Obserwatorzy
czwartek, 28 czerwca 2012
KIEDYŚ W KROŚNIEWICZANACH cz7
Noc w zajeździe nie dała oczekiwanego wypoczynku. Nawet, gdyby za ścianą nie słychać było krzykliwych głosów, Anna nie umiała przestać sobie wyobrażać jak zareaguje gdy spotka Aleksa, którego musiała się spodziewać w Krośniewiczanach.
Świt był mglisty i pogoda jeszcze bardziej ją rozstrajała. Tak bardzo chciała dowiedzieć się cos o najbliższych, Tak bardzo za nimi tęskniła te cztery lata najdłuższe w jej życiu! Im bliższe było spotkanie, tym wspomnienia pojawiły się intensywniejsze. Obawa czego się dowie, dochodziła do zenitu.
Nie pamiętała wiele z tamtego ranka. Wiedziała tylko cały czas, że musi odegrać swoją rolę i że nikt nie może zorientować się co stało się wtedy tej nocy.
Wynajęta na stacji dwukółka cicho podjechała pod ganek, z którego kiedyś odjeżdżała w nocy w tak innych okolicznościach. Wspomnienia były tak bliskie, a jednocześnie jakby nie były jej.
Anna miała w głowie dwudziestą wersję listu do państwa Krzywickich, ale wciąż wydawało jej się, że czytający domyślą się między słowami tego, co tak bardzo chciała ukryć. Widziała w wyobraźni scenę, gdy list będzie czytany wspólnie przy podwieczorku a Aleks roześmieje się,
a może coś powie? Nie, nie odważyła się napisać nawet krótkiej informacji o tym, że przyjeżdża. Dlatego teraz jej serce waliło tak mocno z obawy co tu zastanie.
We dworze panowała cisza. Dom i otoczenie wydały jej się mniejsze od tego co zapamiętała. Odesłała dwukółkę i powoli wchodziła na schody. Gdy już stanęła pod drzwiami i zamierzała nacisnąć klamkę usłyszała krzyk od strony, gdzie spędziła tyle godzin z rannym. Rzuciła podróżną torbę i pobiegła najszybciej jak mogła w stronę bolesnego krzyku. Drzwi stały otworem, widok który niespodziewanie zobaczyła zaskoczył ją tak bardzo, że zapomniała o wszelkich konwenansach.
Pani Krzywicka stała w rozkroku, miała zawinięte rękawy u starej, zniszczonej sukni. Przed nią siedział tyłem na krześle mężczyzna brudny i zarośnięty.
Anna jak zahipnotyzowana sunęła w ich stronę. Oboje zajęci sobą nie zdawali sobie sprawy z jej obecności. W miarę zbliżania się Anna zaczęła poznawać w siedzącym dziwnie znajomą sylwetkę, co gorsza dostrzegła powróz omotany wokół niego i krzesła.
Nagle pani Krzywicka gwałtownie się odwróciła i równie nagle zamarła z wrażenia. Anna oszołomiona widokiem jąkając się nieśmiało dukała słowa powitania przygotowywane całą drogę. Nie pamiętała dokładnie co sobie przygotowała i to onieśmielało ją jeszcze bardziej, ale pani Krzywicka przerwała tą okropną scenę otwierając szeroko ramiona i zamykając ją w swoim uścisku.
Przytulając ją mocno do siebie ciągnęła Annę w stronę domu.
- Skąd Ty tutaj? Powinnaś nas uprzedzić! Świętej Pamięci Maciej już nie może po nikogo jechać, ale młody Antoni tylko czeka żeby go gdzieś wysłać, tak się rwie do jazdy.
Anna wciąż widziała przywiązanego Aleksa i wykrzywioną bólem jego twarz gdy lekko odchylił głowę w jej stronę. Wyglądał strasznie, gdyby nie ta bezkresna nienawiść, pielęgnowana latami, chyba zrobiłoby się jej go żal.
Doszły już do drzwi a pani Krzywicka powtarzała pytanie po raz trzeci.
- Anno, gdzie ty się podziewałaś cały ten czas? Aleks mówił, że pojechałaś z innymi rannymi i ze stracił Cię z oczu, wtedy, gdy on walczył a gdy wrócił, ciebie nie zastał.
- Tak, tak niewyraźnie mamrotała Anna.
Bała zapytać się o Natę, ale pani Krzywicka jakby zgadywała jej myśli bo powiedziała:
- Ja tak pytam, a to pewnie Nata zaprosiła cię do nas! Przecież jutro przyjeżdża razem z mężem!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A to ciekawe, po co ona go związała??
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell, chwilę to potrwa, zanim Ci odpowiem, bo ten tydzień mam wyjątkowo zajęty! Pozdrawiam Cię!
UsuńHA! Moze sie ma nim poznała?
OdpowiedzUsuńPandorra
Pandorrko, miejmy nadzieję!
Usuń