Ferie rozpoczęte. Pierwszy blok zajęć dla mławskich dzieciaczków rozpoczynałam godziną plastyki. Przygotowane było 30 stanowisk i tylko dwa zostały wolne. Wszyscy już wiedzą i mówią, że na zajęcia pani Rodowicz to zawsze przychodzi dużo dzieci. Miło było mi to słyszeć. Lubię jak tłum kotłuje mi się wołając: - psze pani, ja zrobiłem, co dalej?
Oczywiście wcale nie potrafię podołać tym tłumom, bo wyczuwając moje słabostki, dzieci udają np., tak jak dzisiaj, że nie potrafią wiązać supełka i wycinać oczu w maskach. Dobrze, że były dwie mamy i pomagały, bo ….W ciągu godziny obskoczyć 60 sznureczków za pomocą zszywacza i jeszcze na każdym zawiązać podwójny supełek i wyciąć 60 otworów ocznych, oraz wkleić klejem na gorąco niektóre detale, to och….spociłam się! A dzieci ? Cudne! Zadowolone, kolorowe i obiecały mi, że na bal karnawałowy do MDK przyjdą w maskach.
Dopiero teraz gdy patrzę na zdjęcie widzę efekty ich pracy. Nie ma dwóch takich samych masek, to duże zwycięstwo. Dzieci tworzą same nie kopiują się nawzajem. Najważniejsze przesłanie: bawiąc się twórz, powoli realizuję! Musi sprawiać im przyjemność wymyślanie nowych wzorów, kształtów i pomysłów. Coraz częściej widzę radość z tego co robią. W szkołach zdobywają nagrody, opowiadają mi o swoich sukcesach. Ogromnie mnie to cieszy.
Były tylko dwie dziewczynki z moich grup, wszystkie inne to dzieci nieznane mi - feryjne.
Jak dawno u ciebie nie byłam! aż się ucieszyłam widząc taki optymistyczny wpis i zdjęcia! Joasiu, ty masz anielska cierpliwość do tych dzieci! ja bym oszalała z taka ilością ciągle chcących coś ode mnie maluchów. a w tobie tyle miłości, ciepła i cierpliwości! Jakie kolorowe te twoje dzieciaki. Bardzo serdecznie cię pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńLaviolette, ja też w zeszłym roku panicznie bałam się, że nie dam rady. teraz wiem że łatwo nie jest, ale gdy znajdą powód do twórczości, zajmują się tym bez reszty....no czasami nie wszyscy. Widzisz na zdjęciu wszystkie dzieci mają SKOŃCZONE, przeróżne maski. Była to tylko godzina.
OdpowiedzUsuńSerdeczności wysyłam na północ!
Uff - juz widze Cie spocona i biegajaca wsrod tej gromadki.Za to efekty imponujace.Tylko pogratulowac..
OdpowiedzUsuńRenata, to był taki bieg na krótki dystans. Przyznam, że nie jest to dyscyplina na mój wiek, ale automatycznie poprawiam wyniki. No, na razie wystarczy. Pozdrawiam Cię serdecznie.
UsuńCzekam z niecierpliwością na sprawozdanie z zabawy...;o)
OdpowiedzUsuńGordyjko, ciekawość i mnie żre, przyjdę podpatrzeć...;o)
OdpowiedzUsuńZa moich szkolnych lat uczyliśmy się
OdpowiedzUsuńw dawnych mieszkaniach i byliśmy
zadowoleni, że są lekcje,
a nieraz siedzieliśmy
po trzech w jednej ławce.
Do jutra,
LAW
Jantoni, tak to odbieram, bo na następne zajęcia zostało ich tylko dziewięcioro (karaoke) mogli zostać wszyscy do 16, bo tak był opracowany plan tego dnia. Co godzinę inne atrakcyjne zajęcia. Może te wnioski dyktuje próżność, ale myślę, że lubią moje zajęcia. Pomysłem i ich wysiłkiem coś powstaje i można zobaczyć tego efekty.
OdpowiedzUsuńOd 30-go roku życia byłem również trenerem
OdpowiedzUsuńi wiem co to organizacja grupy stałych bywalców zajęć,
uczestnicy muszą widzieć zaangażowanie prowadzącego,
własne wyniki i postępy.
Pozdrawiam,
LAW
Jantoni, w kilku słowach - i nic już do dodania.
OdpowiedzUsuń