jeszcze podczas nauki tkania |
jesienna poświata |
Ostatnie dzisiejsze, słoneczne chwile wykorzystałam podczas wycieczki z dr. Leszkiem Zygnerem, historykiem, znawcą nieprześcignionym naszego terenu, szczególnie Mławy. Tematem były pobliskie cmentarze. Chwile spędzone na słuchaniu jego wykładów nigdy nie są czasem straconym, przeciwnie, podaje wiedzę w ciekawy sposób, nie przesadzając z ilością faktów i dat. Wybraliśmy się do starego kościółka św Wawrzyńca, wokół którego na górce, usytuowany jest cmentarz. Stare grobowce dają świadectwo długiego istnienia cmentarza.
Potem nasza wycieczka powędrowała na bardziej bolesne miejsce. Cmentarz przypominający ten na Rosie, w Wilnie. Zobaczyliśmy porozwalane kompletnie i będące tylko szczątkami grobów prawosławnych i ewangelickich. Porozbijane i splądrowane pieczary, trudno nawet przejść, bo można wpaść. Wokół leżą tylko połamane fragmenty płyt, gruzy i poprzewracane kawałki krzyży.
Czemu taka nienawiść i wandalizm nawet po śmierci, przecież wtedy tak naprawdę jesteśmy już sobie równi? Pytałam sama siebie patrząc na te rany cmentarne.
Po spacerze skorzystałam z zaproszenia pani dyrektor Biblioteki, która zorganizowała dzisiejszy spacer. Godzinę później, już w Bibliotece czekała na nas pani pielęgniarka przygotowana do rozmowy o nadciśnieniu tętniczym i tematów związanych z profilaktyką tego schorzenia. Przyznam, że w biegu nie mam czasu wcale zastanawiać się nad swoim zdrowiem i z ciekawością słuchałam prostych i jasnych wskazówek dotyczących zdrowego trybu życia, poczynając od sposobu myślenia o nim.
Grono miłych pań obecnych na tym spotkaniu, to dodatkowy aspekt, przemawiający za obecnością na takich akcjach. Ledwie zdążyłam wrócić na czas do domu, aby przełknąć w pośpiechu obiad i wrócić na zajęcia z najmłodszymi. Przybyło dwadzieścioro i jeszcze się zapisują. To są te najmłodsze. Muszę je rozdzielić, bo nie ma mowy o żadnej pracy rozwojowej w tak licznej grupie. Dzieci znakomite, część była mi znana, wiele jest nowych. Zapał z jakim malowały, rysowały, smarowały, całe umorusane po uszy wzruszał mnie bardzo. Jedna z wrażliwszych dziewczynek, gdy nie udał jej się rysunek zaczęła płakać! A przecież nawet mistrzom może się nie udać- to właśnie im powiedziałam.
Czterdzieści minut zajęło mi wieszanie ich prac, tyle ich było. Ledwie zdążyłam na wieczorny autobus do Warszawy, gdzie dojechałam o 22 godzinie, aby chociaż dzień spędzić z wnukami, których już miesiąc nie widziałam.
Wybaczcie, że ciągle jeszcze nie piszę ciekawiej, mam już w głowie następny kawałek opowiadania, ale wciąż nie mam kiedy go fizycznie napisać.
Joasiu, opowiadanie dojrzewa w głowie, a Ty dzielisz się z nami ciekawymi zdarzeniami z twojego życia, tu i teraz. To równie cenne. Ja też swego czasu widziałam bardzo zaniedbane i zniszczone grobowce prawosławne i żydowskie. To było kilka lat temu i podejrzewam, że nic się tam nie zmieniło. Nawet były zakusy kilku radnych , żeby to miejsce zniwelować i zrobić tam skwer, ale na szczęście burmistrz miasta się zgodził.
OdpowiedzUsuńjak przeczytałam ile nowych dzieci przybyło, to sobie pomyślałam, że ta popularność zajęć plastycznych, to dzięki Tobie. Ty niesiesz kaganek sztuki, a przyjazna Ci Fama robi dobrą robotę.
Pozdrawiam, Joasiu.
Azalio, troska o groby, o szkolnictwo i kulturę to wszystko jest informacją o poziomie społeczeństwa. Przykre, że ta ocena teraz jest taka marna. Pozdrawiam w cieple pięknej jesieni.
UsuńDobrego nauczyciela szukają uczniowie.Zły nauczyciel poszukuje uczniów.
OdpowiedzUsuńNa Dolnym Śląsku groby były penetrowane w poszukiwaniu skarbów.
Pozdrawiam.Ula
Myślę, że może tych zajęć jest za mało na terenie Mławy. Dzieci lubią mieć zabawę zorganizowaną. Nawet wtedy, gdy wymaga ona sporego wysiłku. Cieszę się bardzo z ich obecności. Poznając tyle dzieci wrastam powoli, ale skutecznie w społeczność tego terenu.
UsuńStare groby wywołują zawsze ciekawość ludzi, ale nie zawsze tą właściwą!!!!
A ja sobie zaglądam co pewien czas do tej książeczki Leszka Zyglera o Mławie..... i wspominam te kilka godzin spędzonych z pucybutem od którego tę książeczkę dostałam.....
OdpowiedzUsuńWeekend też mam z wnukami.
Serdeczności
Stokrotko, tak bym chciała częściej i dłużej pobyć z Tobą.
UsuńTo tak duża przyjemność, że widocznie musi być racjonowana!
Udanego weekendu!
Prowadzisz bardzo ciekawe i intensywne zycie. Bozia mnie nie obdarzyla wnukami,za to mam przyszywanego z sasiedztwa..Od 40 lat nie mialam dziecka na rekach i wreczono mi bez pytania niemowlaka do rak...Uwierz mi ,ze to bylo tez dla mnie przezycie:))
OdpowiedzUsuńA życie jest... ciekawsze.
OdpowiedzUsuńLW
Jantoni ..i trudniejsze.
UsuńJa tez z ciekawoscia czytam twoje posty, szczegolnie te "z zycia" !
OdpowiedzUsuńA Ja tez tkaczka ! :o)
Pozdrawiam serdecznie !
Alina, to były tylko pierwsze, maleńkie kroczki na krośnie.
UsuńDzięki tym spotkaniom wiem już jaka to jest ciężka praca, choć efekty niezwykłe.Uściski serdeczne!
To świetnie,że dzieciaczki są tak bardzo zainteresowane malowaniem. Bo czym skorupka za młodu....Jeśli nawet nie pójdą na ASP, to będą miały już jakąś odskocznię na przyszłość. Znam panią, która zaczęła malować dopiero po przejściu na emeryturę, ale podstawy zdobyła właśnie w dzieciństwie.Robisz Joasiu rzeczy świetne i naprawdę wielkie, choć z pewnością tak o nich nie myślisz.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell, cieszy mnie bardzo ich masowa obecność. Jutro przeprowadzam następną, inną akcję dla dorosłych! Pozdrawiam!
UsuńTyle masz zajęcia, że...
OdpowiedzUsuńLW
Jantoni, zgadujesz! A wszystko ciekawe.
UsuńBardzo bogate w zajęcia życie prowadzisz! Nie ma czasu na nudę! A ilość dzieci na zajęciach to dowód na talent prowadzącej - gratuluję!
OdpowiedzUsuńUwielbiam stare cmentarze, tyle mozna dowiedziec sie z nagrobkó o losach naszych przodków, tyle refleksji wzbudzają, są zapisem minionej epoki, szkoda, że niektórym nawet po śmierci nie dane jest zaznać spokoju... przez głupie, ludzkie kreatury - wandali.
Pozdrawiam cieplutko!
Laviolette, coraz bardziej! Pozdrawiam Cię kochana.
Usuń