Obserwatorzy

wtorek, 7 maja 2013

PIĄTY BIEG

Przepraszam wszystkich zaglądających tu, że tyle czasu nie dawałam żadnego znaku. Codziennie obiecywałam sobie, że wieczorem usiądę i napiszę choćby kilka słów. Kończyło się jednak tym, że zbyt skołowana głowa odmawiała współpracy.
Któregoś dnia rozkraczył mi się samochód, ale musiałam nim jechać dalej. Wiedziałam tylko, że nie można skręcać kierownicą, bo groziło to wbiciem złamanej sprężyny amortyzatora w oponę.
Możecie sobie wyobrazić, jak zaparkować a potem wyjechać i jeździć żeby nie kręcić kierownicą!?  NIE DA SIĘ! Gdy moje uszy cierpiały słysząc chrobotanie przy skrętach, moja spokojność się skończyła i po powrocie do domu zadzwoniłam i umówiłam się na OGLĄDANIE samochodziku dla kobiety, czyli najmniejszego.
Najmniejszy, jak się okazało wcale nie musi być tani. Przyznaję, że wyglądał jak z moich snów. Był po prostu w najpiękniejszej, metalicznej czerwieni o jakiej marzyłam od dziecka. Nigdy nie miałam czerwonego samochodu i jadąc na spotkanie pomyślałam sobie tak: Nie mam żadnych zaoszczędzonych ani odłożonych pieniędzy i zakup będzie dla mnie ogromnym wyzwaniem, więc jeśli oferta będzie miała czerwony kolor, to znaczy że czeka własnie na mnie.  I czekała, bo wpłaciłam zadatek, potem chciałam go wycofać, okazało się, że nie mogę, potem znowu stawałam na głowie, aby sfinalizować zakup. A potem ubezpieczyłam go jak już otrzymałam papiery do rejestracji i okazało się jak go chciałam odebrać, że bank nie honoruje mojego ubezpieczyciela i muszę najpierw drugi raz opłacić ubezpieczenie a potem wycofać pieniądze z wcześniejszej polisy. Świetne, zwłaszcza w sytuacji, gdy liczysz na wszystkie opłaty, że będą rozłożone na raty. W rzeczywistości nie mając kasy musiałam wydać w sumie cztery tysiące. Nie wiem jak to zrobiłam, ale jeżdżę czerwoniutkim samochodem.
Samochodzik kupowałam w Warszawie i dlatego wszystko było podwójnie trudne, bo wszelkie rejestracje były w Mławie a umowy bankowo-ratalne w stolicy.
Gdy o 17 wyjeżdżałam z salonu, serce biło mi z niepojętej radości, ale też z przerażenia, czy podołam?! Obeznana z samochodami, wsiadłam i pojechałam zabrać rzeczy, które zostawiłam w domu mojej siostry. Zrobiło się ciemno, a gdy od niej odjeżdżałam  na dźwigni biegów zobaczyłam gdzie jest wsteczny, wycofałam się i ruszyłam do domu. Nie sprawdziłam tylko czegoś co mnie nurtowało nie wiadomo dlaczego. Czy mój malutki samochodzik ma piąty bieg? Ostatni mój maluszek, fiacik wiele lat temu miał tylko 4 biegi. Nie chciało mi się stawać, bo nagle deszcz zaczął mi towarzyszyć, chyba po to, abym do końca już czuła trudy zdobywania luksusu.
Z powodu moich wątpliwości do samej Mławy nie wrzuciłam piątki. Widziałam co prawda na wyświetlaczu jakąś cyferkę 5, ale i tak nie wiedziałam co to może znaczyć. Dopiero, gdy w Mławie kręciłam się o 23 w nocy szukając domu mojej ubezpieczycielki, aby oddać jej zwracany dokument, zauważyłam  że cyferka zmienia się podejrzanie dokładnie wraz ze zmieniającymi się biegami.
Mam piąty bieg! Eureka!  Tak, mam. Wypaliłam przez swój debilizm dwa razy więcej paliwa.
Na usprawiedliwienie tylko powiem, że całą drogę liczyłam raty, długi, dodawałam i odejmowałam i nic ale to nic mi się nie zgadzało i wciąż wychodziło mi na minus. I to duży. Deszcz lał do samego domu, czyli samochód został oblany.
Numer rejestracyjny ma jak dla debila. Specjalnie o to poprosiłam.

Z dzieciaczkami zajęcia coraz wspanialsze. Ostatnie tematy były jedne trudniejsze od drugich.
Zobaczcie co wyrysowały mając za temat Odbicie w wodzie


















Ostatnie, czyli piesek i kotek ze swoimi odbiciami w wodzie namalowała siedmiolatka. 

Kilka dni temu wyruszyłam z zaprzyjaźnioną grupą Twórców na wernisaż do Zimnej Wody (za Nidzicą i Szczytnem). W niedawno wybudowanym kościele przewidziano tego typu spotkania. Fantastyczna pani Sołtys wraz z księdzem sprawują mecenat nad wernisażami. Bardzo ciekawa wystawa skupiająca kilku znakomitych malarzy i fotografików. Był też ciekawy pokaz mody. Po niezwykłym spotkaniu z kolegą z mojego roku i wydziału z ASP, który wystawiał tam swoje prace, rozgrzana mocnym samogonem, wracałam pełna miłych wrażeń i odświeżonych wspomnień z czasów studenckich.




























Przez ostatnie dwa tygodnie miałam u siebie małego Stasia, który pojechał niedawno do mamy, ale zostawił niepokojącą nas pustkę. Mały jest na etapie mówienia na okrągło i wymyślania wielu zabawnych powiedzonek.
Wyszli z A. na spacer zobaczyć czy są już ślimaki. Minęli nasz teren i wkroczyli do zaniedbanego lasku olchowego.
- Stasiu trzymaj się mnie blisko bo się zgubisz.
- Ja się nie zgubię, bo mam kompas w głowie,
 - odpowiada spokojnie Staś, 
a po chwili dodaje:- to jest las przedmiotowy.
- A co to znaczy? pyta A.
- no, leży tu dużo przedmiotów.
Chodziło o leżące śmiecie
 pozostawione przez miejscowych.
Pod koniec pobytu Stasia odwiedziła nas moja siostra ze swoim wnuczkiem. Całe szczęście, że już było troszkę pogody i chłopcy mogli szaleć na zewnątrz.
 Wybaczcie mi, proszę tą nieobecność na blogu moim i waszym.
Zdjęcia prac dzieci zrobiłam dzięki podarunkowi od przemiłych ludzi. Dziękuję!
Zdjęcia z Zimnej Wody autorstwa Danusi Gastołek i Darka Tadrzyńskiego.
Kończę pisanie tego usprawiedliwienia a za oknem od godziny wyśpiewuje mi słowik  majowe trele dla ukochanej. To najpiękniejsza muzyka.


28 komentarzy:

  1. Opowieści o czerwonym auteczku - genialne /będę od teraz szukać czerwonego auteczka wszędzie gdzie się znajdę/. Obrazki dzieci - piękne! /czy rodzice tych dzieci zdają sobie sprawę że ich dzieci odziedziczyły talent po Tobie?/
    Stasio - najlepszy z najlepszych!!!!
    A Tobie wszystko przebaczam, bo Wielkim Ludziom się przebacza. I kocha ich nieustannie!!!

    P.S. A ja jutro znowu o Kresach będę ględzić... Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, od dawna wiem, że na Twoją przychylność mogę zawsze liczyć i za to Ci dziękuję! Ja też kocham Cię nieustannie!!
      ps. po tych wzajemnych wyznaniach, znowu jakiś idiota powie o podejrzeniach, które są teraz BARDZO w modzie!!!!

      Usuń
    2. To może od razu się przyznajmy, że bez siebie żyć nie możemy...
      I będziemy miały z głowy :-)))
      A przy okazji sie zapytam... dasz się kiedyś przejechać tym samochodzikiem??? Jako pasażerka oczywiście, bo ja prawa jazdy nie mam...

      Usuń
    3. Stokrotko, będę całkiem niedługo w Warszawie i z radością przewiozę Cię moją Biedronką.

      Usuń
  2. Nie wiem od czego tu zacząć, bo tyle ciekawych rzeczy się naczytałam. Po pierwsze, to ja na samochodach absolutnie się nie znam. Gratuluję więc Ci tak wspaniałego samochodziku, swojego wymarzonego, czerwonego :)
    Bardzo mi się podobają obrazki dzieci, są śliczne!
    A co do niebytności, to nie zawsze mamy czas gościć na blogu, wszak jest szereg ważniejszych spraw, które nie zawsze mogą czekać.
    Taka widać wola nieba, z nią się zawsze zgodzić trzeba.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JaGuś, to zupełnie zwariowany czas był. Gratulacje przyjmuję, ale wciąż jestem oszołomiona swoim samochodowym wyczynem. Skutki odczuję dobrych parę lat.
      Zdjęcie z samogonem zrobili mi, aby niedowiarkom pokazać, że nawet ja czasami mogę popróbować trunku. Normalnie nie toleruję alkoholu, ale w dobrym towarzystwie, czasami...
      Dzieci rysują i rozwijają się fantastycznie! Słońca i pogody życzę dla Twoich poczynań!

      Usuń
  3. Nawet nie wiedziałam, że też mam las przedmiotowy...:o) Autka gratuluję !! Obrazeczki cudne jak zawsze...:o)

    Milutkiego zabiegania...:o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gordyjko, u mnie są takie zagajniki przedmiotowe za domem. Czekają na lepszy moment, żeby się nimi zająć. Autko nie jest wypasione, nie ma radia, klimy, podgrzewanych siedzeń i elektrycznych szyb, ale na wyświetlaczu wskazuje właściwy bieg i ile km jest do stacji na tym paliwie które masz w zbiorniku. Jest tez podana średnia spalania.Ja, stara gadżeciara nie mogę się nacieszyć z tych informacji pokazywanych na kolorowo.........;o))))
      Najpiękniejszej pogody w okolicach Zaścianka!...:o)

      Usuń
  4. Joasiu, nie dziwię się, że Cię nie widać na blogach, bo przy takich przeżyciach nie sposób się wyrobić z czasem. Czerwone autko, to jest TO! I te migające cyferki, ta próbna jazda...Jesteś wielka. Staś jest bardzo rzeczowy, prawdziwy facet. Uroczy. Obrazki świetne, a ten ostatni z kotkiem i pieskiem obłędny. Odwrotne odbicie.
    Samogonu to i ja bym skosztowała. Pozdrawiam, kochana i życzę samych sukcesów i przyjemności tworzenia. Ściski mocne.
    ps. Wysłałam Ci maila.

    OdpowiedzUsuń
  5. Azalio, czerwień zasłoniła mi resztę.
    Dzieci nagle wybuchły talentami na wiosnę! Coś pięknego. Przygotowuję je do prawdziwego pleneru. Nie mogę się doczekać co z tego będzie, bo to nie tylko jedna czy dwie osoby, to jest duża grupa świetnie sobie dająca radę. Pozdrawiam Cię słonecznie, prawdziwie wiosennie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jantoni341.bloog.pl7 maja 2013 13:58

    Joasiu, pochwal się czym jeździsz,
    chociaż marka, jeśli nie model,
    bo ja mam pięknie zielonego "Punciaka",
    (jak wiesz, kocham ten kolor,
    co widać na moim blogu)
    czyli fiata Punto, ale staruszka, z 2000
    roku, natomiast w PRL-u,
    miałem wiśniowego "Maluszka".
    Życzę szerokiej drogi.
    LAW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jantoni rozkraczone autko,
      to właśnie Citroen z 2000 roku,
      eksploatowany niemiłosiernie.
      Teraz mam Kia Picanto
      malutką trzydrzwiową, bez bajerów.

      Usuń
    2. Jantoni341.bloog.pl11 maja 2013 00:23

      Chociaż dużo wiem o wielu,
      to nic o Twoim modelu.
      LAW

      Usuń
    3. Jantoni,

      Trzeba śmigać
      by go widać,

      Usuń
  7. Joasiu - jestes wielka.Teraz mam problem - ja jezdze jorgusiem )skuter) i nie widze nigdy czerwonego samochodu.Co ja sie juz inwektyw nasluchalam - jedzie cos czerwonego a mnie bielmo na oko...Mam nadzieje,ze jak odwiedzisz Holandie tym swoim czerwonym cudem to ja bede grzecznie Gazelka jezdzic po drogach rowerowych.Ta siedmiolatka od kotka i pieska niezwykle zdolna dziewczynka.Ikto powiedzial ,ze szesciolatki do szkol nie moga chodzic...
    A ja jak zwykle - podziwiam cie - na twoim miejscu pewnie juz zarylabym nosem ...ze zmeczenia.Pozdrowienia


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renata. od dawna przemyśliwałam kupno roweru na moment awarii samochodowej, ale...w zimie nie dojechałabym nigdzie z powodu zasp. No więc może skuter. No tak, ale tyle deszczowych dni jest w roku i skutery cały czas są w cenie, więc może troszkę dołożyć i jednak kupić autko??? Już nie miałam wątpliwości i efekt stoi w garażu.
      A dzieci rozwijają się plastycznie w szalonym tempie, siedzę po zajęciach i uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Niewiarygodne są ich prace teraz.Specjalnie nie pokazałam wyczynów najstarszych dzieci, bo chcę dać je osobno, zasługują na to. Cała grupa.
      I to najbardziej mnie dziwi, bo tam nie ma słabej pracy. Rozwijają się jak najpiękniejsze kwiaty!

      Usuń
  8. Joasiu - rower polecam bez wzgledu na wszystko.Skuter jest bardziej niebezpieczny,zimny i wlasciwie tylko latem jazda nim moze sprawic frajde.Rowerem - pracuje cale cialo i nawet w mroz jest ci goraco.Jak nie ma zasp mozna spoko 2 km /na godzine jechac...:))Dobrze miec rowerek bo w razie czego kosztuje tylko troche wysilku w nogach,...i dobrze robi na ksztalt i piekno tychze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renata, jestem tego samego zdania i bardzo, bardzo lubię rower. Nie wiem co stanęło na przeszkodzie, że tutaj na terenie wymarzonym do jazdy, bo w większości płaskim wcale nie jeżdżę. Chyba dlatego, że nie mam roweru. Teraz więc kolejne " wyzwanie"!!!
      Muszę już zadbać o piękno dolnych partii, bo coś Natura zapomina coraz częściej o mnie. Rena, przesyłam Ci pozdrowienia w kolorze najpiękniejszej wiosennej zieleni!

      Usuń
  9. żyjesz Joasiu na pełnych obrotach! cała twoja opowieść o autku, jakbym siebie widziała, szukając tego piątego biegu :) Kobieca logika bywa zupełnie inna od męskiej, ale za to oni mają kiepska intuicje i są daltonistami :) gratuluję nowego autka i mówiąc slangiem starych kierowców "szerokości zyczę", "twoje " dzieci malują bardzo dojrzale, naprawdę są zdolne, Staś kochany, a ty - można powiedzieć człowiek orkiestra! wszędzie ze wszystkim nadążysz, daj mi trochę swojej energii :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Laviolette, myślę, że teraz muszę pomyśleć jak moją energię zamienić na wartościowe papiery! A na razie to szykuję Dzień Mamy z dzieciaczkami.
    Zieleń wybuchnęła i tak pięknie wygląda w słońcu, że chodzę i wzdycham: Jak pięknie, jak pięknie! Wysyłam Ci z radością połowę mojego napędu i wiązkę promieni tego ciepłego słońca!

    OdpowiedzUsuń
  11. Joasiu, gratuluję nowego nabytku- zawszeć nowe autko lepsze niż stary grat. A to czerwone autko ma zapewne jeszcze jakąś markę? Ja też jeżdżę czerwonym autkiem, choć zawsze preferowałam białe autka, ale akurat ten producent nigdy nie miał tego modelu w białym kolorze. "Przedmiotowy las"- świetnie to malec ujął, to bardzo logiczne skojarzenie. Moi w piątek zaczynają przeprowadzkę do Berlina.Zabawnie było z pokojem dziecięcym- maluchy nadal chcą spać w jednym pokoju, ale starszy chciał by pokój był pomalowany na niebiesko, a mały preferuje zieleń. Więc jeden ma łóżko pod ścianą niebieską, drugi pod zieloną.
    A "odbicie w wodzie" świetnie Twym uczniom poszło.Piesek i kotek odbite w wodzie biją inne na głowę- jak ona na to wpadła?
    Miłego, moja Kochana Dzielna "Drajwerko"!:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Anabell,prace dzieci dają mi tyle radości i optymizmu, że mogą zastąpić spokojnie wszelkie pastylki (gdybym je brała). Mają świetne skojarzenia i nie boją się rysować swoich pomysłów. Trafiają się trudniejsze dzieci, ale wtedy pozwalam im realizować się po swojemu i nie zabijam ich odrębności. Staś też jest myślącym indywidualistą i bardzo mnie to i cieszy i bawi i zaskakuje. Twoje wnuki zdecydowanie wiedzą co chcą! Całe szczęście, że trafili na mądrych rodziców i świetnych dziadków!
    Pozdrawiam dziadków najserdeczniej i życzę zdrowia, aby korzystać z dobrodziejstw wiosny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jantoni341.bloog.pl10 maja 2013 00:54

    Chyba było gorąco
    w Zimnej Wodzie?
    LAW

    OdpowiedzUsuń
  14. Najważniejsze, że czerwony. Ja także marzę o małym, np. morris, fiat 500, albo coś podobnego, wszystko jakiego koloru. Ale póki co na marzeniach poprzestanę, zwłaszcza, że do gabarytów obecnego już się przyzwyczaiłam i jakoś kręcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aurelio, dziwnie mi się plecie, bo zawsze działam zbyt spontanicznie i bez planu. Skutki są różne. Jeździ się cudnie! Życzę Ci najpiękniejszych wrażeń, niezależnie od marki samochodu i jego koloru.

      Usuń
  15. Oj, to mamy ostatnio podobne przygody motoryzacyjne, jechałam parę dni temu na zabiegi na moim bolącym barku i coś mi się nie podobało jak wsiadałam do mojego autka (wyło coś i jakieś dziwne ikonki się paliły na desce), ale pojechałam, a jak juz wracałam to się okazało, ze przestało działać wspomaganie kierownicy i z najwyższym trudem kręciłam tą kierownicą ( i to nie tylko z powodu bolącego ramienia), a potem to już jak wymyśliłam, ze trzeba go gdzieś do warsztatu odstawić, to biedak całkiem padł w drodze i były rózne sensacje - padł alternator, rozwalił nowy akumulator.
    Cięęężko było, więc dobrze cię rozumiem, ale podziwiam zakup czerwonego, jak widzę dzielnie sobie poradziłaś.
    A z wnukami ciągle spędzam sporo czasu, więc znam tę pustkę, gdy wyjeżdżają, te dzieciaki są teraz takie bystre, a jednocześnie zabawne, słodkie, że to sama przyjemność pozajmować się nimi.
    Mówię ostatnio do naszej Heli, ze mam dla nie niespodziankę, a mała z roziskrzonym wzrokiem i pełnym nadziei uśmiechem pyta:
    - diamenty?
    Niestey, to był tylko pluszowy pieseczek.
    No, ale ty poza wnukami masz świetne dzieciaki z zajęć malarskich, wspaniałe te ich rysunki, i jak widzę ty im wiele dajesz, ale i one tobie również.
    A wiesz, że mi ta 5 jakoś rzadko wchodzi, wychodza stare nawyki i ciągle o niej zapominam.
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tulijko, to dokładnie te same problemy mamy! Mój stary gracik, też właśnie tak zaczynał ostatnie zmagania ze mną, że kierownica przestała być wspomagana, a potem jedno koło się zablokowało, a potem.......a potem...
      Ale Hela to rozsądna dziewuszka, pyta o to co istotne, nie rozdrabnia się! Cudne!
      Tęsknię za Tobą, będę dzwonić. Pozdrawiam Cię najserdeczniej..:)))))

      Usuń