Dni jak pogoda, jedne są piękne a potem cały tydzień deszcz. Na szczęście wczorajszy dzień rozpoczęłam i zakończyłam w ciekawy sposób.
Zacznę od wieczornego zakończenia. Napisałam pierwszy raz w życiu wiersz, zmobilizowana tematem konkursu. Bardzo przejęta przeczytałam wiersz przez telefon mojej siostrze. Skończyłam czytać a w słuchawce cisza..
- skończyłam. Jak ci się podobało? zapytałam zaniepokojona.
- Nie mogę mówić! Jest piękny! - połykając łzy, odpowiedziała mi siostra – piękny, przepiękny!
……..
A teraz początek dnia.
Miałam umówione spotkanie z przedszkolakami w ramach ich programu wychowawczego pod hasłem „ Spotkanie z malarką. Temat - pejzaż jesienny”.
Pani, przez telefon, szczegółowo omówiła za mną wszystkie działania, czego po mnie oczekują i wydawać by się mogło, że świadoma wszystkiego mogłam się przygotować.
Jednej rzeczy tylko nie brałam pod uwagę, że przed wyjściem pokłócę się z A. i że moje myślenie będzie bardzo upośledzone.
Wylądowałam w przedszkolu, gdzie pierwsza pojawiała się grupa 60-ciu pięcio i sześciolatków.
Przedszkole nr 4 w Mławie jest przedszkolem integracyjnym, mimo to są bardzo duże grupy dzieci.
Wyjęłam duży blejtram 80 x 50 cm i wyjrzawszy za okno zobaczyłam jesienną, już wyżółconą brzozę a pod nią na tle zielonych tui, popiersie ich patronki Ewy Szelburg-Zarębiny.
Objaśniwszy co potrzebuje malarz do swojej pracy, która równocześnie jest wielką przyjemnością, ustaliłam z dziećmi jakie będziemy używać kolory farb. Wzięłam paletę, pędzle i namalowałam widok zza okna. Na koniec na kolanie pożyczywszy od dzieci ołówek i kartkę naszkicowałam portrecik dziewczynki.
Nie przewidziałam, że nie pozwolą mi zabrać obrazu i że będą chcieli go powiesić i że nie będę miała na czym malować z drugą grupą.
Głupio planowałam zetrzeć obraz i na tym samym płótnie malować dla drugiej grupy.
Chyba przez przypadek, albo podświadomość wzięłam taki malutki blejtram 30 x 40 cm. Brałam go po to, aby w razie potrzeby namalować na nim pojedynczy jesienny liść.
Przeraziłam się bardzo, bo zostałam z tym malutkim płótnem. Trudno, trzeba mocniej użyć mózgownicy!
Pani konspiracyjnie tłumaczyła mi, że nie jest to komfortowa sytuacja, bo jedni będą mieli duży
obrazek a tamci….
Moje komórki z szarych zrobiły się pewnie czerwone z przeciążenia.
Pojawiła się kolejna grupa 60 dzieciaczków w wieku 3-4 latka.
Troszkę inaczej trzeba prowadzić spotkanie, prościej i ciekawiej - pomyślałam.
- Widok jesienny można namalować w postaci jednego listka, całego drzewa, krzaków, lasu, parku a nawet całego miasta. Co dzieci by chciały mieć na obrazku?- pytam
- CAAAłee miastOO!!! Odzywa się grupa.
-O kurka wodna! Sama sobie kretyńsko szykuję stryczek idąc na żywioł - przeklinałm swoją spontaniczność.
Wzięłam pędzel i leciutkimi kreskami malowałam mówiąc: - dobrze, to namalujemy nasz ratusz, obok ratusza kościół i chodnik koło nich. Żeby była prawdziwa jesień, to zmienimy bloki wokół na park. Za ratuszem są drzewa a przed nimi krzewy.
Ustaliliśmy wcześniej,że kolor niebieski nie jest charakterystyczny dla jesieni, ale zawsze pojawia się na niebie i w odbiciu w wodzie.
Namalowałam więc niebo, malutki ratusz i obok kościół, a potem poprosiłam panie o pomoc, aby podchodziły do mnie po kolei dzieci, które pomogą mi namalować jesień.
Ustawiono kolejkę. Dziecko podchodziło, dawałam mu do ręki pędzel wcześniej umoczony w farbie olejnej i chwytając za koniuszek pędzla prowadziłam po płótnie. Każde robiło tylko jedną plamę koloru. Gdy skończyliśmy okazało się że wyszedł tak piękny obrazek, że sama ze zdumienia nie mogę wyjść! Za tydzień dostanę zdjęcia i je tutaj umieszczę.
WSZYSCY byli bardzo zadowoleni. Wręczono mi fantastyczny, kolorowy, wielki bukiet kwiatów razem z podziękowaniami (oprócz zapłaty ).
Poczęstowano mnie jeszcze obiadem, który zjadłam razem z grupą średniaków. Był pyszny.
Co tu dużo mówić, towarzystwo w którym jemy zawsze wpływa na smak potraw.
dzieci sa zawsze przyjemnym towarzystwem... wiec obiad zawsze jest pycha nawet jak jest szpinak...a na obrazek malowany rekami dzieci czekamy...buziaki
OdpowiedzUsuńela grubaska
Elu,za każdym razem mam obawy przed spotkaniem z dziećmi. Obawiam się zaskoczenia przez ich niczym nieokiełznaną wyobraźnię! Powoli, powoli zaczynam się mniej bać od chwili, kiedy więcej z nimi przebywam. A dlaczego grubaska? Buziaki.
OdpowiedzUsuńbo kiedys tak bylo ......
UsuńElu, rozumiem, dzięki za wyjaśnienie!
UsuńJoasiu, a ja też chcę się twoim wierszem zachwycić!.., nie bądź skąpa, podziel się tym co ci w duszy gra :)będe czekała :)
OdpowiedzUsuńLaviolette, obiecuję, ujawnię, ale dopiero za miesiąc. Wszystko wtedy wyjaśnię. Pozdrawiam mocno.
UsuńA ja poproszę o wiersz i o obydwa obrazki. Dzieci są naprawdę nieobliczalne w swych "zachciankach i pomysłach". Mam w swym "dorobku" aż dwa wiersze, obydwa są chyba gdzieś na początku procontra-anabell.
OdpowiedzUsuńBuziole;)
Anabell, ogromna ciekawość zaprowadzi mnie do Twoich wierszy!
UsuńMój ujawnię ale za jakiś czas. Obrazki z przedszkola będą za tydzień, bo wtedy przegram zdjęcia. Miłego!
Ułatwię Ci zadanie - jeden jest z 24.XI, a drugi z 21.XII- 2008 roku.
UsuńAnabell, dziękuję, bo błądziłam.Buziaczki!
UsuńJoasiu, jesteś genialna! :))) Sama bym lepiej nie wymyśliła z tym obrazem wspólnie malowanym.
OdpowiedzUsuńBuziaczki :)
Daga, mój geniusz niestety budzi się tylko w warunkach ekstremalnych. Jak jest normalnie to gdzieś znika...
UsuńUściski!
Wam nie trzeba poszerzać wyobrażni, jak w Kabarecie Starszych Panów, bo poszerzacie ją sobie sami.Gratuluję i serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobrochna, chyba trafiłaś w sedno sprawy. Dziękuję za odwiedziny i komentarz. I zapraszam.
UsuńTo, że wiersz jest wspaniały to nie ulega wątpliwości. Ale ja przede wszystkim zazdroszczę tym przedszkolakom tego przeżycia.
OdpowiedzUsuńJa juz teraz zamawiam sobie u Ciebie taki seans...... Cena nie gra roli.
Serdeczności Joasiu....
Stokrotko, musimy sobie po prostu zrobić miły wieczór, Ty mi opowiesz niektóre ciekawostki podróżnicze, a ja podaruję Ci pędzel, farby i płótno.Wszystko z kawą, ciasteczkami i może odrobiną dobrej nalewki w tle?
OdpowiedzUsuńJoasiu, Twoje szare komórki nie zmieniły koloru, skoro tak sprytnie wybrnęłaś z opresji. Czekam na fotki i na wiersz, bardzo czekam. Pozdrawiam i ściskam serdecznioe
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAzalio,tym razem mi się udało. Wkleję fotki, tylko muszę dzieciaczki odwiedzić w tym tygodniu. Buziaczki!
UsuńWitam. Dzięki za odwiedziny u mnie. Masz ciekawą pracę... Jeśli pozwolisz, dodam Cię do grona moich znajomych. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńEremi, to wielka przyjemność pojawić się w gronie Twoich znajomych. Sama nie mogłam oprzeć się pokusie zajrzenia do Ciebie. Jestem pewna, że to nie będzie jednorazowe spotkanie.
UsuńCo za cudny post , Joasiu !
OdpowiedzUsuńCaly czas mialam usmiech na ustach...Dzieki Ci za to !
Gorace serdecznosci sle !
A gdzie ten wiersz? Chciałabym go przeczytać. Się okaże, że i malarka, i aktorka, i poetka, jednym słowem renesansowa kobita. Aktorką też chyba trochę pobędę, bo mam świetną propozycję, jak się wyklaruje, to napiszę. Nie mogłam przeczytać co mi miłego napisałaś na blogu, bo coś mi się pokićkało w czcionce, ale jutro zerknę w robocie. Bardzo nieregularnie zaglądam teraz i do Ciebie, i do siebie, ale Ziemia przyspieszyła. Czyżby astrologowie tego nie dostrzegli? A co było na obiad w przedszkolu?
OdpowiedzUsuńAlino,dzisiaj dzwonili z przedszkola. Zaprosili na przedszkolny wernisaż w poniedziałek. Dopiero wtedy dam zdjęcia. Kuleje z pisaniem bloga, korespondencją, czytaniem innych - bo czasu mi nie wystarcza! Przepraszam, niedługo się poprawie. Uściski!
OdpowiedzUsuńAurelio, chyba ten, który skakał z 36 km jedyny nadąża za wszystkim, ja kompletnie odstaję. Może dodano by jeszcze jedną niedzielę w tygodniu, np sobota, niedziela, dzielanka, poniedziałek itd..Na jakiś czas byłoby to jakieś rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńPoetką nie będę, ale wiersz pokażę w połowie listopada, po zakończeniu konkursu(obojętnie jaki będzie wynik).Przedszkolny obiad :zupa pomidorowa, kotlet mielony i ziemniaczki był po prostu pyszny! Buziaczki!
Wspaniale wybrnelas z calej sytuacji, i nie kloc sie z A:)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tych obrazow jesiennych, szczegolnie brzozy, mojego ukochanego drzewa. Moja prawdziwa, wlasnie ma takie kolory jest ziolono-zlota.
Joasiu, zadziwiasz mnie talentem i zdradz mi prosze sekret jak Ty to robisz, mam wrazenie ze Twoja doba trwa dluzej niz moja:)
Na wiersz, poczekam cierpliwie jak wszyscy.
Buziaki:)
Jestem bardzo podekscytowana, bo rano idę znowu do przedszkola obejrzeć co dzieci zrobiły. Natychmiast napiszę!
UsuńBuziole!!!!
W takiej, malującej pani,
OdpowiedzUsuńzaraz wszyscy zakochani.
LW
OdpowiedzUsuńCzaruje i mami każda dziewczyna,
gdy tylko tłum patrzeć zaczyna.
Nie ma to jak z głową wyjść z opresji ...:)
OdpowiedzUsuńJoasiu już się nie mogę doczekać aby obejrzeć prace Twoje wykonane wraz z dziećmi.
Serdeczności zostawiam.
JaGuś, muszę podzielić sprawozdanie z przedszkola na dwie kolejne części, bo mi fotki fiksują. A tyle wrażeń!Pozdrówka serdeczne.
OdpowiedzUsuń