie po przeczytaniu tego posta, serdecznie gratuluje, jestes rzeczywiscie czlowiekiem Renesansu! Piekna twoja goraleczka, a nawet doczytalam sie, ze bizuterie sama robisz! masz naprawde zlote rece! ksiazke twojej mamy zamowilam i z tego co wiem dotarla juz na moj adres w Polsce, w najblizsza sobote bede miala ja w swoich rekach - poniewaz rodzice przyjezdzaja do mnie na 10 dni. Bardzo sie ciesze! sciskam!
OdpowiedzUsuńLaviolette, dziękuję, tak mi jest niesamowicie miło, że chcesz przeczytać tą książkę! Bardzo mocno pozdrawiam Cię!
UsuńPrzeczytałam sprawozdanie i bardzo sie cieszę razem z Tobą!!!!!Wielkie gratulację!!!!!!!!!!!!!Jesteś tak bardzo utalentowana i skromna.....Bądż zawsze tak radosna i szczęśliwa-spełniaj dalej swoje marzenia!!!!Pozdrawiam serdecznie Krystyna
OdpowiedzUsuńKochana Krysiu, Najmilej mi wtedy gdy ze mną są takie życzliwe dusze jak Ty! Dzielę się więc z Tobą swoimi radościami tak jak skubnęłam energię z Twojego obrazka. Bądź zdrowa i szczęśliwa Krysiu.
UsuńOgromne gratulacje skladam, Joasiu! To musial byc wspanialy wieczor.
OdpowiedzUsuńZycze wiecej takich wieczorow i satysfakcji zyciowej.
Moc pozdrowien przesylam wraz z wiazanka usmiechow !
Alino, dziękuję! Marzy mi się teraz, że wszyscy na raz pojawią się na wspólnym wieczorze i będziemy czytać ciekawe teksty! To dopiero byłby wieczór! Pozdrawiam Cię
UsuńJoasiu, wielki uklon w twoja strone! Gratuluje! Nie mam pojecia jak czlowiek czuje sie w takiej sytuacji ale odnosze wrazenie, ze to jest bardzo mile i niezapomniane przezycie dla artysty.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze poznalam cie kilka lat temu i jestem dumna z naszej znajomosci.
Chyle nisko czolo i pozdrawiam serdecznie:)
PS. Szkoda, ze jestem taka stara bo bym twego synka poderwala:))))
Atanerku złota,dumna to ja jestem, że mam grono takich znajomych, wspaniałych, dowcipnych, mądrych i serdecznych. To cenniejsze od wszelkich innych bogactw. Po prostu całuję Was.
UsuńI coż ja mogę napisać Joasiu?
OdpowiedzUsuńOprócz tego, że jest mi okropnie przykro, że w ostatniej chwili musiałam odwołać swój przyjazd.... Oprócz tego, że odkąd Cię poznałam to ciągle Cię podziwiam.... Oprócz tego, że "zazdrość mną targa"?
Najserdeczniej Ci gratuluję!!!!
I obiecuję, że kiedyś przyjadę, aby Ci wręczyć bukiet kwiatów i uściskać!!!!
Stokrotko najdroższa! I mnie jest przykro, ale najważniejsze, że przyjedziesz a ja już czekam i wyglądam. Nadrobimy stracony czas, jestem pewna.
Usuńpodziwiam:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Aniu, dziękuję za podziw, ale gdy zwykłe jest w niezwykłej sytuacji, to czasami jest bardzo efektownie.Pozdrawiam Cię
UsuńJoasiu, ja też jestem z Ciebie dumna i wcale a wcale mnie nie dziwi,że się impreza podobała i udała. Jak widzisz drżenie rąk było zupełnie zbyteczne;). Ogromnie się cieszę z Twojego sukcesu i jestem pewna,że Twoje obrazy będą miały stałą galerię a wieczorki literackie wejdą do miejscowego kalendarza wydarzeń kulturalnych.
OdpowiedzUsuńMiłego i buziaki;)
Anabell kochana, wiem, ze w Twoim sercu życzliwość widzi takie rozwiązania, może nawet część ich się spełni? A Tobie tyle zdrowia, żebyś zapomniała o lekach, lekarzach i aptekach.
OdpowiedzUsuńNo, no gratuluję i bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że doczekam Twojego pełnego literackiego (bo pozostałe już nastąpiły) mocnego uderzenia - mam na myśli oczywiście powieść. Czytałam Twoje To i Tamto i dopinguję z całych sił, bo wiem, że jesteś przyczajona, że wszystko przed Tobą:)
OdpowiedzUsuńA wieczoru gratuluję, coś o takowych trzęsawkach wiem:) Całuski iw
Kocurkowata, wciąż daleko do celu, ale cel powoli się ukazuje.
OdpowiedzUsuńSciskam Cię zawsze!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńGratuluję! Wpadłam z wizytą i widzę, że tyle się dzieje wspaniałych rzeczy u Ciebie.
OdpowiedzUsuńCzy zgodzisz się na pożyczenie zdjęć w naszyjniku na fb?
Aniu, jeśli chcesz zrobić z nich jakiś pożytek, to nie mam nic przeciw temu. Miło mi ze zajrzałaś do mnie. Zapraszam Cię częściej, chociaż ja ostatnio bardzo kuleję z pisaniem, z braku czasu. Od grudnia będzie lepiej, poprawię się.Postaram się Ciebie też znaleźć i zajrzeć.
OdpowiedzUsuń