Spotykałyśmy się raz do roku, czasem dwa.
Gdy nadszedł mój czas rozkwitu twórczego, po przeprowadzce na wieś, natychmiast pochwaliłam się w starej grupie znajomych.
Podeszła do mnie jedna z koleżanek i zapytała, czy nie namaluję jej obrazu pt. Góralka. Bardzo się ucieszyłam, bo każde zamówienie, podbija zawsze naszą wartość.
Ochoczo zabrałam się do pracy, wcześniej jednak sprawdziłam jak malowane były Góralki przez mistrzów, zwłaszcza przełomu XIX i XX wieku. Efektem mych zmagań był ten obrazek.
Gdy wysłałam MMS (ze względu na odległośc i dlatego, że nie ma komputera), to nie dość, że przez dwa tygodnie nie odpowiadała, bo podobno nie umiała go otworzyć, a potem powiedziała, że dziewczyna musi być młoda, zalotna i powinno jej być więcej widać. Przemalowałam.
Zadzwoniłam, że gotowe a ona pyta o wymiar. Podaję:
-:40x50cm.
- Och, to za wysokie o 2 cm. Musisz zrobić jeszcze raz, bo mam już ramę i twój obraz będzie za duży.(obrazu nie widziała).
Zamawiam NIETYPOWY blejtram , obijam płótnem, gruntuję, maluję.
 |
pierwszy etap |

Dzwonię.
- Halo, jadę za dwa dni i mogę ci przywieźć namalowany obraz. Masz czas?
- Zaraz, zaraz, jaki to będzie dzień?
- Piątek.
- No, to muszę iść na targ. (chwila ciszy) Ale potem możemy się zobaczyć.
- Ja mam kawał drogi, więc nie będę o świcie, załatwię swoje sprawy i potem zadzwonię, to się umówimy.
- Dobrze.
- No to cześć.
- Cześć.
(znajoma mieszka w okolicach Wielkiej Warszawy od południowej strony)
Rozmowa po dwóch dniach:.
- Cześć, zgodnie z umową dzwonię bo jestem w Warszawie.
( słyszę nieprzytomny głos, pomimo godziny 13-tej)
- halo, a jak jest? Bardzo ciepło?
- nie, zupełnie przyjemnie.
- no, bo ja nie mam klimatyzacji!!!
- wiesz, ja TEŻ nie mam.
- ach, bo po powrocie z targu, byłam tak zmęczona, że położyłam się spać.
- Gdzie mam podjechać, żebyśmy się spotkały?
- A gdzie ty jesteś?
- Na Ochocie (to jedna z południowych dzielnic Warszawy)
- Nic mi to nie mówi.
- No, to mogę być zaraz w okolicach Żwirki i Wigury( arteria prowadząca na lotnisko)
- Też mi to nic nie mówi. ( od urodzenia mieszka kilka kilometrów od tego miejsca)
- no to proponuj gdzie się spotkamy.
- a gdzie jedziesz?
- co ci po tej informacji, skoro nie znasz Warszawy?
- dobrze, spotkajmy się na Dworcu Metra Wilanowska.
- ok. za godzinę.
Po godzinie w wyznaczonym miejscu spaceruję oglądając wystawy. Dzwoni komórka.
- Gdzie jesteś?
- w miejscu, gdzie nas umówiłaś. Przy wejściu do Metra.
- a ja jestem przy starym budynku od ulicy, właśnie przyjechałam..
- no to, ja za dwie minuty do ciebie dojdę.( Idę do niej, rozglądam się, ale koleżanki nie widzę, bo musi siedzieć w samochodzie) Bierze mnie cholera, bo nie znam jej samochodu. Nerwowo idę wzdłuż budynku i widzę że w jednym z wypasionych samochodów siedzi ktoś do mnie d…) Wylazła dopiero, jak doszłam do drzwi!!!!!! Pokazuję obraz.
- Ładna, ale dlaczego się tak błyszczy?
- bo świerza i malowana specjalną, starą techniką ( to akurat prawda).
- nie. Wszystkie obrazy, które kupowałam od..( tu wymienia nazwisko jakiegoś kompletnie nieznanego mi malarza) to wszystkie były matowe.
- ten też będzie matowy, ale póżniej. Gdybyś się przeszła po muzeach, to bys zobaczyła niektóre tak właśnie błyszczące.
Nie, ja nie lubię błyszczących. Jakimi ty malujesz farbami?
- olejnymi.
- no to kup takie zwykłe farby na ul. Mazowieckiej!
-właśnie tam kupuję, ale nie musisz mnie uczyć, bo ja się wystarczająco długo uczyłam. Weź ten obraz i we wrześniu, kiedy jest spotkanie to ja wezmę ze sobą materiały i w dziesięć minut, zrobię z tego mat.
- No nie, bo ja może przełożę ten obraz w owalną ramę, więc namaluj mi inny, bo ten ze skrzywioną głową nie może być. Masz tu zaliczkę.
Wyciąga trochę więcej niż połowa sumy i wręczając mi mówi:
-Więcej nie mam.
W tym momencie już wiedziałam, że szukała pretekstów, bo jechała z nastawieniem, że nie weźmie.
Gdybym nie lubiła malować palnęłabym robotę, ale ja ambitnie biorę się do pracy.
Przekładam płótno starej góralki na mniejszy blejtram. Zamalowuję znowu na biało i zaczynam od początku.
Wczoraj zadzwoniłam.
- czy będziesz na spotkaniu, bo wiozę obraz?
- nie wiem, jak będzie zimno, to nie, bo bardzo nie lubię zimna. Moze jeszcze będzie padać?
- Nie możesz się ciepło ubrać? Zresztą sama wiesz co masz zrobić i w co się ubrać. Ja pytam, czy mam jechać, bo muszę zrobić w tą i z powrotem 280km, więc jesli nie będziesz, to nie przyjadę.
- to nie jest pilne.
- ale ja nie wiem, kiedy będę samochodem w Warszawie, bo oddaję go w poniedziałek na dłużej do warsztatu. Chyba, że po niego przyjedziesz ty.
- To będę.
- świetnie. To do jutra.
Przez drogę nakręcałam się co powiem, gdy znowu zacznie wybrzydzać. Miałam przygotowane zdanie, że nawet, gdyby kupiła całe Muzeum Narodowe, to i tak nie zna się na sztuce. Itd, itd Jednak nie przewidziałam, że w połowie drogi zadzwoni komórka:
- halo, gdzie jesteś?
- w połowie drogi.
- bo ja nie przyjdę na spotkanie.
-???????
- halo? Jesteś?
- mogłaś zadzwonić wcześniej, To po co ja jadę?
- przecież nie powiedziałam, że MY się nie spotkamy.
- acha, dobrze, to jak sobie to wyobrazasz?
- no, ja jeszcze muszę umyć głowę i się wyszykować, bo jadę do siebie na wieś, na działkę( czytaj do posiadłości), a ty za ile będziesz?
- ja mam jeszcze ponad godzinę. To możesz przyjechać tam na parking, wyjdę do ciebie.
- nie wiem, nie chciałabym się tam pokazywać.
- to zdzwonimy się.
- dobrze.
Dojechałam nie spiesząc się na miejsce, dzwoniąc po drodze do znajomych, pytając, co się dzieje z umysłem naszej wspólnej koleżanki? Wszyscy zgodnie stwierdzili, że nieprzepracowana ani jedna godzina w życiu, źle wpłynęła na jej głowę.
Na parkingu wysiadłam z samochodu.Drrrrrrrrrrr..
- halo?
-gdzie jesteś?
- na parkingu.
-a ja w środku. To czekaj na mnie już wychodzę.
Dziesięć minut później byłam już bez obrazu, z pieniędzmi w garści.
No nie powiem, chciała mi nie dopłacić stówy, ale nie dałam się.
Weszłam do środka, a kolega mówi:
- była tu przed chwilą nasza znajoma i pytała o ciebie, a ja jej odpowiedziałem, że jesteś, tylko w krzakach malujesz dla niej obraz! Uwierzyła, bo zapytała dokładnie gdzie, więc zacząłem się śmiać.
Przypuszczam, że jej świadomość, że inni znajomi wiedzieli o transakcji, zmieniła radykalnie moją pozycję, bo wszystko odbyło się bez żadnych komentarzy.