Zanim opiszę dokładnie przepiękny, przedszkolny wernisaż, opowiem o dzisiejszym spotkaniu w szkole.
Po wysłuchaniu mojej twórczości na Wieczorze Literackim w Miejskiej Bibliotece, jedna z Pań bibliotekarek zapowiedziała mi, że zaprosi mnie na spotkanie z uczniami do swojej szkoły. Właśnie na dzisiaj ustaliłyśmy termin tego spotkania.
Zawiozłam szkice, portrety, pejzaże i wzięłam pod pachę książkę mamy i własną twórczość
.Na wstępie zostałam pięknie przedstawiona, na końcu otrzymałam wiśniowe, przecudne róże i eleganckie podziękowanie! (Boże nie dopuść, aby przewróciło mi się w głowie!!!!)
Miejsce spotkania podpowiedziało mi kolejność i wagę omawianych spraw.
Opowiedziałam o książce mamy, przeczytałam niewielki fragment i płynnie przeszłam do swojej twórczości. Skupione twarze dzieci sprawiły, że nie zorientowałam się w upływającym czasie. Przeczytałam króciutkie opowiadanie o sowie i dłuższe o moich przeżyciach z ostatniej rekonstrukcji. Już kończę czytać, gdy nagle rozlega się drrrrrrrrrrrrrrr…dzwonek!
- och, dzwonek,- podniosłam pytający wzrok na opiekunkę,-czyli już mam kończyć?
Opiekunka kiwnęła głową, ale dzieci ani drgną.
– Proszę pani, proszę czytać dalej!
Ani jedno dziecko nie ruszyło z miejsca, siedziały w skupieniu oczekując zakończenia!!!!!!!!!!
Przeczytałam i dopiero wtedy wzruszenie mną targnęło, gdyż pamiętam przecież jak dźwięk dzwonka powodował natychmiastową reakcję i związany z tym hałas odsuwanych krzeseł.
Nie było czasu na pytania od dzieci, które chciały jeszcze choć chwilę ze mną pobyć. Chłopcy rzucili się do pomocy wynoszenia mi sprzętu do samochodu, inni obiecywali zapisać się do kółka plastycznego w MDK.
Ale nie może być aż tak piękne i to z mojego własnego powodu.
Wczoraj planując spotkanie z uczniami, pomyślałam sobie, że powinnam napisać jakiś zabawny wierszyk po to, aby były i te lekkie momenty. Usiadłam i napisałam. Tylko, że zaspałam i nie wydrukowałam i NIE PRZECZYTAŁAM.
MOJA MAGIA
Gdy deszcz pada
i w butach chlupie
idę do kompa
i mam resztę w d…!
Na małym ekranie
Jak za sprawą różdżki
Pędzel wydostanie
różne piękne muszki
i ptaszki i konia,
co bryka i jednego psa.
Bo ekran mnie wciąga,
Bo ekran to gra.
Bo gra na ekranie
dla mnie polega
na tym, że panie
piesek i ich kolega
powstają w mej myśli
i na tablecie,
który przyjmuje
to, co mi się plecie.
- Zrób i moim! I moim, dam na fejs! - Proszę pani, to kładka na Wólce! Prawda? - Tak, oczywiście! - O, kładka z tym drzewem, na Wólce, w Krajewie! - Proszę pani, ja mam portret, który pani mi zrobiła na Wyciągamy Dzieci z Bramy! - A ja brałem z panią udział w rekonstrukcji! http://www.mlawa.pl/z-zycia-szkol-i-przedszkoli/zpo1-spotkanie-z-malarka-joanna-rodowicz.html |
Napiszę, że jesteś WIELKA!
OdpowiedzUsuńI wiem,że Ci się z tego powodu w głowie nie przewróci.
Serdeczności Najmilsza!!!
Stokrotko, ja to jestem Wielka Stopa i już! Każdy sukces mobilizuje mnie do pracy, więc wreszcie skończyłam obraz pokazany tutaj w tle. Już ciemno i nic nie widzę, więc ostatnie dotknięcie odkładam do jutra, ale dzisiaj Ciebie "uściskuję"!
UsuńJoasiu!
OdpowiedzUsuńTo jest wzruszajace.Jesteś genialnym pedagogiem.Tak zainteresować publiczność moze tylko ta osoba, która w ciekawy sposób przekazuje wiedzę.Ja wiem, że dodatkowo u Ciebie w gre wchodzi duża serdeczność.Pozdrawiam.Ula
Ula, do tej pory nikt nie znał mnie z tej strony, nawet ja sama. Widocznie dziesięć lat samotni wiejskiej teraz procentuje rozkwitem potrzeby komunikowania się z innymi. Pozdrawiam Cię.
UsuńAśka wzruszyłam się tym postem .
OdpowiedzUsuńJesteś dowodem , że można dzieciaki zainteresować papierową książką , wierszem pisanym długopisem , obrazem namalowanym pędzlem .....Na dzieciach powinno przeprowadzać się testy wyboru , jeżeli przewodnikiem po życiu jest taka AŚKA .
Niedawno gościłam kilka dni u siebie nastoletnia pannicę . Laptop oczywiście był do jej dyspozycji .Ja natomiast malowałam ściany na strychu .Nie sądziłam , że młoda wybierze papranie w farbie malarskiej , a następnie kolorowe freski .Praca w ogrodzie sprawiła że zobaczyłam u dziewczęcia dziecięca i wspaniałą naturę . Laptop nie był otwierany
macham Aśka i nie zaprzestawaj proszę - Dośka vel Zołza vel Fanka
Dośka, nie odkryję wcale Ameryki mówiąc, że gdy jest się otwartym na innych, łatwiej zaciekawiać ludzi. Uczciwość w podchodzeniu do sprawy bardzo mi pomaga. Gdyby ktoś zapytał mnie teraz czy jestem szczęśliwa? - Tak, jestem.
UsuńTy z pewnością wiesz o czym mówię, Kochana Zołzo-Fanko.
Joasiu, wcale mnie to nie dziwi, bo: primo - jesteś niesamowicie sympatyczną, serdeczną osobą i tym wszystkim emanujesz na zewnątrz, secundo - wbrew temu, co się mówi ogólnie o współczesnej dzieciarni, to jest ona wrażliwa i docenia takie osoby jak Ty.
OdpowiedzUsuńNo a żeby Ci woda sodowa nie uderzyła do łepetynki, to już nie powiem, że każde spotkanie z osobą miłą, serdeczną, utalentowaną każdemu sprawia wielka radość i przyjemność.
Buziaczki, ;)
Anabell, dodam jeszcze że spotkania w szkole odbywają się pod hasłem " Spotkanie z ciekawą osobą"!! Wynika z tego, że nie tylko jestem Wielką Stopą, ale jeszcze ciekawą osobą!
UsuńNo i jak to wytrzymać?
Żeby już wszystko wróciło na swoje miejsce, skończyłam obraz i biorę się za następne, bo cisną mnie chcąc kilka na kolejną wystawę. Serdeczności!
Asiu jesteś tak sympatyczną osobą, która tak ciekawie wszystko opowiada, że nie sposób Cię nie słuchać i kochać :)Widzisz w dzieciach też jest gdzieś ukryta ta miłość do sztuki. I bardzo dobrze, że tak jest.
OdpowiedzUsuńUściski składam.
JaGuś, Może one potrzebują po prostu chwili im poświęconej, kiedy czują, że nie jest to lekcja, wykład ani chwalenie się, ale rozmowa o tym co ciekawe może być w życiu i jak ono się plecie.Bardzo mi było tam z nimi miło. Wysyłam serdeczności!
UsuńO tak, dzwiek dzwonka wywolywal odruch bezwarunkowy! A wiec poczytuj sobie reakcje dzieci jako swoj wielki sukces, i nawet niech ci odrobine sie w glowie przewroci, a co tam! Joasiu, ju wczoraj widzialam nowe posty u ciebie, ktorych nie czytalam, ale bylam tak wykonczona, ze przelecialam szybciutko tekst i zdjecia, a komentarz pozostawilam na dzisiejszy wieczor, mam wiecej czasu, bo moj maz pojechal wlasnie do Polski, zostalam z synem na tydzien sama, wiec bede wiecej blogowac, by mi za teskno do niego nie bylo! sciskam!
OdpowiedzUsuńLaviolette, właśnie dobrze pamiętam ten rumor krzeseł na dźwięk dzwonka, dlatego tak bardzo byłam zdumiona ciszą, że aż spytałam opiekunki, czy to koniec lekcji?
UsuńBajecznie! Tak to jest jak się lubi ludzi i swoją pracę :)
OdpowiedzUsuńAva Valk, witam Cię u mnie serdecznie, przybyłaś wraz z pierwszymi płatkami śniegu w tym roku. Zostań na stale!
UsuńRozsmakowuję się właśnie w spotkaniach z ludźmi, tymi malutkimi i tymi całkiem dorosłymi. Serdeczności!
Wspaniałe przeżycie. Dzieci potrafią być cudownymi słuchaczami.
OdpowiedzUsuńPandorra
Pandorrko, to wciąż dla mnie nowe doznania i ich zasłuchanie wydobywało ze mnie potrzebne do spotkania emocje. Pozdrówka!
UsuńNapis na zoltej tablicy swiadczy o tym, ze Twoja tworczosc jest doceniana przez wszystkich, i tych malych i tych duzych.
OdpowiedzUsuńDzieciaki sa szczere i nie udaja - jest to bardzo mile:)
Atanerku, co spotkanie to inne wzruszenia. Dziwnie się czuje, bo chyba na takie emocje nie byłam przygotowana. To mocne przeżycia i piękne.
OdpowiedzUsuń