Obserwatorzy

czwartek, 4 października 2012

URROCZYSTE PODSUMOWANIE SIERPNIOWEJ INSCENIZACJI

Jest taki zwyczaj uroczystego podsumowania inscenizacji sierpniowej Nalotu Bombowego na Mławę i Bitwy pod Mławą.  W tym roku odbyło się to w poniedziałek. Niestety tylko my, stara gwardia w ilości OSÓB TRZECH przyszliśmy na tą uroczystość w ubraniach z epoki. Reszta nie wiedziała, że to piękny zwyczaj i pretekst do stworzenia mocnej społeczności rekonstruktorów. Komentarz prowadzącej spotkanie nie był dla nas pochlebny, nie wiem dlaczego. Jednak gdy pojawiliśmy się na scenie natychmiast poproszono nas na środek, aby 
dziennikarze mieli możliwość porobić zdjęcia. Jestem na czterech ostatnich zdjęciach, w  jasnym kostiumie z różowym toczkiem na głowie. I nim się kłaniam wszystkim odwiedzającym mnie tu.
http://www.naszamlawa.pl/bitwa-bedzie-kontynuowana-chca-nakrecic-film-fabularny-8222mlawa-to-slawa-i-tak-ma-byc8221,news,4117,aktualnosci.html#
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Poruszę jeszcze moje ostatnie przygody autobusowe.
Po raz drugi w niedługim czasie, kiedy wracałam z Warszawy autobusem specjalnie wypatrzonym tak, aby logistyka moich wycieczek płynnie wplatała mnie w wytyczone zadania, zdarzyła się ta sama sytuacja.
 Wpadam na Dworzec i pędzę do kasy, proszę o bilet na godzinę...!
 - Nie, proszę pani takiego autobusu dzisiaj nie ma.
Tak właśnie się zdarzyło, gdy przyszłam o godzinie dwudziestej drugiej na Dworzec Zachodni w Warszawie.
- jak to się stało, że nie ma?-pytam
- nie zauważyła pani w swoim rozkładzie, że przy tej pozycji jest mały plusik? Oznacza to, że kursuje on tylko w niedzielę.
- o której mam następny? pytam kompletnie zaskoczona.
- Następny jest o godzinie zero minut dziesięć. Proszę sprawdzić może będzie jakiś pociąg i uważać, bo po jedenastej zamykają cały Dworzec. Koło ochrony jest taka mała nocna poczekalnia.
Tyle dowiedziałam się od kasjerki, którą już potem zamęczałam głupimi pytaniami.
Sytuacja nie była wesoła, bo A. musiał po mnie wyjechać te osiem kilometrów do Mławy. Wracałam tego wieczora, bo on wybierał się świtem w daleką podróż i  trudno, żeby wcale nie spał tej nocy.
Jak zawsze miałam ciężką torbę, ruszyłam z nią kilometrowymi podziemnymi labiryntami dworcowymi do nocnej kasy kolejowej. Nie, nie miałam żadnego połączenia przed świtem. Wróciłam z powrotem na Dworzec autobusowy, do kasy kupić bilet. Potem ruszyłam w poszukiwaniu lokalizacji nocnej poczekalni, ale tam dowiedziałam się, że za dziesięć dziesiąta nie mam prawa, aby przysiąść w tym miejscu na ławce. Takie prawo nabywa się dopiero piętnaście po jedenastej. Powędrowałam więc z torbą do głównej poczekalni. 
Publiczność dworcowa nocna zasadniczo różni się od dziennej. Jest jakaś bardziej śmierdząca, bardziej pijana i bardziej mnie przeraża.
 Po jakimś czasie przysiadła się do mnie niemłoda już Ukrainka pytając o jakieś wskazówki. Powiedziałam jej co i jak, bo całkiem dobrze poznałam już topografię  tego miejsca.
 Kobiecina z wdzięczności zaczęła mi się skarżyć, że właśnie przyjechała z Wilna, gdzie pochowała matkę i musi się przesiąść na lwowski autobus. Na ten przed półgodziną nie zdążyła i będzie czekała do rana do godziny dziewiątej. 
Mówiła po ukraińsku i sprawiła mi tym przyjemność, bo ogromnie lubię słuchać melodii tego języka, ale trudno mi było odpowiadać w łamańcu rosyjsko-ukraińskim. Przekazałam jej wszystko co wiedziałam na temat nocnej poczekalni i w odpowiednim czasie wyekspediowałam ją i siebie na miejsce. Pocieszałam się myślą, że moja wycieczka niedługo się skończy, nie tak jak Ukraince.
Do domu dotarłam o drugiej trzydzieści.
Od tego czasu głowię się nad jednym zagadnieniem.
 Gdy przyjeżdża jakiś nocny autobus, to czasami ludzie muszą gdzieś poczekać. Nie ma takiej możliwości, aby znaleźć wtedy  tą poczekalnię. Wszystkie drzwi są zamknięte na głucho.
 Ja miałam ogromny problem z WYJŚCIEM! Wychodzi się przez boczny otwarty barek. Jednak jego działalność nocna jest kompletnie zamaskowana. Ktoś, kto nie pierwszy raz tamtędy przechodził, naciskał klamki dwojga innych sąsiednich drzwi zanim trafił na właściwe. W środku trzeba jeszcze zrobić zawijas, aby trafić za pomocą własnego azymutu, do wyjścia na perony.

Na dworcu przesiedziałam tylko dwie i pół godziny a ile w tym czasie miałam wrażeń, ile się dowiedziałam, ile poczyniłam nowych obserwacji! Tylko nie wiem po co.

25 komentarzy:

  1. Dzielna jesteś dziewczyna Joasiu!!!
    Tylko nie mów, że te obserwacje nie były Ci potrzebne. One się przydadzą na potem. Przetworzysz je sobie, przemyślisz..... i w najmniej oczekiwanym momencie namalujesz tę Ukrainkę..... albo ten barek czy poczekalnię.
    Jesteś artystką i odbierasz świat wszystkimi zmysłami. I pewnie nawet ten paskudny zapach poczekalni nocą będziesz mogła światu "opowiedzieć".
    Serdeczności.
    P.S. A tak w ogóle to współczuję, bo taka noc na pewno do przyjemnych nie należy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, Twoje współczucie trochę łagodzi niesmak tej nocy na dworcu. Nie jest to moje miejsce dlatego, że nie czuję się tam bezpiecznie. Ściskam Cię!

      Usuń
  2. Bardzo ładnie wyglądasz w stroju z tamtych czasów i odmachuję Ci, ale nieróżowym toczkiem. :)) Jejku ja o tej porze, sama na dworcu, to chyba bym ze strachu umarła, ot dzielna dziewczyna. :)) Ta przygoda pozostanie Ci Joasiu zapewne długo w pamięci. A to ciekawe, że dworzec później zamykają ... pierwszy raz o tym słyszę.
    Pozdrawiam serdeczni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JaGuś,dziękuję za miłe słowa, bardzo się postarałam z tym strojem.
      Przygodę zapamiętam, oj, zapamiętam!
      Życzę Ci miłych dni!

      Usuń
    2. W tym stroju wyglądasz jakbyś z tamtych czasów przybyła ...
      Serdeczności zostawiam.

      Usuń
    3. JaGuś, powiem Ci, że uwielbiam te przebieranki, to tak jakbym miała dziesięć lat i wyciągała z szafy mamy buty na obcasach! Oczywiście nie zawsze, bo i stroje różne i inscenizacje najczęściej wojenne, ale.....lubię to. Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  3. O kurczę, a jednak podróże kształcą:)))), tylko nie bardzo wiem w czym. Zdobyłaś sprawność nocnego podróżnika polskiego. Obserwacje i wrażenie z podróży są świetne zawsze jako temat do postu, poza tym aspektem nigdy niczego człowieka nie uczą. Joasiu, przecież u nas każdy: interesant, podróżny, klient i tym podobna zakała to wróg publiczny nr 1- skoro nie można go uśmiercić, gdy tylko zachce mu się korzystać z jakichś usług, należy mu życie w swoisty sposób utrudnić - niech nie ma gdzie usiąść, zjeść, wypić, wysikać się, przemieścić w przestrzeni. Niewątpliwie jest jedna korzyść - na następny raz dokładnie, z lupą w ręce, przestudiujesz rozkład jazdy lub wybierzesz wcześniejszą porę powrotu.
    Buziaczki, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell, właśnie czułam się jak niepotrzebny dworcowy. To dla nikogo nie jest miłe. Teraz studiuję właśnie z lupą!!!!!Miłego, życzę zdolniacho!

      Usuń
  4. no tak,Ty mieszkasz w Polsce i trudno ci si dopatrzec gwiazdek i roznych takich.Ja przyjezdzam raz na jakis czas i doznaje ciagle jakis szokow, bo to ja mam wiedziec ,ktory pociag jest podmiejski a ktory nie juz nie mowiac o gwiazdkach i kropkach itp.Mnogosc rozmaitych spolek kolejowych i zroznicowanie w cenie na Slasku w taborze kolejowym przyprawila mnie o palpitacje....Trasa Gliwice - Katowice jakos mi sie wydluzyla i za bardzo zroznicowala..Poruszam sie po tej Polsce jak we mgle..och
    Ps.Twoje historyczne zaciecie jest godne podziwu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renko, uświadomiłaś mi skalę problemu, bo to jest wielki problem dla takich "jednorazowców". Ludzie jeżdżący codziennie znają na wylot wszystkie zmiany i kruczki.
      Na Rynku mławskim wisi rozkład jazdy Polonusa, którego lubię, bo mam u nich zniżkę seniora. Jednak rozkład jazdy który jest wyraźny i czytelny w części objaśnień tych właśnie znaczków jest wsunięty za ramkę tak, że ani jednego odnośnika nie można zobaczyć. Czyli kolejny absurd.Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  5. Joasiu, ja mam serdecznie dość podróżowania pociągami i autobusami. Gdy pracowałam, to prawie w każdym miesiącu byłam w stolicy i też się nałaziłam po dworcu nocą. Teraz jest tam jaki taki porządek, a przedtem tłumy bezdomnych, zabijaków i przeróżnych meneli. Dwa razy mnie okradli w pociągu, raz na dworcu. Koszmar, nigdy więcej.
    Ależ z Ciebie stylowa biała dama.
    Czytałam komentarze w tej "gazecie". Jakaś rozróba, coś o pieniądzach pisali, krytykowali burmistrza. Paranoja. Ludziom nigdy nie można dogodzić, zawsze szukają drugiego dna.
    Pozdrawiam
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czuję się najlepiej na dworcach. Często obserwuję ludzi i niestety tam widzę mnóstwo biedy, nieszczęść i dna społecznego. Jestem na te wszystkie widoki nieodporna.
      Kradzieże jakoś odpukać......
      A uroczystość? - zawsze jest na poziomie gospodarzy, którzy to organizują.

      Usuń
    2. Azalio, zapomniałam pozdrowić Cię i życzyć miłego weekendu!

      Usuń
  6. Ależ wspaniale wyglądasz w tym toczku!
    A zamykane na głucho nocne poczekalnie to nie tylko nasza specjalność. Międzynarodowe lotnisko w podparyskim Beauvais jest zamykane o 23 i otwierane o 5 rano. Syn twierdzi,że w zimną noc można się nawet zdrzemnąć w pozycji łamańca w budce telefonicznej, chociaz kolejka do tego przybytku nie pozwalała na długie wylegiwanie się.
    Pandorra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łamańce w budce telefonicznej fajne na raz w przedziale 19-24 lata. Potem w każdym wieku to tylko poniżenie i upokorzenie.
      Nieważne czy to nasz pomysł, ale jest to taki socjalistyczny stosunek do człowieka, który tam jest po prostu śmieciem.

      Usuń
  7. Jeszcze jedno:
    http://lodz.naszemiasto.pl/galeria/zdjecia/1563945,wystawa-haftu-inspirujemy-kolorem-w-centralnym-muzeum,galeria,id,t,tm.html#235563c59d429fbf,1,3,6
    Zapraszam do obejrzenia!
    Pandorra

    OdpowiedzUsuń
  8. Pandorro, dopiero teraz mogę docenić te prace. Bardzo ciekawa wystawa, a białe irysy zachwyciły mnie jako piękny obraz tkany nitką. Inne takie jak Madame Butterfly z wachlarzami i Uliczka w kwiatach warte, aby dokładniej obejrzeć wysiłek autora i wspaniały efekt.Dzięki za link.

    OdpowiedzUsuń
  9. jantoni341.bloog.pl7 października 2012 00:12

    Nie ma innej rady tylko przychodzić na dworzec na tę samą godzinę, tylko dwanaście godzin wcześniej, lub... później.
    Pozdrawiam zdrowych i... chorych.
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jantoni, wydaje mi się, że chodzę na ten dworzec i wcześniej i później, tylko we właściwą godzinę nie mogę się wstrzelić!
      Pozdrawiam!
      ps. Ale jestem ciekawa sobotniego wieczora?????!!!!!!!!!!!!!!

      Usuń
  10. Jopiłam i jopiłam i żadnej kobity w toczku nie wyjopiłam, ale to pewnie coś w moim komputerze, albo brak umiejętności, bo nie mogłam powiększyć. A jeśli chodzi o niechęć niektórych do kontynuowania tradycji to zupełnie nie rozumiem, ale widać taka to już norma, coraz bardziej dostrzegam morze absurdów, jakie nas otacza. Przecież od tego właśnie uciekaliśmy, prawda?
    Dworzec autobusowy także jest tego ewidentnym przykładem. I w ogóle coraz lepiej. Ale trzymajmy się jakoś. W kupie siła. Jakkolwiek by to nie brzmiało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aurelio, to takie malutkie formatem zdjęcia wielkiej grupy osób, ja jestem z boku jedyna cała jasna. Nie przebrałam się po to, aby mnie fotografowano, ale po to aby wyrazić moją postawę do tej tradycji, która wcześniej była pielęgnowana.
      Widać że nie wiadomo gdzie nas umieścić, po czyjej stronie politycznej, więc na wszelki wypadek najlepiej wcale nie pokazywać.Mam to ....

      Usuń
  11. No, nie! Wygladasz jak piekny różowy ptak na samym środku sceny! A podróże - oj, kształcą! Pomyśl teraz jakim doświadczeniem mogliby się z tobą podzielić stali mieszkańcy tych ciemnych miejsc :) swoją drogą pamiętam swoje kolejowe podróże, powroty nocnymi pociągami z Warszawy w środku nocy i cienkie herbatki na pozostawiającym wiele do zyczenia dworcowym barze w Siedlacach - gdy ci uciekło połączenie, a następny pociąg nad ranem!:) Nie jeździłam pociągiem dobre 15 lat i pewnie przyniosło to by mi na nowo wiele emocji - jak widzę nie tak znów dużo się zmieniło. Choć mam wrażenie, że kiedyś czuł się człowiek mimo wszystko trochę bezpieczniej, choć może to tylko moja wybiórcza pamięć chce pamiętać tylko to co miłe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laviolette, atmosfera wciąż ta sama, chociaż kawa z kapsuły wyśmienita. Niestety kawa MUSI być pita w dobrym towarzystwie i w miłej dla oka filiżance, dlatego poprzestaję na wodzie mineralnej z butelki. Nie jestem wcale strachliwa i nie boję się ale ten smród, te bełkoty gospodarzy późnych godzin powodują atmosferę zagrożenia (dodatkowo jak ochroniarze wypraszają wszystkich jak leci z poczekalni!).
      Będę się pilnować i nic mnie już może nie zaskoczy!?

      Usuń
  12. Joasiu, ja miałem podobne przeżycie na Dworcu Zachodnim...Też miał być bus o 10 i została tylko ta Gdynia , co w Mławie się zatrzymuje o 2 w nocy...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jarku, bardzo trudno jest jeszcze być zależnym od ogólnej komunikacji, zwłaszcza, gdy jej nie ma. Ja nie mam ŻADNEGO połączenia pomiędzy Mławą a moją wsią podczas wakacji i świąt. Również wieczorem i w nocy. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń