Obserwatorzy

piątek, 8 czerwca 2012

GDYBYM...


Gdybym kiedyś wydała książkę, napisałabym na wstępie komu zawdzięczam pierwszy temat, który mnie zainspirował. Teraz już wiem, że bazując na nieprzewidywalności losu można snuć  zawiłe opowieści i spisywać niezwykłe, choć całkiem prawdziwe historie. 
Na przykład: biedny człowiek z kartonowego osiedla slumsów, zostaje nagle dostrzeżony i filmik z jego piosenką podbija internautów, robiąc z żebraka bogacza w ciągu krótkiego czasu.
Jednak w mojej historii sprawa dotyczy kury mięsnej, takiej na rosół.
Biedna kura drepcząca wśród tysięcy tuczonych kur na fermie nie pomyślała, nawet jeśli kury myślą, że będzie tyle razy o niej mowa, również wtedy, gdy dawno jej już nie będzie na tym świecie. Z pewnością nie przyszło jej też do głowy, że jakaś zwariowana kobitka rozpocznie dzięki niej nowiutki etap swojego już prawie ułożonego życia, bo to o niej napisze list do siostry, który stanie się jej pierwszym opowiadaniem.
Wracając do kury, ta biedaczka jedynie wypadła z samochodu o świcie na leśnej drodze .
 Jej los który chwilę wcześniej wiózł ją na taśmową rzeź, zmienił się, bo nim wyczuły ją leśne zwierzęta znalazł ją dobry człowiek. To byłoby jeszcze za mało, bo dobry człowiek, je na obiad kury, podobnie jak jadają je i źli ludzie. Kura trafiła w kolejne ręce, które również miały zamiar ugotować  ją we włoszczyźnie aż powstanie smakowity  rosół, gdyby nie wzbudziła  potrzeby ratowania jej, jako biednej istoty.  
Smarkająca kura stała się chyba symbolem wszelkiego chorego stworzenia, bo tylko tak mogę się logicznie wytłumaczyć z nagłego instynktu matczynej opieki  nad mało urodziwą, fermową  mięsną kurą.
Najważniejsze jest, że tego dnia jeden hak pozostał pusty po to, aby kura Klara tylko przez to, że przeżyła udowodniła ludziom, że traktując ją z szacunkiem sami stajemy się po prostu ludźmi.


Jaka była cała historia zasmarkanej kury Klary sprawdzić można tutaj:
http://rodowicz.blog.onet.pl/KLARA-KURA-MIESNA,2,ID357875851,DA2009-01-05,n



6 komentarzy:

  1. Witaj Joasiu, 16,5 roku z moim psem nauczyło mnie,że wszystkie zwierzęta są wrażliwe, że mają duszę, choć kościół temu zaprzecza.Potrafią bezinteresownie darzyć ludzi i inne stworzenia uczuciami.A nasz jamniorek, gdy kogoś pokochał, to już na zawsze.Gdy był szczeniaczkiem pokochał bardzo koleżankę mojej córki.I gdy po wielu latach nas odwiedziła, Flik ją witał z szaloną radością.W sąsiedztwie miał swą ukochaną sunię, miniaturową sznaucerkę. Uwielbiał ją. Gdy sunia wyprowadziła się w inną dzielnicę, tęsknił za nią ogromnie. W 3 lata pózniej na ulicy zobaczył z daleka sunię niemal identyczną - jego reakcja doprowadziła mnie do łez - on zapiszczał radośnie i pognał do niej.Metr przed nią się zatrzymał, bo poznał,że to nie tamta. Pomerdał ogonkiem i wrócił do mnie. Wszystkie zwierzęta czują i myślą, choć to się nam wydaje dziwne.I Twoja kura też.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się wisielec urwie z haka, to mu też życie darują. Szanse jednak na taki obrót sprawy są raczej niewielkie, podobnie jak ucieczka z transportu do rzeźni, choćby się i skrzydła miało. Chociaż żem kurożerca, to darowanie życia kurze popieram.
    Pozdrawiam.

    Ahoj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kapitanie, witam radośnie w moim porcie! Jak już człowiek okaże się człowiekiem, to ma wielką frajdę.
      Proszę zostaw adres swojego bloga, z chęcią czytam co w życiu jest ważne dla moich gości.

      Usuń
  3. Anabell, jestem przeciwniczką traktowania zwierząt tak samo jak ludzi (ubierania ich w czapeczki, pozwalania na ich humory i leżenia tam, gdzie powinni siedzieć ludzie).Jednak szanowanie ich potrzeb i traktowanie zwierząt w humanitarny sposób wskazuje automatycznie różnicę w etapie ewolucji gatunku. Chcę w skrócie powiedzieć to, co Ty wiesz od zawsze.Po prostu trzeba używać w równowadze i serca i mózgu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    Na poczatku przepraszam za brak polskich literek w moim wpisie, bynajmniej nie przez ignorancje, ale z tego prostego powodu iz nie zawsze mam dostep do komputera z polska klawiaturka :)

    Serdecznie ubawilam sie czytajac cala historie ( poszlam za podanym linkiem) Klary, mam nadzieje, ze z radoscia znosi wielkie, zdrowe kurze jaja i nie miewa juz kataru.
    Co do traktowania zwierzat, zgadzam sie zupelnie z autorka bloga: przede wszystkim rownowaga serca i rozumu!
    Obserwujac moje wlasne czworonogi i inne, czasami stajace na mojej drodze- stwierdzam z cala pokora, ze moglibysmy wiele nauczyc sie od zwierzat.
    Mark Twain powiedzial: "Zarozumiałością oraz bezczelnością człowieka jest mówienie, że zwierzęta są nieme, tylko dlatego że są nieme dla jego tępej percepcji." I jest w tym wiele racji, a czlowiek- nie zawsze brzmi dumnie. Niestety!

    Wiele lat temu przygarnelismy malego, dzielnego, maltretowanego przez zlych ludzi pieska, ktory sam przymierajac glodem dokarmial inne bezdomne szczenieta, donoszac to co zdolal ukrasc. Widzialam to na wlasne oczy i mowiac szczerze mialam scisniete gardlo, Ewenement w swiecie zwierzat? Historia nadajaca sie na dydaktyczna ksiazke pod tytulem: " Na przykladzie Kajtka: jak byc czlowiekiem"

    Nie jestem nawiedzona obronczynia zwierzat, byloby to z gruntu falszywe, gdyz jestem miesozerna, ale jesli jakiekolwiek cierpiace zwierze stanie na mojej drodze, za wszelka cene staram sie mu pomoc. To samo z czlowiekiem. Wiem, ze nie mozna zbawic swiata, ale mozna uczynic lepszym chociaz jego mikroskopijna czesc. Moje motto zyciowe to historia zaczerpnieta z internetu, ktora mozna przeczytac tutaj:

    http://laviolettee.blogspot.be/2012/05/refleksyjnie-dla-wszystkich-starczy.html

    a tutaj wspomniany Kajetek i moj drugi pies:

    http://laviolettee.blogspot.be/2011/10/jak-to-z-kajtkiem-byo.html
    http://laviolettee.blogspot.be/2011/08/psia-dusza.html

    P.S. A trafilam tutaj dzieki ciekawemu wpisowi na blogu Jadzi (Stokrotki)
    Pozdrawiam
    Ako

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laviolette, już wiesz, jak się cieszę, że spotkałyśmy się, chociaż jest to tylko w necie!?

      Usuń