Obserwatorzy

środa, 30 października 2013

DOPÓKI PAMIĘĆ

- Dziadziusiu, a jak namalować tego dzięcioła, żeby było widać, że tak szybko uderza dziobkiem w drzewo?  spytałam, ale w tej samej chwili wybuchłam płaczem. Woda do płukania pędzelka zalała mi cały narożnik kartki, a tam właśnie  miały siedzieć sikorki.
Miałam 6 lat, a dziadziuś Marceli cierpliwie i  z wielką czułością ocierał mi łzy. Potem prostował pofałdowaną, kartkę nabrzmiałą od rozlanej wody. Uczył i pokazywał jak wybrnąć z katastrofy i narysować ukochanego  dzięcioła, dla którego jedno z drzew pod oknem było najlepszą zimową stołówką. Tyle razy siedzieliśmy razem przy tym oknie obserwując ptaki przylatujące do karmnika! Malowaliśmy je. Dziadziuś akwarelami, ja swoimi farbkami, nieudolnie.
Dziadziuś Marceli rozwiązywał każde trudne zagadnienie dotyczące rysunku i malarstwa. Był też znawcą historii sztuki, języka polskiego, łaciny, greki, rosyjskiego, hebrajskiego. Recytował ogromne fragmenty poezji w tych językach i zawsze wiersze brzmiały melodyjnie i jakoś niezwykle. 
 W  strofach chyba „Stepów Akermańskich”  Mickiewicza ktoś miał laurowy liść a po hebrajsku brzmiało: „bobkowy liść” ! W  recytowanej z patosem poezji ten liść bobkowy doprowadzał mnie zawsze do wybuchu nieopanowanego śmiechu.
Wokół dziadka Marcelego zawsze zbierali się ciekawi ludzie z samej najwartościowszej elity intelektualnej.
Im więcej lat upływa od dnia gdy Go nie ma wśród nas, tym częściej chciałabym się o coś ważnego zapytać i tylko on znałby właściwą odpowiedź.
- Dziadziu, jak rozrabiałeś szelak? Co robiłeś, że klej z granulek tak pięknie się rozpływał? Jak kładłeś tym dużym pędzlem kolor liści, że nabierały głębi i powietrza?  Co sądzisz o moim ukochanym Słowackim?  I jaka jest recepta na Twoją nalewkę z gruszek? 
Wiem, że mama czeka na pieniążki, żeby oddać długi w sklepie, ale powiedz mi w  tajemnicy  kiedy sprzedaż obrazek i przywieziesz kostki rachatłukum? ???? Cisza…Nie ma Cię tu...

Dzisiaj już jestem pewna, że  coś we mnie zostało z Ciebie, dziadziu.  Mierzę  świat Twoją estetyką, maluję kierując się Twoimi zasadami, krytykuję według Twoich argumentów.  I choć dawno już nie słyszę Twojego  głosu i nie korzystam z  czułej ochrony, to wszystko pamiętam.   Pamiętam, bo tak duża część duszy jest od Ciebie. 
Teraz, kiedy coraz lepiej znam topografię cmentarzy , dojrzałam i zrozumiałam sens wielu Twoich słów których wtedy nie usłyszałam.  Miłość w którą mnie wyposażyłeś noszę wciąż jak talizman, i przekazuję  powolutku moim wnukom, aby i one poczuły piękno Twojej duszy..

18 komentarzy:

  1. Nie zdążyłam poznać żadnego ze swoich dziadków - ani tego który był prostym rolnikiem, ani tego który walczył w I wojnie światowej i otrzymał Virtuti Militari.
    Teraz widzę, że pewnie dużo straciłam, choć nie wiem czy przekazaliby mi wspaniałe wartości.
    Pięknie to napisałaś Joasiu. Bardzo się wzruszyłam.
    Serdeczności pozostawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko miałam szczęście chować się przed światem za fotelem dziadka, ale babci i drugich dziadków już też nie zdążyłam poznać. Wiem, że byli wspaniałymi ludźmi. Życie wciąż przeplata się ze śmiercią.
      Tobie wysyłam ciepło z serca!

      Usuń
  2. Uzmysłowiłam sobie też, że ja właściwie nigdy nie miałam w dzieciństwie żadnego mężczyzny, który przekazałby mi tę miłość o której piszesz. Tylko / i aż/ najważniejsza Kobieta mojego życia mi ją dała. I może dlatego daję sobie jakoś radę z tymi pięcioma mężczyznami którzy są teraz moimi miłościami???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, wydaje mi się, że najważniejsze jest poczucie, że ktoś kocha i wtedy nie ważne kto, mama, tata czy dziadkowie. Samo uczucie daję siłę i odporność na całe życie. Uściski, kochana!

      Usuń
  3. Joasiu w piękne słowa tą pamięć o dziadku ubrałaś.
    Niestety, ja podobnie jak Stokrotka żadnego z mych dziadków nie poznałam,
    więc i do czynienia z nimi też i nie miałam. Szkoda mi tego, bo może też coś wartościowego do przekazania bym o nich miał.

    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy otrzymuje to, co by chciał, najczęściej zawsze kogoś lub czegoś brakuje. Szkoda, że nie znamy dziadków i pradziadków, Musimy od nowa wciąż się uczyć życia. Pozdrawiam Cię najserdeczniej!

      Usuń
  4. Joasiu, jak długo wspominamy i pamiętamy naszych Bliskich, tak długo oni żyją. Tak naprawdę umierają wtedy, gdy przestajemy ich wspominać. Nie wymyśliłam tego sama, nauczyła mnie tego właśnie Babcia. I to Ona mnie nauczyła, że żałobę nosi się w sercu a nie w czarnych ciuszkach i łzach na pokaz, a wspomina tych co odeszli stale, a nie tylko wizytując raz w roku nekropolię. A mnie wychowali właśnie Dziadkowie,byli dla mnie prawdziwymi rodzicami.
    Piękne to Twoje wspomnienie, piękne i takie ciepłe, kojące.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell właśnie ta pamięć jest czasami tak cenna, a innym razem przeklina się zapamiętane obrazy. Wiem, że to jest niezwykłe wyróżnienie że mam takie.wspomnienia, dlatego traktuję je jak bezcenny skarb.
      Musiałaś mieć wspaniałych dziadków! Ty też tak pięknie ich wspominasz.
      Najmilszego!

      Usuń
  5. Wzruszyłam się bardzo...
    Trzeba mieć piękną duszę, by z taką czułością pisać o najbliższych. Mnie brakowało takich wzorców, brakowało autorytetu.
    Serdeczności Joanno:)
    Dziadek gdzieś tam w niebie pewnie pęka z dumy, że ma Taką Wnuczkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodorku, dopiero teraz w drugiej połowie życia zaczęłam realizować to co mi wpajano. Wcześniej, uparcie sama smakowałam życia i tyle razy się sparzyłam, że wreszcie zrozumiałam co jest ważne. Teraz staram się nadrobić stracony czas. Męczy mnie pytanie: Czy mi się uda??? Czy zdążę???
      Przesyłam serdeczności!!

      Usuń
  6. Nie mam już Taty, ale mam jeszcze Dziadka. To dzięki niemu mam zawsze przy sobie aparat fotograficzny, nauczył mnie wartości szczegółu, od małego dając do ręki lornetkę. Potrafiłam godzinami z balkonu Dziadków spoglądać na świat. Pięknie napisane. Dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vi, cudownie jest cieszyć się tym, co dali nam bliscy, czasem jest to wyjątkowy świat widziany przez lornetkę, czasem to miłość do książki,którą karmisz swoje dzieciaczki. To, co dane z miłością zawsze potem procentuje. Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  7. Pieknie napisalas .Jestem zdania Babci Annabel - to nasza pamiec sprawia,ze bliscy nasi zyja..Nie potrzeba akurat w ten dzien koniecznie odwiedzac jakas metropolie. Ja tu, chociazmoi bliscy rozrzuceni sa po calym Slasku ,tu w Roermond na skromniutkim cmentarzu postawie im swieczke. Znalam moichdziadkow,kochalam ich - co prawda nie byli mi przewodnikami ale byli i wiem,ze ja dla nich tez bylam wazna - wystarczy zeby o nich pamietac.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rena, trafiamy na różnych rodziców i dziadków, cudownie jak nas kochają, wtedy człowiek idzie przez życie w nią wyposażony, ale ludzie są przecież różni.
      Kiedy nie mogę pojechać do Warszawy na groby bliskich, chodzę tutaj na cmentarz. Wyszukuję opuszczony grób, zapalam świeczkę i tam się modlę za ich dusze.

      Usuń
  8. A ja jakoś
    tutaj w środku,
    to nic nie mam
    z moich przodków.
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JanieToni,
      może Ty fraszkę chcesz zostawić
      i w ten sposób wnuki uczyć
      jak to innym radość sprawić?

      Usuń
  9. A mnie jakoś tak zapachniało szarlotką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadkowie to takie ciepło szarlotkowe, albo powidła ze śliwek..:o)

      Usuń