Ten rower zobaczyłam kiedyś na zdjęciu w blogu Laviolette i zakochałam się w nim od pierwszego spojrzenia. Laviolette pozwoliła mi go malować.
Dziękuję Ci jeszcze raz!!!
Niestety w domu nie jest teraz za ciepło i obraz nie schnie w takim tempie jak w lecie. Muszę czekać. Odkładam go więc na chwilę.Zaraz zabieram się za drugi, do którego fragment wykorzystam ze zdjęcia z blogu Rodorka. Bardzo, bardzo dziekuję. Jak widzicie korzystam z wszystkiego co u Was zobaczę. Mam nadzieję, że nie będziecie żałować pozwolenia!
Ten drugi będzie zatytułowany Furtka. Taką furteczkę zobaczyłam kiedyś na spacerze, pod Warszawą, od razu postanowiłam ją namalować, ale ona sama to za mało. Gdy teraz u Rodorka zobaczyłam mur o niezwykłym klimacie postanowiłam obydwa elementy połączyć ze sobą, Może się uda.
Ten obraz, tak jak następny z furtką mają wymiary 120 x 70 cm i są malowane olejnymi farbami.
Świetny klimat. Bardzo mi się podoba zestawienie radosnego, różowego roweru z szarą surowością muru i kamieni drogi, Faktycznie, odrobina słońca więcej dodałaby jeszcze uroku.
OdpowiedzUsuńPandorra
Pandorrko, wielu szczegółów które występują na obrazie tutaj nie widać, podstawa ma metr dwadzieścia. Ten format wymaga precyzji, przy malowaniu w takim stylu, jak ja to robię. Rower ma dużo takich chwytających mnie za serce detali, problem tylko w tym, żeby go nie "przegadać". dlatego chcę więcej wprowadzić na niego światła.
UsuńPamiętasz jak Ci mówiłam o tym znajomym poecie? /pisałam o nim dwa razy na swoim blogu/ On coraz więcej pisze i wydaje tomik za tomikiem. Wiersze są coraz lepsze.
OdpowiedzUsuńTak myślę, że to może jest Twój brat????
Gratulacje, serdeczności, wyrazy uznania i ukłony czapką do ziemi :-)))
Stokrotko, nareszcie znalazł się mój brat! Zawsze marzyłam o bracie, bo mam dwie siostry i wychowywałam się w babińcu! Widzisz? - marzenia się spełniają! Uściski, uściski!! ;-)))
UsuńTęskny Ci ten rower wyszedł...:o) I jakby skrzypiał...;o)
OdpowiedzUsuńGordyjko, on skrzypi, ale się uśmiecha!.....;o)
UsuńJak dla mnie to gotowy obraz, piękny:) Powtórzę za Gordyjką - tęsknie, nostalgiczni...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojej furtki.
Pozdrawiam serdecznie:)
Rodorku, już ołówkiem nabazgrane na białym płótnie, teraz najważniejsze decyzje: czy centymetr w prawo, czy dwa w lewo itd. Najważniejsze że jest nad czym myśleć. Piękne są Twoje zdjęcia! Każde jest gotowym obrazem. I każde ma ten klimat który wciąga człowieka w sam środek. Mam nadzieję, że zaskoczę Cię moim pomysłem. Pozdrawiam Cię najmocniej!
UsuńZatem czekam z niecierpliwością:) Miłego dnia Joanno:)
UsuńŚliczna ta damka! I tak wiernie czeka - zastanowiło mnie tylko jedno- na jakiej zasadzie ona jeszcze stoi, bo nie sprawia wrażenia opartej bezpiecznie o mur, a jednocześnie nie ma "podstawki" stabilizującej. Ja bym jej więcej słońca nie dokładała- ale może inaczej to będzie wyglądało gdy farby wyschną. Wiesz, te koła są chyba za cieniutkie - właśnie popatrzyłam na rower uwiązany przed naszym domem. Takie wąziutkie koła to mają wyścigówki. Ale kolorystycznie jest wszystko super- ten rower wręcz zaprasza do przejażdżki.
OdpowiedzUsuńNiestety, jesień zaczyna sobie przypominać o swych obowiązkach wobec nas, wiec pomału zaczyna chłodzić i moczyć. Bardzo mi się marzy by taka temperatura jak teraz pozostała do wiosny.
Buziaczki,;)
Anabell, to jest stara damka, która nie ma opon i stoi na samych obręczach. Dlatego koła stały się bardziej jeszcze symboliczne, ale w rzeczywistości jest troszkę inny odbiór, bo to duży format ( 120 x 7- cm)
Usuńczyli 3/4 normalnej wielkości. Muszę bardzo uważać aby wciąż był to mój obraz pomimo użycia wielu detali i to jest największa trudność.
Najbardziej przeszkadzają mi w malowaniu ponure dni, których teraz coraz więcej. Nie chce, aby ich szarość weszła do obrazu.
Pozdrówka!!!
A widzisz, nie wpadłam na to, że to starutka damka, wygląda całkiem dziarsko. Mnie się kolorystycznie bardzo ten obraz podoba, nie jest smutny, raczej taki zachęcający do wykorzystania tego roweru, choć stoi na samych obręczach. Wiesz, chyba udało Ci się "włożyć" do farb swój optymizm i zapał bo choć mur szary, rower stary, to wcale na obrazie smutku nie ma. Te szaro-bure dni są rzeczywiście męczące, ja cały dzień palę światło, bo te ciemności mnie dobijają. Potem zapewne dobiją mnie rachunki:))))
UsuńMiłego, ;)
Anabell,właśnie muszę jej dodać patyny a równocześnie słońca. Jak wiesz sama, diabeł tkwi w szczegółach!!!!
UsuńJeśli i Tobie się podoba, to znaczy, że przekazałam chociaż w części jego wdzięk i szyk, nawet bez opon.
Życzę Tobie i sobie potężnej obniżki ceny energii elektrycznej! Wtedy można by pozapalać wszystkie lampy na przekór szarugom naszego klimatu. Buziaczki!! ;-)))))
Nie wiem anabell czy za cieniutkie te kola - moja prywatna gazelle wcale takich grubych kol nie ma ,wlasnie cienkie chociaz wyscigowka nie jest. Nie rzadko stoi pod murem, tez tesknie... czeka az wlascicielka schowa ja do rowerowni pod dach,gdzie nie pada.
OdpowiedzUsuńJoasiu - o obrazie - jak go czuje powiem jak bedzie gotowy. Chwycilas mnie za serce tematem. Kocham rowery. A ten Twoj - weteran w rozowych okularach na nosie zapowiada sie cudnie..
Renata, cudownie, że więcej tutaj entuzjastów takiego sprzętu! Sama nie mogę się doczekać kiedy wyschnie, aby go dokończyć, ale nie da się bo chcę mieć specjalny efekt. Pozdrawiam Cię!!
UsuńŚwietny obrazek :) Nie wiele byśmy przy nim już kombinowali, aby nie zaprzepaścić tej lekkości i ulotności jak ze snu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Los Alpaqueros, uważnie słucham uwag, jednak z bliska widzę jeszcze niedociągnięcia, których nie mogę zostawić. Klimat musi pozostać. Pozdrawiam !
UsuńTaaak w tym obrazie klimat (bo jest niesamowity) jest najważniejszy :)
UsuńSerdecznie Panią pozdrawiamy
Los Alpaqueros, dziękuję! Już jesiennie I szaro, ale miłe słowa zawsze rozświetlają dzień! Pozdrawiam i ja!
UsuńDawno temu, już jakieś dwanaście lat minęło, byłam na dwóch pogrzebach jednego roku. Dwaj koledzy zginęli na rowerach (nie z własnych win). Miałam uraz do tego środka transportu. Aż znalazła się pewna bliska mi dusza, która po Londynie porusza się na rowerze, i dzięki niej, jej podejściu do roweru, zdjęciach roweru, pokochałam ten pojazd ponownie. Dzięki Tobie Joter widzę w nim mimo wszystko nadal zadumę, refleksję, melancholię, migawki z przeszłości... ale już się nie bronię przy nim, tak właśnie chcę by w mej świadomości istniał. Dziękuję. Piękny obraz :)
OdpowiedzUsuńVi Droga, nasze życie im dalej, tym bardziej wplatają się migawki te radosne na zmianę z tymi bolącymi. Okazuje się po drodze, że samo życie jest sztuką. Wielki szacunek ż się uporałaś, zwłaszcza, że mając tak wrażliwą duszę jest o wiele, wiele trudniej. Cieszę się niezmiernie, że Ci się podoba mój obraz. :)
UsuńJezeli to niedokonczony obraz to, gdybym umiala, domalowalabym porzucony bukiet roz ktore cisnal ze zloscia odrzucony zalotnik. Wtedy dramaturgia siegnelaby zenitu.
OdpowiedzUsuńTo moja wizja ale ciekawa jestem co bedzie dalej. Lubie ''ciag dalszy'' bo to podniecajace widziec jak powstaje obraz. Nigdy nie widzialam na zywo domalowywania szczegolow a teraz prosze jak wspaniale moge zagladac ci przez ramie.
Pozdrawiam :)
Ataner, ja mam ciągle ochotę wsadzić w ten koszyk, na sianko wyglądającego małego czarnego koteczka!!! Ale wiem, że w tym momencie zrobi się bubel. Ja odkrywam w sobie to "zboczenie" że koniecznie potrzebuję pokazać etapy tworzenia obrazu. To normalny bzik. Zaglądaj proszę!
UsuńPozdrawiam Was!
Sztuki plastyczne w tym malarstwo i grafikę odbieram intuicyjne (w innych dziedzinach sztuki posiadam choc odrobinę wiedzy fachowej). Twój rower podoba mi się - niby pospolity przedmiot nabrał tu jakiegoś magicznego kolorytu i nobilitacji do dzieła sztuki.
OdpowiedzUsuńserdeczności
Andrzeju, Nie tak dawno zaczęłam malować. Tak się składało, ze nie ciągnęło mnie malarstwo i robiłam tysiące innych rzeczy. Teraz szukam swojego stylu i tematu. Może znalazłam go w rowerze, starej bramie i kamienicy malowanej wcześniej? Chyba to są moje klimaty. Teraz będzie furteczka. Pozdrawiam Cię.
UsuńKłaniam się i niezmiennie zapraszam
UsuńAndrzeju, byłam, tylko nazwałeś mnie Jolą i może dlatego wydaje Ci się, ze nie odwiedziłam bloga. Na to nie licz!
UsuńTrochę w myślach
OdpowiedzUsuńsię zadręczam
jak tu jechać
na... obręczach.
LW
JanToni
UsuńJa w kolorach
widzę problem
by obraz żył
o różnych dnia porach.
Joasiu, nie wiedzialam, ze "moj" rower zyska aka slawe i zainteresowanie! On pewnie tez o tym nie wie, nieswiadomie tkwiac przy swojej scianie obfotografowany przez setki turystow. Jak juz ci pisalam, ty tknelas w niego zycie, zyskal swa rowerza dusze, lekkosc i wyraz, wszystko czego fotografia nie mogla oddac. Rzeczywiscie, to wielka sztuka "nie przegadac" efektu, nie zburzyc tej harmonii i ulotnosci nadmiarem detali. ale juz widze, ze tobie sie uda! Po tym co zrobilas z tym rowerem ze zdjecia! wierze w reke mistrzyni! dobranoc kochana Joasiu!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, sama jestem zaskoczona, ale nie powinno to dziwić, przecież jest wyjątkowo piękny! Dobranoc najmilsza!
UsuńTy moje skromności:) dobranoc Joasiu!
UsuńAgusiu, dobranoc kochana!
UsuńAśka takowy rower mocno styrany życiem to ja pragnę posiadać realnie .
OdpowiedzUsuńPatrzaj kobieto jak to dzieciaczyny barwnie świat widzą .Dzisiaj w moim telewizorze młoda LARWA pyszczyła że maluchy szarość i burowatość kolorystyczna potrzebują . Dobrze ze do ciebie wlazłam , bowiem LARWA zaburzyła moje widzenie świata dziecięcego
z centralnej i do tego bardzo słonecznej macha Zołza kudłata
Gryzmolciu, Nie denerwuj się od ranka pięknego! Rower za chwilę będzie gotowy do podróży. Trzeba swoje promować i nie siedzieć cicho, bo takie Larwy zagdaczą i ludzie uwierzą.
OdpowiedzUsuńzawiodłam się na Tobie Aśka i odpowiedź jest u mnie w komentarzu pod Tobą
UsuńGryzmolciu, spowiedź zrobiłam u Ciebie. Teraz rozgrzesz!
UsuńA mnie i bez poprawek się podoba...
OdpowiedzUsuńPozdrowionka.
JaGuś, kiedy zrobię może nie poprawki, ale takie drobne szczegóły, które mi przeszkadzają, typu, za mało widoczny wiek roweru. Jednak chcę pokazać go w inny sposób niż jest w rzeczywistości. To nie będą duże zmiany. Serdeczności!
OdpowiedzUsuń