W świetlicy leżały już wszystkie nieodebrane prace dzieci a na nich odwrócone
plecami wszystkie sowy. Przejęta byłam bardzo, w głowie miałam gotową krótką informację, a właściwie odezwę do rodziców, żeby pielęgnowali te prace, że plastyka żyje tylko wtedy, gdy się ją ogląda i że tym młodym twórcom należy się duża uwaga za ich ogromną pracę i wysiłek.
Nie musiałam przecież nic więcej mówić, bo wystawa w parku zrobiła wszystko za mnie.
Dziesięć minut przed czasem zaczęły schodzić się dzieci z rodzicami.
Tylko dwoje dzieci nie dotarło.
Od razu, na wstępie mnie zatkało, bo nim usiedli na przygotowanych krzesłach, podeszła do mnie Ola z kwiatkiem i speszona podziękowała za moją pracę. Za Olą błyskawicznie utworzył się ogonek i dostawałam kwiaty z szeptanymi podziękowaniami.
Oprócz kwiatów dostałam trzy paczuszki, które natychmiast przy wszystkich otworzyłam a w nich były pudełka ze słodyczami NA SZCZĘŚCIE! - gdyż żałowałam w duchu, że nie kupiłam cukierków do poczęstowania na pożegnanie.
Natychmiast otworzyłam pudełka, poprosiłam dzieciaczki aby mi pomogły i poczęstowałam ich.
Jednak tak bardzo wybiło mnie to z rytmu, że potem powiedziałam połowę informacji i to ze ściśniętym gardłem. Nie chciałam wyróżniać nikogo, ale mówiłam o nich dobre słowa bo bardzo się im należały.
Jedna z sześciolatek przyniosła mi swój
przestrzenny obrazek, który po prostu jest zachwycający.
Podpatrzyła technikę pracy starszej grupy i stworzyła po swojemu , to co chciała.
Będzie zdobił moją ścianę.
A oto tylko kilka pięknych, mądrych sówek
Takie momenty nawlekam na nitkę i dołączam do najpiękniejszych
wspomnień tworzących mój najcenniejszy naszyjnik .
Joasiu, gratuluję Ci efektów pracy. Promieniejesz szczęśliwością razem z dzieciaczkami.
OdpowiedzUsuńŚówki są cudne. Każda inna i każda śliczna.
Pierwsza taka bystrzacha, wyrazista i urodziwa, ale mnie ujęła ta fioletowa. Widać w niej talent artystyczny autora czy też autorki.Pozdrawiam Cię kochana Siłaczko.
Azalio kochana,nie wiedziałam którą pokazać. Tyle było cudnych, kolorowych i wszystkie robione z pasją.Nie sposób wybrać.Cieszę się, że jesteś, bo smutno bez Ciebie w Necie. wysyłam moc pozdrowień na południe.
UsuńTo teraz weż ten naszyjnik i powieś w jakimś widocznym miejscu - nie za wysoko i nie za nisko, nie w pełnym słońcu i nie w cieniu.
OdpowiedzUsuńI spoglądaj na niego często i pieść wzrokiem to cudo. Bo jest ono spełnieniem Twoich marzeń.Bo jest w nim radość Twoja i tych dzieci.Pracujące z przejęciem małe rączki, które uczą się z wielką radością. I są tam też te uśmiechy małych twarzyczek.
Jesteś WIELKA Joasiu....!!!!!!
Stokrotko, oddanie i ufność w ich oczach jest prawdziwym skarbem. Wciąż się wzruszam. Dobrze, że są wakacje, bo nabiorę może trochę dystansu. Teraz radość mnie rozpiera, jak rozpaliły się im serca do tworzenia. Nawet jedna z dziesięciolatek, kapryśna i humorzasta ostatni rysunek zrobiła bajkowy - wprost nie do uwierzenia, że to ona malowała.Wcześniejsze były takie, jak jej nastroje: nijakie. Gdyby to nie było przy mnie, to bym miała wątpliwości, kto to wykonał. Kochana, nie chwal mnie tak, proszę, bo nie udźwignę tyle szczęścia na raz!!!
UsuńJoasiu, cieszę się Twoją radością, cieszę się tym,że masz okazję doświadczyć tej najlepszej strony pracy nauczyciela- pracy tyleż cudownej co i niewdzięcznej.Jak to dobrze,że udało Ci się zarazić te dzieciaki pasją twórczą, to zostanie im na całe życie i wiele razy, również w dorosłym życiu, przyniesie im radość.
OdpowiedzUsuńA sowy naprawdę śliczne.
Miłego, ;)
Anabell, chyba wciąż jeszcze nie czuję się nauczycielem, pozwalam im tylko tworzyć i nie przeszkadzam gdy chcą więcej niż sobie wymyśliłam w podanym temacie. Wiele z nich ma zdecydowany i ukierunkowany sposób patrzenia i tylko trzeba poprowadzić, jak mają to wszystko z głowy przerzucić na papier. Mamy niewiele środków, ale to też wyzwala kreatywność(we mnie ogromną!).Pozdrawiam Cię!!
UsuńJakie to piękne i pomysłowe prace.One maja coś jeszcze.One mają serce,to serce od Ciebie.Pozdrawiam.Ula
OdpowiedzUsuńUla, wszystkie te dzieci są związane po tym roku bardzo ze sobą i ze mną, czyli można powiedzieć, że mamy jedno wielgachne, wspólne serce bardziej kolorowe od wszystkich innych. Zauważyłam z radością, że zaczęły sobie pomagać. Dawno wprowadziłam zwyczaj dzielenia się kredkami, gdy komuś zabraknie koloru. Kiedy ktoś mówił: nie mam "skórowego"
Usuń(czyli koloru skóry), natychmiast ci co mieli proponowali pomoc. To są całkiem inne dzieci, niż te, które poznałam.
Pozdrawiam Cię kochana i życzę bardzo dobrych dni dla Ciebie i rodziny!
No świetne. I Ty jak ta przysłowiowa ryba w wodzie. I ta sowa tego chłopca, co to z mieczem i z tarczą. Piękne chwile. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAurelio, i nie wiem jak wytrzymam całe wakacje bez nich.Uściski dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńWspaniałe sówki; Joasiu, Ty nie jesteś nauczycielem, ale jesteś wspaniałym Pedagogiem stworzonym do pracy z dziećmi, całą twą cierpliwość i serce widać w twoich ciepłych opowieściach.
OdpowiedzUsuńLaviolette,pewnie przeceniasz mnie, ale wszystko co robi się uczciwie i z serca jest zawsze lepsze od pracy bez entuzjazmu
OdpowiedzUsuńod-do za pensję. Pozdrawiam Cię. Myślę o Tobie, chociaż cicho siedzę. Znowu miałam spiętrzenie zajęć, ale właśnie taki system lubię, bo wtedy się bardziej mobilizuję. Miłego weekendu!