Załamałam się jak wysiadł mi Internet: - co ja zrobię? Nie mogę czytać komplementów wysyłanych od ludzi!? - a tak czekałam na tą chwilę!
Teraz widzę, że było to potrzebne, abym całkowicie zajęła się pracą i tym sposobem oderwała się z emocjami od wystawy, bo po pierwsze, woda sodowa w umyśle, to zgubna sprawa, a po drugie, to chyba nie mój styl.
Niestety nie miałam pojęcia co się u Was, kochana rodzino blogowa dzieje i nie mogłam odpowiadać ani komentować! Za to przepraszam najgoręcej.
Siedzę więc dniami i nocami i składam w komputerze książeczkę z obrazkami dzieci, gdy nagle dzwoni syn i mówi, że....mają jechać, aby zobaczyć dziewczynkę, którą przeznaczono im do adopcji. Papiery złożyli półtora roku temu.
Za dwie godziny dowiedziałam się, że to będzie na sto procent moje kolejne wnuczę.
Spędzili tam kilka godzin, zobaczyłam zdjęcia.
Słodka, maleńka, czteromiesięczna Kruszyna! Co telefon ryczę jak bóbr, bo słyszę ich szczęście, a i ja sama cieszę się bardzo z tej małej istotki.
Następnego dnia telefon oznajmił, że już zabierają dziecinkę do domu. Dzisiaj, czyli czwartego dnia od pierwszego telefonu przyjechali mi ją pokazać.
Normalnie dziewięć miesięcy przygotowań do pojawienia się dzieciny robi swoje, tutaj wiadomość plus dzieciątko, jak niezwykły podarunek wrzucony przez Mikołaja!
W domu ani pieluszki, ani butelki, wszystko w tempie przyspieszonym, ale powiedzieli, że jak formalności pozwoliły im zabrać dzieciątko, to chwycili je bez zastanowienia. Zostawić je samo wydawało im się nieludzkie, a tęsknota wyrywała im serce.
Moje dzieciaczki "plastyczne" przygotowują obrazki na Dzień Matki. Pokażę je w następnym tygodniu, bo wykombinowałam fajne efekty i myślę, że dzieci będą miały satysfakcję z pracy, a mamy radość z takiego prezentu. Ach, jakie są to prezenty z serca!
Mnie jednak najbardziej się podoba prezent w postaci wnusi, który wpiszę w tym roku, pod datą Dnia Matki. Trwają dyskusje co do imienia Maleństwa.
Trwają przygotowania do warszawskiego wernisażu. Za chwilę pokażę zaproszenie.
Kochana, tab bardzo się cieszę Twoimi sukcesami, ze nie potrafię dobrać słów, aby to wyrazić. Cieszę się i już!
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci nowej wnusi. Z twarzy szczęśliwych rodziców, aż bije radość. Joasiu, a może by tak nadać maleństwu imię szczęśliwej babuni. Masz takie piękne imię, po co szukać?
Ściskam Cię mocno, a młodym rodzicom i ich dzieciątku życze duuuużo szczęścia.
Azalio, najpiękniej jest przeżywać szczęście z innymi! Dziękuję, że w tylu ważnych momentach jesteś blisko. Pozdrowionka!
UsuńAleż ta Dzidzia jest słodka!!!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję Rodzicom, Babci i samej Dzidzi, że znalazła dla siebie miejsce w sercu Twojego Syna i Synowej.!!!!
Jak mi o tym napisałaś w smsie - to przyznam, że w pewnym momencie nie chciało mi się wierzyć - bo tak nagle ta sprawa wyskoczyła!!!!!
Serdeczności dla Ciebie i Twojej Rodziny razem z Dzidzią!!!
Stokrotko, sama jeszcze tego nie ogarniam, dzisiaj byli razem po raz pierwszy w nocy. Maleńka spała spokojnie. Widocznie wie już, że nie mogła trafić lepiej, bo któż by ją tak bardzo kochał?
UsuńJoasiu Twoje dzieci mają ogromne serce, po Tobie kochana. Ta maleńka jest śliczna. Szybko przyzwyczai się do rodziców i rodziny. Sukcesy czasami powodują, że można dostać wody sodowej, ale to nie u Ciebie. Ty jesteś za skromna. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńRineczko, moje dzieci, to dobrzy ludzie, codziennie za to dziękuję. Teraz syn i synowa zapragnęli wspólnie dać miłość zostawionej dziecinie. Cieszę się z tego i nie mogę się doczekać kiedy sytuacja pozwoli abym mogła ją wziąć na ręce. Teraz jeszcze jest zbyt wcześnie, na początek uczy się rodziców.
UsuńZazdroszczę Babuni,
OdpowiedzUsuńale i tak jestem... dziadem.
JanToni,
OdpowiedzUsuńZnać JanaToniego
to jest coś ważnego!
Ojej jak pięknie.Gratuluje..
OdpowiedzUsuńRenata, dziękuję!
UsuńPowiedziałabym,ze obie strony maja szczęście- Twoje dzieci, bo mogą zaadoptować niemowlę (co ostatnio jest rzadkością) a maleństwo, bo będzie miało prawdziwą, kochającą Rodzinę.Maleńka jest śliczna. A może by tak dać jej na imię Joanna? Może wraz z imieniem przejdzie na Nią nieco babcinych cech?
OdpowiedzUsuńBuziam;)
Aniu, w sprawach imion nigdy się nie wtrącałam, bo nadanie imienia to taki rytuał, który jakoś powoduje poczucie własności. Niech korzystają z wszystkich dobrodziejstw. Serdecznie odbuziam!
UsuńJoanno jesteś dzielna tak trzymaj .. Gratulacje a teraz podwójne z powodu !! Wnusi! Najlepszego życzę i zdrowia i spokojnego czasu do ogarnięcia Rodzinnego
OdpowiedzUsuńszczęścia :) Ola
Olu Droga, jestem szczęśliwa, ale i ciutkę przerażona, to tak nagle, więc powoli dojrzewam do nowej roli. Nie mogę wcale dotrzeć na Twoje strony!!! Już na szczęście widzę niedaleki koniec książeczki. ;)))
OdpowiedzUsuńJoasiu, zajrzałam tu rano i czytam ze łzami w oczach. To dla mnie osobisty drogowskaz, ta cudowna wiadomość o adopcji, bo muszę ci przyznać, że dojrzewamy do podobnej decyzji o adopcji. To juz nawet nie jest kwestią "czy" lecz "kiedy" i jak to prawnie i organizacyjnie pozberać... Gratuluje serdecznie twoim dzieciom i tobie nowej wnusi. A co do komentarzy to się nie przejmuj, prawdziwa blogowa rodzina, prawdziwi przyjaciele doskonale to rozumieją i nie maja ci za zle, realizuj się. To twój czas! my poczekamy! :) Miłej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, Jak chcesz dam Ci do nich maila, jesteście sobie bardzo pokrewnymi duszami od dawna. Pokazywałam im Twój blog. Buziaki!
OdpowiedzUsuńNo to liznęłam odrobinę tych Twoich emocji, nadrobiłam zaległości czytelnicze... Miło czytać tyle dobrych wieści :o)
OdpowiedzUsuńGordyjko, innych nie dopuszczam....;o)
UsuńWzruszyłam się czytając. Maleństwo prześliczne, a rodzice, jak widać uszczęśliwieni obecnością tej kruszynki. Gratulacje dla Babci Joasi. Też bym chciała zostać Babcią, ale mój syn się zaparł i nie chce mi sprawić tej radości.... Uściski serdeczne. :)
OdpowiedzUsuńLuano, dziękuję za gratulacje, cieszę się razem z nimi, a Tobie życzę z całego serca spełnienia marzeń!!!!
Usuń