Obserwatorzy

środa, 2 października 2013

POZNAJEMY SIĘ

Muszę napisać kilka słów na temat pierwszych w tym roku zajęć z dziećmi. Jak zawsze ze strachu czy podołam, najchętniej nie wyszłabym dzisiaj z domu. Im bliżej było do terminu spotkania, tym skurcz żołądka dawał się mocniej odczuć. No, ale nie byłabym sobą, gdybym nie podjęła wyzwania.....
Problem polegał na tym, że tegoroczne zajęcia muszą odbywać się gościnnie w szkole, w gimnazjalnej klasie historycznej, gdzie nikt nie przewidział małych artystów tworzących swoje arcydzieła. Cały Dom Kultury jest w remoncie na wielką skalę i musimy się wszyscy przemęczyć. 
Tydzień temu na zebraniu zapisało się na dzisiejsze zajęcia 18 dzieci i dochodzą wciąż nowe. Myślę, że kilkoro odejdzie - to normalna kolej rzeczy. Podjęłam próbę pracy z nimi w jednej grupie. Z tego powodu tak bardzo się denerwowałam.
 Dzieciaki świetne, pracowały nad wyraz zapamiętale i efekt ich wysiłków pozostał w formie potężnej sterty kolorowych rysunków. Z wrażenia nie zrobiłam zdjęć, ale nadrobię za tydzień. 
Tematem wiodącym i pierwszym było narysowanie całej rodziny z dobytkiem zwierzęcym, na tegorocznych wakacjach. W pierwszym momencie temat wydawał się być trochę karkołomny, ale nie dla sprytnych dzieciaczków! 
Oczywiście mój podstęp miał na celu dowiedzenie się w błyskawicznym tempie o dzieciach i ich rodzinach.
Powiem krótko: wszystko wiem. Wiem jaką modę lansuje wujek, jak nazywa się pies ( ten bez ogona), jakiego koloru włosy jeszcze na wakacjach miała mama i jak cudnie skrojone było jej bikini. Ponieważ wizja artysty dopuszczała zabranie ze sobą zwierzątek, więc zobaczyłam cudną welonkę w słoju, różnych braci i siostry, tych maleńkich w wózeczkach, i już chodzących. Mówię Wam warto było zaryzykować. Jeśli jednak ktoś pomyśli, że dzieci rysowały i kolorowały jeden temat przez półtorej godziny, to jest w błędzie. Został więc rzucony drugi temat: Kolory jesieni, a potem trzeci, Leśne zwierzątko, ale można było rysować też tematy ze swojej głowy. Aż żałuję że nie mogłam dłużej posiedzieć i nacieszyć się tymi obrazkami, z których tryskała kolorową fontanną radość życia. Cieszy mnie, że mam możliwość obserwować dzieci w ich radości tworzenia.

22 komentarze:

  1. Potwierdzam to, co powiedział Szczerbaty... jesteś DUŻA!!!!
    Dodatkowo jeszcze: zmyślna, sprytna, wyjątkowa. I jesteś wspaniałym psychologiem dziecięcym, skoro tak umiałaś "podejść" te dzieci.

    Serdeczności!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, jestem tylko przerażona! Jednak w towarzystwie dzieci okazuje się, że wszystko jest z nimi prostsze niż wcześniej się wydawało. Kilka nowych dziewczynek już po zajęciach, w euforii pisało na tablicy:" I love panią" i rysowało wieelkie serce! Człowiek topnieje czy chce, czy nie.

      Usuń
  2. Przez ponad 20 lat pracowałem z dziećmi, Oprócz nauczania języka polskiego, prowadziłem zajęcia pozalekcyjne i pozaszkolne z pisania kreacyjnego oraz gier scenicznych. Satysfakcja z obcowania z tymi małymi, ale światłymi rozumkami, nie da się przełożyć na żadne pieniądze. Zapraszam do mnie, gdzie gości moje "odkrycie" Malina M*. Kontynuuję bowiem jeszcze z onetu mój zwyczaj postów gościnnych, poprzedzonych wywiadem z gościem.
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwuję od dawna Twoje wyważone, ale bardzo szczere wypowiedzi świadczące o kulturze osobistej, którą tak bardzo cenię. Przeczytałam z wielką przyjemnością wywiad z Maliną M*. Przeżycia podczas obcowania z dziećmi w czasie zajęć są irracjonalne ale łapię się na tym, że dają mi wiele radości i siły.
      Pozdrawiam najserdeczniej.

      Usuń
    2. Post gościnny Malinki juz opublikowany.
      Zapraszam.

      Usuń
  3. Gordyjko, tylko tak zadzieje się coś!..;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poprzez dzieci poznajemy ich rodziców i najbliższe otoczenie - to co one mówią, piszą i rysują jest zawsze nieco krzywym zwierciadłem tego, co je otacza. A im młodsze tym bardziej szczere w tym co robią., co nam pokazują.
    Buziaki, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anabell, wykorzystuję ich umiejętności pokazania najbliższego otoczenia. Sama czuję się wtedy jak członek ich rodziny, bo wszystkich znam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. To zadalas klam powiedzeniu "abys obce dzieci uczyl". W twoim wydaniu wszystko idzie jak po masle i nie zrazasz sie przeciwnosciami.
    To chyba jednak stresujace i bardzo wymagajace zajecie bo mlode umysly szybko wychwytuja nasze potkniecia i niestety sa bardzo krytyczne, czasami az do bolu.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atanerku, duża gromada dzieci nastawionych na działanie, przeraża mnie ciągle. Za każdym razem, gdy zajmę ich uwagę, uważam to za swój sukces.
      Takim prostym sposobem wychodzę po zajęciach zadowolona, dzierżąc paczkę zabawnych rysunków!

      Usuń
  7. Hmmm.I tak powinno byc.By praca przynosila radosc.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli wszystko po staremu. Wpisałaś się w lokalny koloryt jak najbardziej, to wspaniale, dzięki takim jak Ty, wszystko tam będzie na drodze do kwitnienia. Malarskiego, ale nie tylko.
    A czy gniewasz się na mnie, że tak nie systematycznie do Ciebie zaglądam? Naprawdę, mam tyle zajęć. Ale myślę o Tobie i czasem wchodzę starając się przeczytać zaległości, obejrzeć zdjęcia i docenić Twój dorobek. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aurelio Droga, jak mogłabym się na Ciebie gniewać, skoro ja tym samym systemem pojawiam się i znikam! Tyle zajęć, tyle ciekawych spraw! I wciąż coś nowego, co kusi i nęci! Teraz trochę przeszkadzała mi infekcja, która sprawiła że przestałam mówić. Co prawda pisac mogłam, ale wtedy właśnie malowałam. Pozdrawiam Cię najmocniej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzieci to skarbnica różnych pomysłów, trzeba tylko je wprowadzić,
    a już mają swoje wizje. I to jest piękne.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JaGuś, często w zabieganiu, nie zwracamy uwagi na ich twórcze myślenie. Widać to najjaskrawiej przy zabawnym słowotwórstwie dzieciaków. Potem na innych płaszczyznach.Potem już trzeba równać do szeregu....Pozdrowienia.

      Usuń
  11. Ja tak patrze na twój entuzjazm i dochodze do wniosku, że naprawdę masz wielki dar i misję! bo nie każdy jest stworzony do uczenia dzieci. Ja bym nie mogła, nie mam cierpliwości, choć z kolei mam ogromną cierpliwość do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi. Pracowałam tez z młodzieżą i była z tego obopólna satysfakcja, ale małe dzieci, oj chyba nie uniosłabym tego :) ty zas tak gladko, tak pięknie... te dzieciaczki do ciebie lgną, bo czują, że jesteś autentyczna. Widać ile satysfakcji niekłamanej przynosi ci ta praca. Powtórze za Szczerbatym - jestes wielka!
    I chciałam ci podziękować za takie piękne słowa u mnie. Po prostu, aż mi oczy łzami napłynęły i poczułam się bardzo niegodna tak pięknej oceny. dziękuję Joasiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, dzieci zaskakują, ale przyznaję, że są bardzo ufne i nie mam zamiaru ich zawieść. W tedy tylko mogą się rozwijać, gdy czują się bezpiecznie i są akceptowane takie jakie są. Chyba o tym wiedzą, bo efekty zawsze mnie zadziwiają.
      Twoja wrażliwa, uczciwa i poetycka Dusza jest widoczna NAWET wtedy gdy piszesz po prostu o szmatkach. Czuję się wyróżniona, że mogę czytać, co piszesz. Ściskam.

      Usuń
  12. Mam ust podkówkę,
    piszę ołówkiem.
    LW

    OdpowiedzUsuń
  13. JanToni,
    A ja w rogalik śmieszny mam,
    bo zaraz coś u Ciebie dodam.

    OdpowiedzUsuń