Obserwatorzy

wtorek, 27 listopada 2012

SKUTKI PRZEPROWADZKI


Właściwie miałam odpowiedzieć Renie na komentarz, ale w połowie tekstu zorientowałam się, że  ramka jest zbyt mała.
Gdy powiedziałam dzisiaj, ze planuję rozdzielić dzieci na więcej grup,
pani dyrektor odpowiedziała, że nie będzie miała na zapłacenie mi za tyle godzin pracy,
 jak zrobię ich więcej. 
Zarabiam brutto 20 zł za godzinę pracy ale wyliczam realny czas, który poświęcam dzieciom.
 Przychodzę zawsze wcześniej, aby przygotować materiały i wychodzę dużo po czasie, gdy wszystko powieszę, przejrzę prace i posprzątam.
 W tym miesiącu wyliczyłam 32 godziny mojej pracy, czyli na konto wpłynie około 480 zł. Piszę świadomie o tym niezwykłym bogactwie, gdyż po Mławie krąży wieść o moich niezwykłych zarobkach. Nie wliczam nigdy wydruków robionych w domu i czasu domowego gdy wyszukuję jakieś ciekawe hasła przydatne na tematy prac.
Rano zadzwoniłam pytając jak wygląda sytuacja, gdyż wczorajsza salka nie mogła być brana pod uwagę, bo tam i obok odbywała się sesja Rady Miasta.
Po moim telefonie pani dyrektor ruszyła ekipę swoich biurowych pracowników, wyniesiono kilka mikrofonów a na ich miejsce wniesiono 7 stolików i tyleż krzeseł.
Łudziłam się że może dzisiaj wyjątkowo nie będzie kompletu, bo okres jest grypowy i ostatnio nie było trójki. Nie, dzisiaj przyszli wszyscy, czyli cała dwunastka, automatycznie wyszło na jaw, że mam pięć miejsc za mało dla dzieci.
Zabrałam krzesła z korytarza, gdzie normalnie siedząc czekają rodzice, więc stali, opierając się o ścianę.
Dzieci stłoczone, siedziały jedne na drugich. Ja nie miałam możliwości wyjścia z zablokowanego kąta, bo musiałabym szturchać i odchylać rysującą dziewczynkę.
 Dzieci poruszały się w tą i z powrotem pod stołami.
Nawet w pewnej chwili wszystkie tam zeszły robiąc sobie mały piknik.
Sama bym z nimi chętnie tam pobyła!
Zachowywały się niesamowicie głośno i zupełnie nie dały się okiełznać. Rozsadzał ich temperament i prosiły o kredki, pastele, farby, tak, że góry malowideł wypełniły każdziuteńki kawałek. Najgorzej było z mokrymi obrazkami, bo zupełnie nie było ich gdzie suszyć.
Twarze, ręce, ubrania dzieci i stoły wokół nich były niemożliwie upaprane we wszystkie
 kolory roztarte razem.
Tak po prawdziwej prawdzie, to zrobiły świetne rysunki na wystawę i pomimo mojej bezsilności i zablokowania w kącie, powiem uczciwie, że są to doskonałe prace.
A Ola programowo poprosiła o kartkę, gdy w drzwiach pokazała się mama.
Delikatnie usiłowałam jej wytłumaczyć, że dzisiaj to może nie, bo to był ciężki dzień (wcześniej nosiłam znowu na piętro wszystkie zniesione wczoraj materiały).  Ola była nieugięta a kiedy dostała kartkę, zrobiła sobie z niej łódeczkę. 
Dzieci żegnając się mówiły, że było fajnie!

20 komentarzy:

  1. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy po przeczytaniu tego tekstu - to jest taka że Ty jesteś Siłaczką.
    Z resztą pamiętam naszą rozmowę jak byłam u Ciebie w Mławie.
    Życzę Ci dużo siły Joasiu... :-)
    Przytulam najserdeczniej jak mi pozwala nowe choróbsko które się do mnie przyplątało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, chyba najlepiej trafiłaś z określeniem "siłaczka", ale nie jako bohaterka powieści, tylko amatorka siłowych rozwiązań.
      A Ty, kochana nie daj się tym wszystkim choróbskom, chociaż wiem, że przy Tobie miło i przyjemnie, to jednak wybierz inne towarzystwo niż grypy, katary i takie tam draństwa! I bądź zdrowa!

      Usuń
  2. Takie "bogate" stawki są chyba w całej Polsce (już widzę jak Cię to pocieszyło) ;o)
    Kameralna atmosfera na zajęciach to połowa sukcesu...sama bym sobie pod tymi stołami posiedziała :o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gordyjko, znałam stawkę, nim się zgodziłam. Trudno. Ujawniłam ją tylko dlatego, żeby zdementować plotki. Dzieci nie odczuwają tego że jestem przerażona ciasnotą, a może dlatego miały takie potrzeby? W każdym razie dobrze się bawiły, przy okazji rysując, malując i klejąc.:o)

      Usuń
  3. Z tego co piszesz wynika,ze troszke mam racje...chyba nie za bardzo chodzi o dzieci a o piastowanie stanowiska.Rozumiem ,ze remont itp .Troszke zrozumienia jednak wymagalabym.Ale co tam...najwazniejsze ,ze dzieciaki jednak maja frajde i swietna zabawe..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renata, jasne, że masz dużo racji. Ja po prostu, gdy widzę jakiś cel działania nie rozdrabniam się nieważnymi szczegółami. Nic nie mogę zmienić w sprawie stawki, więc uznałam to za nieważny szczegół. Dzieci lubią zajęcia, w listopadzie zapisało się ośmioro nowych a skreśliłam tylko dwoje za nieobecność. Wszystkie grupy liczą teraz 13-14 osób.
      Wczoraj też było ich 13. Są takie trzy grupy, powinno być ich pięć. Pozdrawiam!

      Usuń
  4. jantoni341.bloog.pl28 listopada 2012 15:39

    A ja napiszę tylko:
    trzymaj się.
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jantoni, dzięki. Wczoraj zajrzałam do Ciebie, ale byłam tak skotłowana, że cicho siedziałam.

      Usuń
  5. Aśka czytam z uśmiechem jak to dzieciarnia lgnie na zajęcia i nie wadzi im wielkość pomieszczenia.
    Przybijam Tobie piątkę solidną pamiętając początki.

    Szanuję też wytłumaczenie DYREKCJI .Niestety droższe zajęcia - większe wymagania .

    Aśka nawet pod stołem na zajęciach , nakazuję Uśmiech .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dośka, jam jest twarda sztuka i wytrzymałam to wszystko, ale do domu, to się ledwie przywlokłam. Oczywiście z uśmiechem!
      Dzieciaki nie mają pojęcia o wszystkich problemach i bawią się doskonale. Pozdrówka!

      Usuń
  6. Asia, bo taka to juz ludzka cecha, że z największa przyjemnością to się liczy... cudze pieniądze! to w sprawie tych plotek , że niby kokosy zarabiasz! Wytrwałości życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Laviolette, wiem, ale ruszyło mnie to tylko dlatego, że mówi to osoba, której zrobiłam przysługę za darmo kilka razy, mająca całkiem, całkiem dużą emeryturkę "z urzędu" i mająca PRAWIE bezpośrednie informacje o moich dochodach, więc może być wiarygodny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to tez jest norma, choc boli. Zdarzylo mi sie pare razy w zyciu dostac najwiecej po tylku od takich osob, ktore wiele dobrego mi zawdzieczaly. Ale nie trace wiary w ludzkosc, podnosze sie, ocieram sline z twarzy tych co pluja jadem i mysle: nie moge stracic wiary w ludzi z powodu tej garstki zawistnikow.
      ale wpadlam tu w zasadzie w sprawie twego komentarza u mnie:

      Przychodze do pracy, odpalam kompa. Mysle sobie, zanim zabiore sie do pracy, zajrze szyvko do prywatnej poczty co tam poranek przyniosl. A tu takie slowa. Czasami sa najwieksza nagroda, radoscia, ale nakladaja tez na mnie ciezar odpowiedzialnosci - oby nigdy nie zawiesc prawdziwych ludzi! dziekuje ci Joasiu!

      Usuń
    2. Laviolette, nie zawiedziesz, ja to wiem doskonale! Wysyłam mocne uściski.

      Usuń
  8. Wiem, ze to co robisz, to robisz calym sercem i cala soba. Znam Cie juz sto lat:)))))
    Wiesz o tym, ze piszac ile zarabiasz dostaniesz po dupie, i nikt nie pomysli o tym ile wysilku i serca wkladasz w prace, zajecia z tymi dzieciakami.

    I za to Cie kocham, Joasko! Tak trzymaj:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atanerku, wiem, wiem, ale przecież to nie pierwszy raz. Jedni dają du..a inni dostają po du..Ale u mnie i tak będzie dobrze, bo tak odbieram świat: z lepszej strony.Myślę, że wiesz, że ja Ciebie też, od początku!

      Usuń
  9. sama pomalowalabym pod stolem, aby tylko byc na lekcji...nawet jak maja grype lub kaszelek chca byc na zajeciach...ale masz dzieciaki!!!!!!! zawsze to pocieszajace ze chca byc na zajeciach a nie siedziec przed tv i grac....to jest zaplata za twoj czas i chyba nie ma wiekszej... tak trzymaj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, ja to odbieram , własnie jako nagrodę. Czyli sama ją sobie wręczam, dozuję i napawam. I sama sobie zazdroszczę!

      Usuń
  10. to ja dzisiaj wlazłam pod ten ,,Twój stół" i sobie mazałam świat na kolorowo .Od razu mi lepiej na mejduszyjest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dośka, tylko dlaczego Ciebie tak połamało jak wyłaziłaś?
      Posmaruj sobie jakim mazidłem, proszę!Zaraz wkleję rysuneczki dla uśmiechu,

      Usuń