Obserwatorzy

czwartek, 14 czerwca 2012

KIEDYŚ W KROŚNIEWICZANACH cz 5


Aleks obudził się z dziwnym uczuciem, nieprzyjemny zapach drażnił jego powonienie a suchość w ustach ogromnie mu dokuczała. Wstał i ze zdziwieniem spostrzegł wymiociny tuż przy legowisku.
Po chwili dotarło do niego, że nie widzi Anny i nieostre obrazy tej nocy zaczęły pojawiać się w jego niechętnej pamięci. Był jeszcze trochę pijany, szukał niecierpliwie wody i nie miał wcale wyrzutów sumienia. Wręcz odwrotnie, poczuł pogardę, jak do wszystkich jego zdobyczy. Potrafił zachowywać się mistrzowsko, według kanonów panujących na salonach, ale w środku miał dla zdobytych kobiet tylko lekceważenie i brak zainteresowania. Teraz nie musiał nic udawać, tym bardziej, że nie spotkał Anny, szukając wszędzie chociaż kropli wody. Wody nie było nigdzie, ale w miejscu wczorajszej libacji znalazł przewróconą butelkę z niewielką ilością samogonu na dnie. Wypił go łapczywie i zataczając się poszedł po konia. Nie interesując się więcej Anną ruszył galopem przed siebie.


- Panie doktorze, chory na drugiej sali znowu ma problemy z oddychaniem i staje się coraz bardziej rozpalony. Proszę zajrzeć do niego, doktorze.
- Siostro Anno, jestem już tyle godzin na nogach, że sam bym się chętnie położył. Wiem, wiem, proszę mnie nie łajać, to mój obowiązek, już idę! Mają ci chorzy szczęście, że Anna się nimi zajmuje  – mamrotał pod nosem doktor idąc między łóżkami do gorączkującego pacjenta.
Wszędzie słychać było pokaszliwania, jęki i chrapliwe oddechy. Oddział gruźlików był całkiem na uboczu dużego szpitala. 
Anna po wieczornym obchodzie rozdała wszystkim porcje leków i jak zwykle usiadła w ciemnym kąciku na krześle. To było miejsce jej wspomnień, gdzie czasami uciekała w swoich myślach. Teraz jednak zaprzątnięta była informacjami, które do niej niespodziewanie dotarły. Wyglądało na to, ze Państwo Krzywiccy, rodzice Naty i Aleksa żyją i ich dwór wcale nie został spalony, tak jak im powiedziano wtedy podczas ucieczki. Tylko od nich mogłaby się dowiedzieć o losach rodziców i sióstr, gdyż dotychczasowe pisanie listów, wypytywanie ludzi przybywających z tamtych okolic nic nie dało.
Wiedziała tylko jedno: miejsce jej rodzinnego domu, to kopczyk popiołu i zgliszcz.
Rozmyślając nad tym, ze może być narażona na spotkanie upiora z jej przeszłości, którego wizje już coraz rzadziej prześladują ją w snach, zaczęła przygotowywać się do drogi.
Za miesiąc przyjedzie druga pielęgniarka. Spotkała tą dziewczynę podczas swojej tułaczki. 
Piętnastoletnia Lonia poparzona i umierająca z braku wody oddałaby wtedy ducha, gdyby jej nie znalazła i nie wyniosła kilka kilometrów dalej na własnych plecach do lasu, do źródła. Kurowała ją tam swoimi sposobami, aż dziewczyna stanęła jako tako na nogi. Poszły wtedy w dalszą drogę razem i gdy gospodarze zgodzili się za pomoc przy dzieciach dać jej talerz zupy, pozostawiła ją tam. Teraz, gdy chorych w szpitalu przybywało i sama nie dawała rady przy ich obsłudze i opiece, przypomniała sobie o Loni i napisała do gospodarzy. Długo czekała na odpowiedź, bo gospodarze szukali kogoś, kto przeczyta i jeszcze napisze odpowiedź, ale wczoraj ktoś przyniósł kartkę. Dzieci nie potrzebują już opieki Loni i lepiej, że będzie jedna gęba mniej do wyżywienia – odpisali gospodarze.

12 komentarzy:

  1. Przeczytałam z przyjemnością. Rozumiem, że to się na książkę zapowiada.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Serdeczności o poranku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieje Anny zasługują na książkę, ale nie wiem, czy starczy mi cierpliwości w pisaniu. Im jestem starsza, tym bardziej chcę spróbować wszystkiego i dlatego znowu podejmuję próbę dłuższego opowiadania. Poprzednie o Azali skończyło się bez zakończenia, może kiedyś..

      Usuń
  2. Pisz dalej, pisz,czekam z niecierpliwością.
    Miłego,:)

    OdpowiedzUsuń
  3. W głowie mam cały kawał opowiadania, ale wciąż uwagę zaprzątam innymi sprawami i wątek się rozciąga. W smutny, chmurny i zimny poranek specjalnie Ci życzę ciepełka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam z przyjemnoscia i mam nadzieje, ze to bedzie ksiazka!
    PIszesz fantastycznie i czyta sie wspaniale, dociera do wyobrazni szybko i laczy sie z nia w jedna calosc!
    Moc serdecznosci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alino, dziękuję Ci za tak ciepłe wejście! Gdy słyszę komplement, mięknę...i od razu biorę się za pisanie! Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Bardzo fajnie się zapowiada imusze przyznać, ze coraz lepiej piszesz. Czekam na dalaszy ciąg i ewentualną publikację książkową.
    Pandorra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pandorrko,
      Do książki to daleko, ale może dłuższe opowiadanie.

      Usuń
    2. Czasem się niewinnie zaczyna, a wychodzi trylogia. Vide Duszyczka.
      Pandorra

      Usuń
    3. Pandorrko, bardzo tęsknię za Duszyczką! Mam nadzieję, że zaskoczysz mnie TRYLOGIĄ!!!!!!!

      Usuń
  6. no wiesz,coraz bardziej mnie to wciaga.Podpisuje sie pod Pandorra

    OdpowiedzUsuń