Inne kajaki ukrywały się wciąż za kolejnym zakrętem i nawet ich głośniejsze rozmowy do nas nie docierały. Co jakiś czas, gdy pojawiał się następny, ostry zakręt brałyśmy wiosła w dłonie i zupełnie od niechcenia nakierowywałyśmy kajak na właściwe wody. Ponad dwie godziny spływu, a miałam wrażenie, że mój odlot trwał dłużej, bo chyba błądziłam gdzieś w okolicach bram Raju. Może to za sprawą komentarza Gordyjki pod ostatnim postem?
Zdjęcia tylko częściowo oddają ten nastrój.
Cichy szmer rzeczki, śmiałe występy ptasie i sitowie porastające malownicze brzegi, wszystko to doprowadza człowieka do uczucia rozkoszy i podziwu dla piękna natury. Lenistwo ogarniało nas coraz bardziej, ale właśnie wtedy się okazało, że już widać znak parkowania i trzeba zakończyć ta sielankę.
Zakończenie też było doskonałe przy fenomenalnej zupie pomidorowej z domowym makaronem i całą paletą różności prosto z rożna. Wszystkie wyroby własne a trzeba przyznać, że gospodyni wiedziała co znaczy dobry smak potraw!
Spływ odbył się rzeczką Wkrą a końcowy przystanek w gospodarstwie agroturystycznym tuż pod Strzegowem. Namawiam.
Odważne dziewczynki. Same bez wsparcia męskich ramion, w otmętach wód? A tak na poważnie, powiem krórko - zazdraszczam. Widzę, że było cuuuudnie.
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie siedziałam w łódce, b o kajakiem tylko raz pływałam i to po spokojnym jeziorze, bo rzeką chyba bym się nie odważyła. Pewnie będzie powtórka?
Pozdrawiam serdecznie
Azalio, rzeczka była idealna do tej wyprawy, bo po deszczach miała taki akurat poziom wody. Nurt znakomicie niósł trzeba było tylko kierować na zakrętach. Gdyby okoliczności pozwoliły, już bym była tam z powrotem! Serdeczności!!!!
UsuńJa jeszcze bardziej niż Azalia zazdraszczam, bo ja nie umiem pływać, w związku z czym panicznie boję się wody i wszelkich tego typu wypraw. Ale mam wyobrażnię, więc domyślam się, że przezycie było niesamowite.
OdpowiedzUsuń/Jak płynęłam kiedyś Przełomem Dunajca to myślałam, że umrę ze strachu./
Cudnie Joasiu, piękne przeżycie.
Serdeczności
Stokrotko, kilka osób nie miało pojęcia o pływaniu, ani o wiosłowaniu kajakiem. Wystarczyło kilka chwil nauki praktycznej i po takiej wycieczce byli już wilkami rzecznymi, kajakowymi. Każdy miał na sobie kapok. No ja się wyłamałam, miałam go za plecami, bo na szczęście umiem pływać. Nie było, żadnych groźnych sytuacji. To całkiem inaczej niż na Dunajcu, gdzie adrenalina wpisana jest w cenę biletu. Uściski!
UsuńJejku, jak ja dawno nie pływałam kajakiem! Zapomniana rozrywka, można powiedzieć, a przecież zazwyczaj spędzam przynajmniej część lata w pobliżu rzeki.
OdpowiedzUsuńPandorra
Pandorrko, tu jest wszystko zorganizowane, bo gospodarze wywożą w górę rzeki, drogą nie tak daleko i przypływa się do nich po ponad godzinie robiąc wodą 12 km trasę.
UsuńNie musisz martwić się, żeby wrócić kajakiem pod prąd. Dlatego wszyscy byli zachwyceni, bo jeszcze do tego pogoda była jak drut! Uściski mocne!!! Stęskniłam się za Tobą.
Bosz, ja nigdy nie plynelam kajakiem . No jakos nie bylo okazji. Plynelam z flisakami po Dunajcu ale to przeciez nie byly kajaki...Plynelam lodka,statkiem (Batory -a bo co) a kajak i rower wodny mnie ominely jakso. Trzeba nadrobic bo Ci zdziebko zazdraszczam wspanialych przezyc
OdpowiedzUsuńRenata, wiesz to podobnie jak z samochodem i skuterem. Samochód wygodny, ale na skuterku czujesz i widzisz inaczej, całą sobą. Kajak jest świetny, ale trzeba uważać, żeby na pierwszy raz nie pokonywać zbyt ambitnych tras. Wkra jest znakomita i na niej się wypoczywa, pomimo zakrętów. Pozdrówka!
UsuńPrzepiękny blog, obrazy a szczególnie MAKI i PORTRETY wyjątkowej urody. Najmilej pozdrawiam- Basia
OdpowiedzUsuńBasiu, witam Cię najserdeczniej, zostań tu stałym gościem, uszy nadstawiam na takie miłe słowa! Dziękuję, pozdrawiam i zapraszam.
UsuńBardzo dziękuję :)) Basia
UsuńBasiu, serdeczności!
UsuńNo i mnie wnerwiła...:o) Jak można komuś tydzień przed urlopkiem opowiadać o spływie kajakowym ?? niech ja tylko dotrę na te Kujawy !! ;o)
OdpowiedzUsuńO Ty Wredoto moja ulubiona...!!
Gordyjko, no i cel osiągnęłam!!..;o)))Tu upały, a ja płynę...:o) Ale to te teksty o bliskim i atrakcyjnym (niewątpliwie) urlopie u Ciebie zmobilizowały mnie do tej "prezentacji"...Wybacz..:o) I miej najpiękniejszy urlop!!!!!!
UsuńAle sielskie klimaty! Tez chce takiego sloneczka! bo u mnie jesień. Jutro niesmialo będe wyczekiwać słońca, ma się ponoć pojawić na belgijskim nieboskłonie.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, będę machać z całych sił, aby przeganiać wszelkie chmury z nad Twojego nieba! Nad moim też muszę popracować. Buziole!
OdpowiedzUsuńAch jak to musiala byc wspaniala wycieczka! Zawsze lubialam kajakowac,a zdjecia sa fantastycne ! Wrocilam pamiecia do mlodzienczych czasow...
OdpowiedzUsuńSerecznosci wiele !
Alina, na tym kajaku i ja cofnęłam się w czasie.....Woda.. pogoda... widoki... cóż chcieć więcej???? Dusza może marzyć!!! Uściski!!!
OdpowiedzUsuń